Ewa Bugała karierę załatwia sympatią do PiS? Po awansie współpracownicy nie zostawiają na niej suchej nitki
Ewa Bugała ma od niedawna bardzo mocną pozycję w TVP. Od posady w redakcji "Wiadomości" przeszła do stanowiska szefowej serwisów informacyjnych w TVP Info. Pracownicy stacji nie tylko nie mogą się nadziwić awansowi mało doświadczonej dziennikarki, ale nie zostawiają na niej suchej nitki.
12.07.2017 | aktual.: 12.07.2017 15:00
Bugała od dłuższego czasu marzyła o dziennikarskiej karierze. Swoich sił próbowała m.in. w TVN, gdzie pracowała nad wideoklipami udostępnianymi na internetowej platformie koncernu. Odtwórcza praca jednak najwyraźniej nie przynosiła jej satysfakcji i po roku z niej zrezygnowała. W końcu usilnie zabiegała o pracę w TVP i udało jej się dostać do stacji. Jednak, jak wspominali ją na łamach "Polityki" wydawcy i producenci, nie wykazywała się zbytnią inicjatywą, pasją czy konkretntymi zainteresowaniami, głównie wykonywała polecenia, które jej zlecano. Była reporterką, asystentką reporterów, a także researcherką wspomagającą doświadczonych dziennikarzy, m.in. Justynę Dobrosz-Oracz. Współpracownicy jednak nie potrafili uznać, że wyróżniała się na tych stanowiskach.
- *Brakowało jej elementarnego zaangażowania w tę pracę, nie rozpoznawała kluczowych polityków, nie kojarzyła podstawowych faktów politycznych sprzed dwóch, trzech lat *- komentował jeden z wydawców w poświęconym jej artykule w "Polityce".
Mimo wszystko konsekwentnie dążyła do celu i dostała się do ekipy "Wiadomości". Trudno jednak powiedzieć, żeby tam współpracownicy byli z niej zadowoleni. Przeciwnie, nie zostawiają na niej suchej nitki i twierdzą, że zamiast sama tworzyć materiały, robiła wszystko pod dyktando szefowej, Marzeny Paczuskiej. W kuluarach mówi się natomiast, że szefowa "Wiadomości" lubi "podrasować" newsy tak, by sprzyjały partii rządzącej. Dziennikarka miała powiedzieć m.in. że PO zaprasza uchodźców, a PiS przed nimi chroni, w materiale o sejmowym puczu mówiła, że to destabilizacja państwa, a marsz KOD omówiła tak, by nie przedstawić go w pozytywnym świetle.
- Bugała wyszła kiedyś z gabinetu Paczuskiej i zdziwiona dopytywała swoją researcherkę, czy to ona tak wcześniej napisała, czy szefowa tak mocno to zmieniła. Uznała, że to ostatecznie nie ma znaczenia i przeczytała w materiale to, co miała na kartce - opowiedział jeden z reporterów.
Co ciekawe, jej metody na rozwinięcie kariery nie podobają się nawet dziennikarzom sympatyzującym z rządzącą partią. - Pereira i Wildstein nie dogadują się z Pobudzinem, który co chwila biega po wskazówki do Kurskiego, nawet dla nich to było już za wiele, a do tego awans Bugały, która kompletnie nie ma doświadczenia - komentują pracownicy TVP na łamach "Polityki". Chodzą nawet słuchy, że sam Jacek Kurski wymyślił termin "pobudziny" - materiały, które mają się na celu przypodobanie prezesowi PiS, tworzone właśnie przez Klaudiusza Pobudzina i Ewę Bugałę. Co złośliwi takie dziennikarstwo nazywają "bugaleniem".
A jednak, Ewa Bugała mimo wytykanych błędów i niedociągnięć, awansuje. Być może szefostwu podoba się jej posłuszeństwo, a może zwyczajnie potrafi dostosować się do nowych wymagań. Niemniej doświadczeni dziennikarze obserwując jej karierę, nie mogą się nadziwić. - Nic nie wskazywało, że ma intelektualne możliwości, aby tak rozwinąć skrzydła. Nie była szczególnie utalentowana, nie zauważyłam jeszcze jej warsztatu - stwierdziła w "Polityce" Ewa Godlewska-Jeneralska, wydawca i producentka, która z TVP rozstała się po 30 latach pracy.
Inni z kolei twierdzą, że wszystkie sukcesy zawdzięcza Grzegorzowi Pawelczykowi, byłemu szefowi "Wiadomości", a obecnie TVP Info, którego sama nazywa swoim mentorem. To on miał ściągnąć do pracy w stacji zarówno Bugałę, jak i Klaudiusza Pobudzina, który obecnie jest szefem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Od dłuższego czasu plotkuje się o tym, że tworzą oni nierozłączny zespół o jasnych sympatiach politycznych. I podczas gdy sami mają już wysokie stanowiska, Pawelczyk zadbał, by i koleżanka miała znaczącą pozycję, jak kierownik serwisów informacyjnych w TVP Info. - To jedna z najważniejszych osób na pokładzie TVP Info. Chodzi na kolegia publicystyki, "Panoramy" i "Wiadomości". Z błogosławieństwem szefa kanału zarządza pracą wydawców i reporterów, nadzoruje grafiki i generalnie ma oko na wszystkie wydarzenia - komentował jeden z wieloletnich wydawców w TVP. - *Ktoś nią kieruje, chyba Pawelczyk, a ona jest tylko twarzą. Bo bycie kierownikiem to ostatni szczebel przed awansem na dyrektora *- dodał.
To jednak nie wszystko. Ewa Bugała w końcu dostała też nowy program, codzienną, 30-minutową wieczorną audycję "Nie da się ukryć". Choć sama zainteresowana nie skomentowała swojej sytuacji, pracownicy stacji mają pewność, że wszystko zawdzięcza sympatii z PiS. - Program miał premierę w Dzień Dziecka i to jest dla mnie symboliczne. Polityczno-dziennikarskie dziecko PiS dostało swój program i forsuje w nim tezy partii rządzącej - podsumował na łamach "Polityki" jeden z dziennikarzy pracujących w TVP.