Trwa ładowanie...

Filip Chajzer spełni marzenie internautki. "Wpis zmiażdżył mi serce"

Filip Chajzer niejeden raz pokazał, że lubi pomagać innym. Angażowanie się w zbiórki dla potrzebujących dzieci czy powstańców warszawskich to dla niego nie tyle obowiązek, co oczywistość. Ostatnia historia poruszyła go jednak bardziej niż inne.

Filip Chajzer spełni marzenie internautki. "Wpis zmiażdżył mi serce"Źródło: ONS.pl
d4bna2d
d4bna2d

Tym razem chciał zrobić swoim fanom przyjemność. To miał być zwykły konkurs, w którym do wygrania były bilety na mecz Polska-Kazachstan. Zasady były proste – wygrywało najlepsze zdjęcie ilustrujące „bramę do sukcesu”. Jak nietrudno się domyślić, fanów do udziału nie trzeba było długo zachęcać. Największe wrażenie na dziennikarzu zrobiło jednak nie zdjęcie, ale historia, jaką opisała jedna z internautek.

Jak się okazało, pani Dorota zwróciła się do Filipa Chajzera, bo chciała spełnić marzenie męża. Wspominała, że razem z dziećmi oglądają mecze polskiej reprezentacji, ale niestety, tylko w telewizji, bo ze względu na jej chorobę mieszkają poza granicami kraju. Wyjawiła, że mąż zrezygnował z pracy, by opiekować się nią i dziećmi, więc chciałaby mu się odwdzięczyć. Obecnie przebywają jednak w Polsce i jak pisała pani Dorota, udział w meczu bardzo by ich uszczęśliwił. Jej słowa poruszyły prezentera i postanowił podzielić się jej historią z fanami. Co więcej, wzruszyła go na tyle, że postanowił odstąpić jej własne bilety!

- Drodzy państwo... Ogłosiłem dzisiaj konkurs. Prosta rzecz. Bilety na mecz Polska - Kazachstan od Wiśniowski w zamian za fajne zdjęcie... Wszystko dalej aktualne, rozwiązanie w czwartek, ale jeden z postów zmiażdżył moje serce... Nie było zdjęcia, była historia. Pani Doroto. Oddaje wam swoje prywatne bilety. Proszę napisać swój mail. Trzymam za Panią kciuki najmocniej jak potrafię i bardzo chcę zaśpiewać hymn razem z Pani mężem. Choćby przed stadionem - napisał.

d4bna2d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4bna2d