Złamanie regulaminu
Według założeń bukmacherów, w zeszłym roku to Siergiej Łazariew z Rosji miał spore szanse na zwycięstwo. Wszyscy zgodnie zachwycali się jego głosem i tym, jak potrafił zaczarować publiczność. Jednak na kilkanaście godzin przed półfinałowym koncertem udział naszego wschodniego sąsiada stanął pod znakiem zapytania. A to wszystko z powodu jednego nagrania.
Jeden z punktów regulaminu Eurowizji mówi, że punkty artystom przyznają zarówno widzowie (podczas koncertów na żywo) jak i jurorzy (podczas prób dzień przed głównymi występami). Tuż przed półfinałowym starciem do internetu trafił filmik , na którym widać, jak eksperci przyglądają się pokazom reprezentantów Armenii i Holandii. Warto również dodać, że autorką wideo okazała się Rosjanka Anastasiya Stockaya - członkini jury.
- Rosyjska komisja złamała regulamin przede wszystkim poprzez nagranie i opublikowanie wideo, w którym po pierwsze pokazywane są fragmenty próby generalnej (której przebieg objęty jest tajemnicą) oraz ukazana jest praca jurorów (łącznie z ujęciem wypełnionej do połowy karty do głosowania) - wytłumaczył Maciej Mazański, który jest odpowiedzialny za projekt "Dobry wieczór, Europo".
Organizatorzy Eurowizji od razu wszczęli postępowanie wyjaśniające, dlaczego jurorka złamała jeden z najważniejszych punktów regulaminu konkursu. Po kilku godzinach zapadła decyzja. Eksperci uznali, że Rosja nie poniesie większych konsekwencji, oprócz nieuznania punktów przyznanych przez autorkę nagrania.