Emerytura Tomasza Stockingera. Gorzkie słowa gwiazdora "Klanu"
Tomasz Stockinger to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy małego ekranu. Jednak mimo tej niekwestionowanej popularności 66-letni aktor nie ma zamiaru odchodzić na emeryturę. - Byłaby to głodowa sytuacja - zdradza w najnowszej rozmowie z Plejadą.
26.01.2022 | aktual.: 07.02.2022 11:08
Hrabia Leszek Czyński w "Znachorze", Karol Lang w "Domu" czy w końcu doktor Lubicz z "Klanu". To tylko niektóre role, za jakie widzowie pokochali Tomasza Stockingera. I choć w lutym aktor skończy 67 lat, ani myśli udać się na emeryturę. Wciąż gra, jest aktywny i jak sam mówi, "chce być potrzebny".
Ale jest jeszcze jeden powód. W rozmowie z redaktorami Plejady Stockinger zdradza, że jego emerytura woła o pomstę do nieba. Gdyby przestał grać, nie miałby za co się utrzymać.
- Uprawiam dużo sportu, więc nadal dobrze się czuję, nie mam potrzeby odpoczywania, mimo że mam za sobą poważną operację serca. Do tego dochodzi jeszcze to, że choć mam oczywiście jakieś tam oszczędności, to emeryturka jest na tyle mała, że gdybym miał samą emeryturkę, to właściwie byłaby głodowa sytuacja - mówi z rozbrajającą szczerością Stockinger.
W tej samej rozmowie gwiazdor "Klanu" pozwolił sobie także skomentować wpływ Polskiego Ładu na emerytury, które w niektórych przypadkach mają wzrosnąć. Aktor przywołał do przykładu czasy PRL i ówczesną sytuację artystów.
- Mówimy o kilku procentach, jakichś 100 zł. Ludzie sceny i estrady nie byli do tej pory zaopatrzeni w jakiś system. W przeszłości jeszcze za PRL były takie możliwości, że podatnik sam odprowadzał dodatkowe składki, w zależności od zarobków - mówi Stockinger. - Gdyby był klarowny system, to byłoby inaczej. Chciałoby się te składki powiększone odprowadzać, co później skutkowałoby jakąś przyzwoitą emeryturą. Obecnie ciągle są jakieś rewolucje - stwierdził aktor.
Tomasz Stockinger nie jest pierwszą osobą ze świata polskiego show-biznesu, która publicznie mówi o swojej emeryturze. Przedtem ten temat poruszyli m.in. Włodzimierz Press, Ewa Bem czy Beata Tyszkiewicz.