Dziś jest gwiazdą Eurowizji, ale jeszcze niedawno... Jak naprawdę wygląda Conchita Wurst?
Wygrał dzięki brodzie?
None
Jesteśmy świadkami niezwykłego precedensu. Kiedy w Polsce trwa walka o gender i tęczę, w Europie flagowy konkurs piosenki wygrywa mężczyzna przebrany za kobietę z brodą. Conchita Wurst przypomniała nam, że życie przeciętnego Europejczyka toczy się gdzieś indziej i absolutnie nie jest poprawne politycznie. Jest on znudzony i chce się po prostu dobrze zabawić, a że widział już prawie wszystko, więc brodata Kim Kardashian jest dla niego (na jedną chwilę) świetną rozrywką.
W najbliższych dniach Europa będzie mówić o jednej osobie - Conchicie Wurst. Zagrała na nosie wszystkim konserwatystom, którzy ideologię gender najchętniej spaliliby na stosie. Wygrana kobiety z brodą jasno dowodzi, że widzowie nie tyle co stoją murem za "odmieńcami", ale zwyczajnie są zmęczeni tym, co poprawne i zarazem... nudne.
Transseksualna Dana International (1998 rok), udające lesbijki dziewczyny z Tatu (2003 rok) czy przerażający zespół Lordi (2006 rok) - to tylko przykłady, że od lat święto europejskiej muzyki jest apoteozą skandalu i jawnie drwi z festynowej i tandetnej Eurowizji, na której już rzadko kiedy prezentuje się godne uwagi utwory. Żeby wyróżnić się na tle bylejakości, niektórzy artyści idą dalej - zaczynają szokować. I to się opłaca. Nie zawsze wygrywają główną nagrodę, ale przynajmniej jest o nich głośno. "Kiełbasa", czyli Thomas Neuwirth jest tego najlepszym przykładem.
Ten 26-letni mężczyzna od lat próbował zrobić muzyczną karierę. Występował w programach talent-show, walczył o uwagę producentów. Bez skutku. Dopiero gdy zapuścił brodę i upodobnił się do Kim Kardashian, usłyszeli o nim wszyscy. Jedni się oburzyli, inni poparli jego metamorfozę, podpinając ją pod walkę z homofobią, jeszcze inni po prostu chcieli na nim zarobić. Karuzela ruszyła, a kieruje nią nowe objawienie show-biznesu. Jak długo? Prawdopodobnie tylko przez chwilę, zanim publiczność znajdzie sobie nowy obiekt zainteresowania. Niestety, medialne życie "kolorowych ptaków" często kończy się na jednym sezonie.
Wygrana Conchity udowodniła, że widz oczekuje więcej od telewizji, która tylko pozornie przekroczyła wszelkie granice. Wciąż są na mapie wrażeń nieodkryte lądy. Rządzą na nich ludzie, których na co dzień pokazuje się palcami i nazywa odmieńcami.
Wszystko wskazuje na to, że to oni wypełnią niszę, którą pod pozorem poprawności politycznej i współczucia zaakceptują miliony. Kto będzie następny?
aos