Eurowizja to farsa? "Ludzie wybrali Cleo", ale jurorzy przekreślili nasze szanse
None
Skandal na Eurowizji
Nie milkną echa po konkursie Eurowizji. Choć tym razem Polska nie tylko awansowała do finału, ale też uzyskała przyzwoity wynik (uplasowaliśmy się w połowie stawki, na 14 spośród 26 miejsc), to trudno cieszyć się sukcesem.
Tym bardziej, że jak się okazało, mogliśmy zająć jeszcze wyższe miejsce w plebiscycie, gdyby pod uwagę brano tylko głosy widzów. Słowiańska nuta wyraźnie spodobała się wielu mieszkańcom Europy, którzy w głosowaniu SMS-owym przyznali Cleo maksymalne noty. Niestety, w ostatecznej punktacji głos mieli także jurorzy, a im ponętne Słowianki spodobały się o wiele mniej, co wyraźnie zaniżyło ostateczne noty dla naszej reprezentacji.
Po przegranej Donatan dziękuje za głosy oddane na Polskę i publikuje na Facebooku pokrzepiające wyniki głosowania widzów z Europy. A wielu z nas zadaje sobie pytanie, czy regulamin konkursu na pewno jest sprawiedliwy? I kto naprawdę wybiera europejski przebój, widzowie przed telewizorami czy anonimowe jury?
KŻ/AOS
Byliśmy najlepsi dla obywateli czterech krajów!
Choć w tym roku Polacy po raz pierwszy od bardzo dawana mogli śledzić Eurowizję bez zażenowania, marne to pocieszenie, gdy ma się świadomość, że mogło być o wiele lepiej. Obserwujący przebieg głosowania widzowie z pewnością byli zaskoczeni niskimi notami dla Polski, tym bardziej, że nasza reprezentacja wzbudzała ogromne zainteresowanie od początku konkursu. Sytuacja wyjaśniła się, gdy Donatan zamieścił na swoim facebookowym profilu wyniki głosowania widzów. Jak się okazuje, słowiańską propozycję za najlepszą uznały aż cztery kraje!
"BARDZO WAŻNE! Ludzie wybrali CLEO! Właśnie otrzymaliśmy dane o ilości głosów/punktów oddanych na nasz występ przy pomocy Waszego głosowania sms" - czytamy we wpisie rapera, który zamieścił noty publiczności poszczególnych państw (zachowano pisownię oryginalną). Najwyższą 12-tkę przyznały nam: Norwegia, Irlandia, Ukraina i Wielka Brytania. Nieco niżej, bo na 10-tkę, ocenili nas Holendrzy i Islandczycy. Dlaczego więc podczas ostatecznej punktacji noty dla Cleo były o wiele niższe? To już "zasługa" jurorów.
Pokochali nas widzowie, pogrzebali jurorzy
Każdy kraj typuje w konkursie Eurowizji nie tylko reprezentantów, ale i jurorów, którzy oceniają uczestników poszczególnych państw (z Polski byli to m.in. Mietek Szcześniak, Magdalena Tul i Krzysztof Kasowski).
Oceny jurorów sumuje się z notami widzów, a uśredniony wynik jest ostateczną punktacją prezentowaną podczas finału programu. To z tego powodu polska piosenka tak entuzjastycznie przyjęta przez wielu Europejczyków, została wyraźnie zdegradowana w konkursie za sprawą niskich ocen jurorów.
Niestety, o tych zasadach przydzielania punktacji niewiele mówiło się w trakcie konkursu. Prezenterzy gorliwie zachęcali widzów, by głosowali, przekonując, że to w ich rękach znajdują się losy uczestników. Jak jednak zauważył Donatan, wielu glosujących zostało w ten sposób wprowadzonych w błąd.
"To jest niesprawiedliwe"
"Moim zdaniem oszukani zostali ludzie którzy wydali masę pieniędzy na sms-y. "Żyri" może forsować swoje ideologie i starać się wybierać tego kto pasuje im ze względów polityki czy orientacji. Dlatego dla mnie liczy się głos ludzi wysyłających sms-y - dziękuję Wam za to że jesteście wspaniałymi ludźmi i nie żal Wam było czasu i pieniędzy żeby zagłosować na CLEO. Szacunek !" - podsumował (zachowano pisownię oryginalną).
Podobne wątpliwości mają też inni.
- Myślę, że to jest trochę niesprawiedliwe, bo Eurowizja to jest konkurs widzów w całej Europie. Europa wielomilionowo ogląda ten konkurs, głosuje no i nie może być aż tak wielkich dysproporcji - mówił dziennikarz muzyczny Marek Sierocki.
Jak zauważył z kolei Artur Orzech, który był korespondentem TVP podczas konkursu, trudno było o lepszych kandydatów na Eurowizję.
- Mieliśmy tak dobrze wymyśloną piosenkę, artystów i dobór tego, kogo wysyłamy, z jakim przekazem scenicznym, że liczyłem na dużo więcej - skomentował dla "Wiadomości".
Widzowie mają najmniej do powiedzenia?
Podsumowując, gdyby nie wyjątkowa nieprzychylność jurorów, Polska zajęłaby 5. miejsce w konkursie. I właśnie to szczególnie podkreślił Donatan, dziękując wszystkim, którzy głosowani na utwór "My Słowianie".
"Gdyby liczyły się głosy słuchaczy CLEO zajęłaby 5 miejsce według zebranych punktów - niestety decyzyjne jest również "żyri" które dając 0 punktów w danym kraju może całkowicie zniwelować nadaną przez ludzi maksymalną liczbę punktów...NIE WAŻNE KTO GŁOSUJE WAŻNE KTO LICZY GŁOSY ( niestety)" - stwierdził smutno (zachowano pisownię oryginalną).
Nie da się ukryć, że tegoroczny finał Eurowizji rozczarował Polaków. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wybór laureata tego konkursu wcale nie należy do Europejczyków zgromadzonych przed telewizorami, ale jest w rękach określonego grona, które w tym roku chyba od początku wiedziało, kogo uczyni zwycięzcą.
KŻ/AOS