Festiwal w Opolu pęka w szwach od skandali. Bojkoty, afery i upadki to dopiero początek
[GALERIA]
Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu od zawsze kojarzył się z muzyką na najwyższym poziomie, największymi nazwiskami w branży i sporą dawką dobrej zabawy. Dla artystów, którzy występowali na deskach opolskiego amfiteatru, udział w koncercie oznaczał ogromne wyróżnienie i niemalże nobilitację.
Nie wszyscy jednak pamiętają o skandalach, które wybuchały wokół opolskiego festiwalu. A było ich sporo. Tegoroczny bojkot zespołu Girls On Fire to jeszcze nic. Historia imprezy nie takie przypadki pamięta. Kasia Wilk upadła ze sceny, Maryla Rodowicz niemal pobiła się z koleżanką, Kasi Cerekwickiej odebrano nagrodę, a o fałszowaniu Joanny Moro do dziś trudno zapomnieć. Zobaczcie sami!
Urszula Dudziak
Myli się ten, kto uważa, że opolskie skandale dotyczą wyłącznie ostatnich lat. Już w 1963 r., czyli podczas pierwszej edycji festiwalu, doszło do wpadki, o której rozpisywały się media. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie.
Na scenie 20-letnia Urszula Dudziak. Publiczność buja się w rytm piosenki. W pewnym momencie zespół, który towarzyszył wokalistce, przestaje grać. Następuje cisza. Zestresowana sytuacją Dudziak kończy utwór a cappella. Jest przekonana, że fałszuje. Gdy występ dobiega końca, przerażona piosenkarka wybiega za kulisy.
Dlaczego orkiestra przestała grać? Powód okazał się banalny. Tego dnia nad Opolem szalała wichura i wystarczył silniejszy podmuch wiatru, by strącić muzykom nuty ze stojaków.
Halina Frąckowiak
W 1970 r. miejsce "opolskiej skandalistki" zajęła Halina Frąckowiak. Choć trudno to sobie wyobrazić, 23-letnia wokalistka trafiła na usta Polaków z powodu… zbyt frywolnej kreacji. Skąpo? Odważnie? Mało powiedziane. Stroju mogłaby jej pozazdrościć sama Madonna lub Doda.
Frąckowiak pojawiła się bowiem przed opolską publicznością w blaszanym biustonoszu i kusej spódniczce, która ledwo zasłaniała jej pośladki. Wystarczył jeden nieostrożny ruch, a cała Polska zobaczyłaby znacznie więcej, niż wokalista chciała pokazać. Pikanterii dodawał fakt, że pozostała część zespołu, która pojawiła się wraz z Frąckowiak na scenie, była ubrana od stóp do głów.
Maryla Rodowicz
Jeśli mówimy o strojach, nie można pominąć królowej polskiej piosenki, czyli Maryli Rodowicz. Choć piosenkarka od zawsze lubiła się wyróżniać, jej kreacje nie zawsze przypadały innym do gustu. I wcale nie mówimy o publiczności. W 1970 r. diwa pojawiła się na scenie w hipisowskim stroju, który zniesmaczył jej koleżanki z branży. Ale to niejedyny powód, dla którego o Rodowicz było głośno.
Tuż przed wejściem na scenę wokalistka otrzymała telefon z fałszywą informacją o śmierci matki. Później współpracy odmówił mikrofon, a orkiestra zgubiła nuty.
Przez kilka dobrych lat głośno było też o konflikcie Rodowicz z Urszulą Sipińską. Panie konkurowały ze sobą do tego stopnia, że podczas jednego z opolskiego festiwalu doszło między nimi do rękoczynów. Kiedy obie znalazły się za kulisami, doskoczyły do siebie i zaczęły szarpać. Wojenny topór zakopały dopiero po 36 latach.
Edyta Górniak
Edyta Górniak - właścicielka fantastycznie brzmiącego głosu i niezwykle specyficznych wymagań. Jednym słowem: diwa. Bez różnicy, czy występuje na Dniach Miasta, czy też na ogólnopolskich festiwalach. Muszą zostać spełnione wszystkie warunki, aby wokalistka weszła na scenę. Niestety, w 2008 r. Telewizja Polska im nie podołała. Górniak odmówiła koncertu, a głos w sprawie zajął wówczas jej menadżer.
- TVP ogłosiła program festiwalu, nie informując nas o warunkach i zasadach. Z konferencji prasowej dowiedzieliśmy się, że mamy zagrać o godzinie 20, kiedy jest jeszcze jasno, a podczas naszego spektaklu muzycznego potrzebne są światła i scenografia - podał w oświadczeniu Dariusz Krupa.
Agent zaproponował organizatorom przesunięcie występu Górniak na późniejszą godzinę, ale i to nie doszło do skutku.
- Niestety, ważniejsze niż efekt artystyczny okazały się dla TVP słupki oglądalności i bicie się o widza z Polsatem, który będzie puszczał w tym czasie mecze Euro. Oni po prostu nie szanują artystów - podsumował.
Kasia Cerekwicka
Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej 2008 przeszedł do historii nie tylko ze względu na wycofanie się z imprezy Edyty Górniak. Jedna z występujących gwiazd z pewnością wolałaby zapomnieć o tym wieczorze. O kim mowa? Oczywiście o Kasi Cerekwickiej, która w jednej z chwili z bohaterki stała się największym przegranym.
Wokalistka brała udział w konkursie Premier. Rywalizowała o wygraną m.in. z zespołem Leszcze, Wilki i Zakopower. Podczas ogłaszania wyników na ekranach telewizorów i na telebimach pojawiła się tabela z listą wykonawców wraz z rozpiską zdobytych punktów. Na pierwszym miejscu znalazła się grupa Sebastiana Karpiela-Bułecki. O dziwo, prowadzący ogłosili, że zwycięska statuetka trafia w ręce… Cerekwickiej. Zdziwiona piosenkarka wyszła na scenę, odebrała nagrodę i wzruszona wygłosiła przemówienie.
Po kilku minutach organizatorzy festiwalu ocknęli się, że popełnili błąd. Efekt? Odebrali wyróżnienie Cerekwickiej i przekazali je zespołowi Zakopower.
Kasia Wilk
W 2011 r. jedną z wokalistek, która występowała w Opolu, była Kasia Wilk. Jej piosenka "Escape", jak to często bywa na tego typu festiwalach, poderwała z miejsc rozochoconą publiczność. Dobra zabawa szybko udzieliła się samej wokalistce, która postanowiła ruszyć w stronę widowni. Nie przewidziała jednego. Buty na niebotycznie wysokiej szpilce okazały się pułapką.
W pewnym momencie Wilk straciła równowagę i… spadła ze sceny. Zachowała się jednak jak profesjonalistka: ani na moment nie przestała śpiewać. Błyskawicznie stanęła na nogi, chwyciła w dłoń zniszczone szpilki i dokończyła występ.
Joanna Moro
Mówiąc o skandalach, nie możemy zapomnieć też o Joannie Moro. W 2013 r. aktorka była zapowiadana jako największa gwiazda festiwalu w Opolu. Jej występ otworzył koncert Super Premier. Niestety, jej wykonanie piosenki "Człowieczy los" dalekie było od oryginału. I to bardzo.
Ogromny stres przed dużą publicznością i presja związana z ciężarem utworu sprawiły, że zamiast pięknego głosu, widzowie usłyszeli fałszowanie i zawodzenie. Trudny repertuar obnażył brak umiejętności wokalnych aktorki. Po występie Moro nie kryła zawstydzenia i przyznała się do muzycznej porażki.
- Proszę mi wybaczyć, że coś było nie tak, ale naprawdę stać na tej scenie, to jest nie lada wyzwanie - mówiła zakłopotana.
Natalia Szroeder
Rok 2016 też zapisał się na kartach historii opolskiego festiwalu. Podczas trzech dni TVP zaproponowała widzom przegląd piosenek filmowych, konkurs SuperPremiery i SuperJedynki oraz Grand Prix Publiczności - Złote Opole. I to właśnie ten ostatni koncert wzbudził spore emocje.
Na scenie zaśpiewało 20 wykonawców, spośród których widzowie wybrali swojego zwycięzcę. Z pewnością nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wśród nominowanych pojawili się też tacy wokaliści, którzy nigdy wcześniej nie wystąpili na festiwalu w Opolu (m.in. Dawid Podsiadło i Natalia Szroeder). Na liście zabrakło za to gwiazd, które nieraz stanęły na deskach amfiteatru np. Ireny Santor, Zdzisławy Sośnickiej czy Urszuli. Wpadka? Mało powiedziane.
Zamieszanie w 2017 r.
Głośnym echem odbiła się też w mediach ostatnia edycja opolskiego festiwalu (który zresztą o mały włos, nie odbył się w Kielcach). Pierwotnie impreza była zaplanowana na 9-11 czerwca, ale, po aferze, jaka rozpętała się wokół festiwalu i bojkocie artystów, nie odbyła się. Poniżej przeczytacie więcej:
Zgodnie z wcześniejszą umową miasto miało przekazać nadawcy 800 tys. zł na organizację wydarzenia. Po tym, jak odwołano wydarzenie, władze miasta zapowiedziały, że zorganizują własny festiwal jesienią. Jacek Kurski mówił natomiast, że imprezę zorganizuje jeszcze w czerwcu, ale przeniesie ją do innego miasta, a wybór padł właśnie na Kielce.
Co więcej, winą za zaistniałą sytuację obarczał prezydenta Opola i zapowiadał, że nadawca pozwie miasto za bezpodstawne zerwanie umowy, a otrzymaną już od niego połowę dofinansowania zatrzyma na poczet przyszłego odszkodowania. W końcu jednak obie strony zdołały dojść do porozumienia i w ramach nowej umowy odstąpiły od roszczeń. Ostatecznie festiwal odbył się w dniach 15-17 września.
Girls On Fire
W tym roku znów nie odpoczniemy od skandali. 8 czerwca w konkursie Debiuty wystąpi zespół Girls On Fire. Jego piosenka "Siła kobiet" określana jest w mediach jako hymn Czarnych Protestów. No i się zaczęło. Oburzona prawica zaczęła zbierać podpisy pod petycją o odwołanie ich występu, a Anna Sobecka apelowała do samego prezesa TVP o usunięcie grupy z festiwalu.
Choć Girls On Fire odcina się od zarzutów, niespodziewanie Telewizja Polska zwolniła Piotra Pałkę, który zasiadał w Radzie Artystycznej tegorocznego festiwalu w Opolu. To on m.in. dopuścił zespół do udziału w konkursie.