Seriale polskieEfekt uboczny "Korony królów". Jacek Kurski ma powody do dumy

Efekt uboczny "Korony królów". Jacek Kurski ma powody do dumy

"Korona królow" raz po raz zbiera gromy krytyki. Widzowie nie opuszczają żadnego odcinka, by wytknąć wpadkę i... nabijają oglądalność TVP.

Efekt uboczny "Korony królów". Jacek Kurski ma powody do dumy
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Urszula Korąkiewicz

04.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 13:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od premiery najnowszej telenoweli TVP minęło zaledwie kilka dni, a już widać coraz bardziej narastające nią zainteresowanie. Podczas każdego odcinka widzowie na bieżąco komentują produkcję na Twitterze, błyskotliwie zauważając, że taka aktywność w sieci z pewnością przekłada się na milionową oglądalność. Tezę tę potwierdza Jacek Kurski, który pochwalił się, że po 5 epizodzie serial utrzymuje widownię na poziomie ponad 3 mln. Nie da się ukryć, rozgłos zdecydowanie działa na korzyść "Korony królów".

Co więcej, mimo wciąż wielu sceptycznych komentarzy i doszukiwania się wpadek, widzowie znajdują też pozytywne strony produkcji. Nie przepuszczają jednak okazji, by wbić szpilę za warstwę wizualną i skromny jak na taką produkcję budżet.

Co ciekawe, dostrzegli też pozytywny "efekt uboczny", jaki wywołuje serial. Widzowie coraz częściej szukają informacji i chłoną wiedzę na temat Łokietka, Kazimierza Wielkiego czy Aldony Anny. Zauważają też, że akcja z odcinka na odcinek nabiera tempa, a poszczególne sceny są przygotowywane z większą pieczołowitością niż w poprzednich na początku.

Komentarze (75)