Filip Chajzer nie może narzekać na zarobki. Stawki robią wrażenie
Filip Chajzer jest ostatnio jednym z najbardziej zapracowanych prezenterów. Jak się jednak okazuje, to nie telewizja przynosi mu najwięcej zysków.
Dorobek zawodowy jak na tak młody wiek ma już pokaźny. Przez długi czas myślał o aktorstwie, niestety miał problem z nauczeniem się na pamięć dłuższego tekstu. Został więc dziennikarzem. Najpierw z pomocą ojca zdobył staż w "Super Expressie", później sam piął się po szczeblach kariery. Początkowo pisał o znanych i lubianych, później przeniósł się do działu miejskiego, następnie trafił do "Życia Warszawy", potem "Newsweeka".
Swoich sił próbował także w radiowej Trójce, a później trafił do telewizji, do TVN Warszawa jako reporter. Choć nie udało mu się dostać do wymarzonego TVN 24, dzięki nietuzinkowym reportażom zauważył go „Dzień Dobry TVN”. W końcu został prowadzącym programu „Hipnoza”. Dodatkowo ma własną markę odzieżową. Nie da się ukryć, że taka zawodowa ścieżka imponuje. Z pewnością też zapewnia stabilność finansową na odpowiednim poziomie.
Karierze prezentera postanowił przyjrzeć się magazyn "Press". I jak udało mu się ustalić, to nie praca w telewizji przynosi prezenterowi największe zyski. Wyjątkowo intratna jest dla niego rola konferansjera. Za prowadzenie imprez podobno negocjuje niemałe stawki.
- Bierze tylko najwyższe stawki. Przeciętne wynagrodzenie za poprowadzenie eventu to 5-10 tysięcy złotych. Filip Chajzer negocjacje zaczyna od 20-30 tysięcy. Nawet jego ojciec nie rozumie, dlaczego Filip nie zgadza się na poprowadzenie za mniejsze pieniądze nawet jakiejś bardziej prestiżowej imprezy. W tym biznesie to standard, jednak nie dla Filipa - wyjawiło źródło magazynu. Wygórowane wymagania? Uznał, że na tej zdobytej sławie trzeba zarobić tyle, ile się tylko da - skwitował informator "Pressa".