Enrique Iglesias po wypadku z dronem ma sparaliżowane palce
Choć od wypadku z dronem minął ponad rok, Enrique Iglesias wciąż odczuwa skutki tego wydarzenia. Przypomnijmy, że w maju 2015 roku piosenkarz został ranny podczas koncertu w Tijuanie w Meksyku. Wszystko z powodu latającego nad sceną drona, którego zdjęcia z kamery pojawiały się na telebimach. Kiedy artysta chciał złapać maszynę, by sfilmować publiczność, pociął sobie palce. Choć momentalnie zaczął krwawić, jeszcze przez 30 minut kontynuował swój występ. Po koncercie w Meksyku, Iglesias został przetransportowany do szpitala w USA.
15.07.2016 | aktual.: 15.07.2016 12:54
- Po występie odwieziono go na lotnisko, gdzie opatrzyło go pogotowie. Odleciał do Los Angeles spotkać się ze specjalistą - relacjonował wówczas agent Iglesiasa.
W szpitalu lekarze zdiagnozowali złamanie i muzyk musiał przejść operację rekonstrukcji palców. Mimo urazu artysta nie zawiesił koncertowania w ramach trasy "Sex and Love World Tour". Po ponad roku Iglesias postanowił opowiedzieć o feralnym incydencie w hiszpańskim programie telewizyjnym "Primer Impacto". Jak przyznał przed kamerami, skutki swojej nieprzemyślanej decyzji odczuwa do dziś.
- Szczerze, wciąż nic nie czuję w tym palcu. Nie czuję nic od paznokcia i powyżej. Będąc z wami szczery, z całą tą adrenaliną, nie czułem za dużo. Byłem naprawdę zaskoczony ilością krwi, którą traciłem. Trochę się wstydziłem i było mi głupio przed fanami, zwłaszcza przed grupą, która stała naprzeciwko mnie. Za każdym razem, jak poruszyłem ręką, można było zobaczyć wszędzie krew. I w tamtym momencie nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak było to poważne, ponieważ nie czułem bólu. Poczułem go dopiero po operacji. To, co zrobiłem, było wielką głupotą - powiedział na koniec.
Jak podają hiszpańskie media, lekarze nie dają Iglesiasowi większych szans na powrót do pełni zdrowia.