Nikt się tego nie spodziewał
Eric Clapton starał się utrzymywać kontakt z synem najczęściej jak to było możliwe. Regularnie go odwiedzał. Jak wspominała po latach Del Santo w jednym z wywiadów, w 1991 roku muzyk miał powiedzieć jej, że nareszcie czuje, jakie szczęście daje mu syn. Gdy artysta zaczął czuć się odpowiedzialny za syna, doszło do wspomnianej tragedii.
Zbliżała się Wielkanoc, więc Lory wraz Conorem przybyli do Nowego Jorku, aby spędzić święta z ojcem chłopca. Zatrzymali się w apartamencie przyjaciela, gdzie Clapton odwiedzał ich prawie codziennie.
20 marca w godzinach porannych Conor bawił się z opiekunką w chowanego, a jego mama szykowała się do wyjścia. W międzyczasie do apartamentu wszedł dozorca, który miał posprzątać. Kiedy Lory spotkała go w kuchni powiedział jej, że uchylił okno sięgające od podłogi do sufitu, aby wpuścić trochę powietrza. W tym samym momencie rozległ się przerażający krzyk opiekunki...