Filip Chajzer o zwolnieniu z Czwórki: "Dyrekcja zleciła donosy na mnie". Stacja odpowiada
Audycji Filipa Chajzera można było słuchać w każdy piątek od 16.00 do 18.00 w programie Czwartym Polskiego Radia. 6 maja 2016 r., dyrektor stacji zablokowała audycję. O sprawie poinformował fanów sam dziennikarz, zamieszczając na Facebooku wymowne, przekreślone zdjęcie z radiowego studia.
- Kochani, to dla mnie bardzo średni piątek... Zgodnie z decyzją Pani dyrektor Programu 4 - dzisiaj moja audycja "PIĄTEK, PIĄTECZEK, PIĄTUNIO" nie odbędzie się. Wklejajcie wasze ulubione hity piąteczka, imprezę zrobimy tu - napisał na swoim profilu (zachowano oryginalną pisownię).
Prezenter nie podał wówczas powodu odwołania programu. Internauci nie mieli jednak wątpliwości, pisząc ironicznie, że na decyzję dyrektorki miała wpływ wprowadzana w mediach publicznych "dobra zmiana". Zaledwie kilka dni później okazało się, że Czwarty Program Polskiego Radia definitywnie zakończył z nim współpracę. Tę informację również przekazał sam Chajzer, publikując wypowiedzenie, jakie dostał od Hanny Dołęgowskiej, Dyrektor Naczelnej Programu Czwartego Polskiego Radia.
- Niniejszym Polskie Radio Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie (...) na podstawie §5 pkt. a) w związku z § 3 ust. 1 Umowy nr BZ/123/16 z 29.04.2016 roku rozwiązuje w/w Umowę bez zachowania okresu wypowiedzenia ze skutkiem na dzień od otrzymania niniejszego oświadczenia - stosownie do treści art 61. Kodeksu cywilnego - brzmiała treść pisma.
Chajzer nie byłby sobą, gdyby ironicznie nie skomentował decyzji szefostwa. W obszernym wpisie zaznaczył, że dyrekcja zleciła na niego donosy i przez dłuższy czas szukano pretekstu oraz możliwości, aby go zwolnić z pracy.
- Nie mam pojęcia co jest w paragrafie 5 pkt. a ale nareszcie mogę powiedzieć co dzieje się w środku tej narodowej instytucji. Zacznę jednak historycznie. Mój ojciec, radiowiec od zawsze opowiadał mi kiedyś swoją historię z lat 80tych. Oficer SB zaprosił go na kolację do VICTORII i zaproponował donoszenie na swoich kolegów z Polskiego Radia. SB widziało, że jego córka z pierwszego małżeństwa mieszka ze swoją mamą w Szwecji. W zamian za konfidentctwo miał dostać paszport i możliwość nieograniczonych wyjazdów do Szwecji. Tata kazał mu spierlać a swoją córkę zobaczył dopiero po upadku komuny. Jest moim bohaterem. Wracamy teraz do roku 2016... Kilka tygodni temu **na korytarzu Polskiego Radia usłyszałem od kogoś bardzo uprzejmego, żebym uważał bo dyrekcja zleciła załodze donosy na mnie. Szukane były podobno wszystkie możliwości zerwania umowy. I tak oto na urlopie, w uroczej knajpie w Dubrowniku loguję się do WIFI i czytam pismo od Pani dyrektor. 1986/2016... Nie to żebym widział jakąś analogię...
Wszystkich fanów mojej audycji pragnę zapewnić, że fale FM są bardzo szerokie i na bank znajdzie się dla nas miejsce - napisał (zachowano oryginalną pisownię).
Na tym jednak nie zakończyła się potyczka między dziennikarzem a dyrekcją radia. Stacja postanowiła odeprzeć zarzuty prezentera i opublikować swoją wersję wydarzeń. Według niej, decyzja o rozstaniu się z Chajzerem nie była podyktowana kwestiami politycznymi.
- Drodzy słuchacze, byliśmy zmuszeni zakończyć współpracę z Filipem Chajzerem. Nasza decyzja została spowodowana niewywiązywaniem się przez Filipa z umowy. Wszystkich naszych dziennikarzy i współpracowników traktujemy jednakowo. Wszystkich obowiązują te same reguły. Każda audycja to efekt pracy wielu osób - autora, wydawcy, reporterów, realizatora. Ich współpraca, relacje i atmosfera panująca między nimi, wpływają na to co słyszycie na antenie. W naszym przekonaniu nie dało się już dłużej z Filipem tworzyć radia - czytamy w oświadczeniu.
Nie trzeba było długo czekać na ripostę coraz bardziej oburzonego i poirytowanego dziennikarza.
- Drogi autorze tego posta, czytając to co napisałeś ogarnia mnie coś między pustym śmiechem a zażenowaniem. Ostatnia audycja nie odbyła się wg. dyrektor CZWÓRKI ze względów formalnych. Kilka razy dopytywałem czy jej decyzja dotyczy jednej audycji czy wszystkich do września. Pani dyrektor jasno odpisała, że chodzi tylko o jedną audycję. To samo utrzymywał profil CZWÓRKI. W piątek o 15:00 mieliśmy umówione spotkanie z Panią dyrektor. Chciałem jasno doprecyzować wszystkie szczegóły, tak żeby nigdy więcej nie doszło do sytuacji, w której audycja się nie odbywa. Pani dyrektor potwierdziła spotkanie. To właśnie na nim,w cztery oczy mogła mi wręczyć pismo. Wyjaśnić powody zwolnienia. Tak postępuje się honorowo. Tymczasem łatwej zwolnić kogoś załącznikiem w pdf... Łatwej ale gorzej z honorem. (zachowano oryginalną pisownię).
Czy to ostanie słowa w tym sporze? Okazało się, że nie. Stacja nie zamierzała pozostawić tak tej sprawy. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku ujawnili powody, dla których Chajzer otrzymał wypowiedzenie.
- W związku z atmosferą wokół rozwiązania umowy z Filip Chajzer chcielibyśmy wszystkim przypomnieć, że jesteśmy radiem, a nie serwisem plotkarskim, dlatego nie będziemy walczyć na posty i nakręcać się wzajemnie. Nie chcieliśmy wchodzić w szczegóły ze względu na szacunek i profesjonalizm, ale musimy odnieść się do manipulacyjnych wypowiedzi Filipa. Powinniście mieć pełniejszy obraz sytuacji, w jakiej doszło do naszego rozstania. Nikt nie planował zwolnienia Filipa, ale wszystkich naszych dziennikarzy traktujemy równo. To On mimo wielokrotnie zwracanej uwagi nie wywiązywał się z obowiązków dziennikarskich, a także nie szanował ludzi, z którymi pracował. Nie przysyłał na czas materiałów, podczas swoich audycji łamał zasady dotyczące kryptoreklamy. Podobnie było i tym razem. Filip wyjechał na urlop nie przysyłając na czas informacji, materiałów a także oprawy muzycznej - lekceważąc tym samym zespół przygotowujący jego audycję. Podobnie było w ubiegłym tygodniu i nie prawdą jest, że chodzi tylko o
jednego maila. Z każdym innym dziennikarzem lub współpracownikiem postąpilibyśmy podobnie. Inną rzeczą, kompletnie poniżej godności jest to, co Filip wypisuje na swoim FB. Porównywanie sytuacji, w której z własnej winy traci audycję do działań SB, sugerowanie zlecania donosów na niego jest małe, uwłaczające i jest zwykłym KŁAMSTWEM. Trudno nawet z tym polemizować. Niezależnie od komentarzy Filipa bardzo dziękujemy mu za współpracę i tym samym chcemy zakończyć komentowanie tej sprawy.(zachowano oryginalną pisownię).
Nie minęło kilka minut, a dziennikarz po raz kolejny odpowiedział rozgłośni radiowej, zarzucając jej członkom kłamstwo i manipulację.
- Aż szkoda mi mojego walla na ten jałowy temat, ale muszę. Polskie Radio niestety kłamie. Szkoda bo jest Polskie a Polaków nie można oszukiwać za ich pieniądze. Jestem na urlopie to fakt. Czas na zgłoszenie tematu audycji miałem do czwartku. Pdf ze zwolnieniem przyszedł o 12:18 w środę. Nikt nie czekał na żadnego maila. Co więcej, z Panią dyrektor dzień wcześniej umówiłem się na spotkanie w 4 oczy. Dostałem pdf. Zarzuca mi się brak szacunku do załogi. To dla mnie strzał w twarz. 2 lata temu postanowiłem znaleźć 4 dwudziestolatków tak, żeby udowodnić swiatu, że da się zrobić karierę bez pleców. Zawsze wierzyłem, że z talentem i determinacją można wszystko. Wydaje mi sie, że wychowałem wspaniałych reporterów. Przekazałem im całą moją wiedzę. Pani dyrektor niestety zabraniała im wspólnych wejść antenowych, to tak apropos szacunku do załogi i ludzi. O tym między innymi mieliśmy rozmawiać w piątek. Nie porozmawiamy. Kryptoreklama? ... Proponowałbym Polskiemu Radiu oficjalną dobrą reklamę oferty pracy.
Ogarniacz socjal media. Ten wasz jest bardzo słaby. Ps. W sprawie donosów usłyszałem bardzo konkretnie, że zleciła je Pani dyrektor. Ich celem miało być natychmiastowe zerwanie umowy. Nie wiem czy powody są osobiste, ekonomiczne czy polityczne. Ps2. Apropos nieodpowiednich treści na antenie... Od mojej ostatniej audycji mijają dwa tygodnie. Nikt w tym czasie mnie o tym nie poinformował. To dużo czasu na zwrócenie redaktorowi uwagi... Kłamiecie a to nie ładnie - podsumował oburzony (zachowano oryginalną pisownię).