Statyści, dziwolągi i inni bohaterowie "Rozmów w toku"
Piętnaście lat emisji programu to, jak chcielibyśmy wierzyć, jedyny powód, dla którego twórcy "Rozmów w toku" prezentują coraz dziwniejsze historie. "Jesteś szlaufem, bo ukradłaś mi chłopaka", "Wystawiam dziecko do walk w klatce", "Ile potrafi zjeść i zwymiotować bulimiczka?" - to tytuły odcinków z ostaniach dni, a wśród nich prawdziwy hit: "Czy mężczyzna jest w stanie wytrzymać poród?", wydanie z użyciem symulatora porodu. Ale to już nas nie dziwi, bo w tym programie był już wykrywacz kłamstw, była też hipnoza, która miała wyleczyć z nieszczęśliwej miłości...
Producenci talk show TVN co rusz starają się zaskoczyć widzów. W pogoni za interesującymi tematami dawno jednak stracili umiar i poczucie rzeczywistości. Wśród wpisów na oficjalnym profilu programu znajdziemy przede wszystkim oferty internautów zainteresowanych udziałem w nagraniach, wypromowaniu swojej osoby niezależnie od kontekstu. Pojawiają się jednak i takie opinie: _ "Lubię oglądać ten program, ale czuję się oszukana. Coraz częściej występują statyści, którzy występują w "Dlaczego ja", "Ukryta prawda", "Trudne sprawy" itp. Dlaczego wszystko jest wyreżyserowane?"- pyta fanka. Inni pytają o coś innego:
_"Ewo, nie czujesz się koszmarnie prowadząc tak płytkie programy? Dziennikarka twojego pokroju powinna się szanować i nie robić tandetnych programów, w których sztuczność i prostota wprost się wylewa. A tak dobrze się zapowiadałaś ..."
Wygląda jednak na to, że samopoczucie Ewy Drzyzgi jest jak najlepsze. Objawów tzw. kaca moralnego próżno szukać. Takie przynajmniej wrażenie można odnieść po przeczytaniu wywiadu, jakiego udzieliła tygodnikowi "Wprost".