Facebook usuwa kontrowersyjne zdjęcie z Marszu Niepodległości. Autor oburzony
Nie milkną echa po aktach wandalizmu i agresji, które zdominowały obchody Święta Niepodległości w Warszawie. Po sieci krążą zdjęcia i nagrania, dokumentujące karygodne zachowanie uczestników marszu. Jedno z takich zdjęć zniknęło z platformy społecznościowej Marka Zuckerberga, gdyż "propaguje nienawiść".
Mowa o zdjęciu mężczyzny w polskich barwach, obwieszonego symbolami narodowymi, który bez skrępowania "hajluje" przed fotoreporterem. Autorem viralowej fotki jest Mikołaj Kiembłowski, 18-letni licealista. Na jego profilu na Facebooku można znaleźć wiele zdjęć z 11 listopada, ale tego z "hajlującym patriotą" już tam nie znajdziemy.
"Facebook cenzuruje moje zdjęcie z uwagi na to, że propaguję nienawiść. Ja. Bez komentarza" – napisał młody fotograf na Twitterze. "Miało jak dotąd łącznie ponad 3,4 tysiąca udostępnień - zniknął zarówno oddzielny post, jak i klatka z pełnego materiału z reportażem" – tłumaczył autor, który wrzucił je ponownie, ale z logiem Facebooka zasłaniającym wyciągniętą rękę mężczyzny w szaliku.
"Hajlowanie" (od "Sieg Heil", "Heil Hitler") jest powszechnie kojarzone z faszystowskim pozdrowieniem sympatyków Hitlera, Mussoliniego czy generała Franco. Często można się spotkać z tezą, że XX-wieczni faszyści zawłaszczyli sobie ten gest od starożytnych Rzymian. Nie ma jednak wiarygodnych dowodów historycznych, że w czasach imperium rzeczywiście wykonywano "rzymski salut". Do upowszechnienia tej legendy przyczynił się m.in. słynny obraz Davida "Przysięga Horacjuszy" (1784).
Wiele osób zarzucało mu w komentarzach, że jego zdjęcie to manipulacja, że jedno ujęcie wcale nie świadczy o intencjach mężczyzny ze zdjęcia. Kiembłowski jako dowód pokazał wcześniejsze kadry, na których widać, że charakterystycznie wyciągnięta dłoń to nie przypadek , a mężczyzna w szaliku doskonale wiedział, że jest fotografowany.
18-latek opisał także groźną sytuację, którą przeżył w trakcie robienia zdjęć. Okazuje się, że jeden z "patriotów" w kominiarce chwycił go za szyję i uderzył w twarz. Chwilę wcześniej Kiembłowski robił mu zdjęcia.
"Odkrywamy karty". Juliusz Machulski: "jestem rozczarowany rządzącymi"