Dziennikarz TVP kontra Polska przed TSUE. Dyskryminacja ze względu na orientację seksualną?

Jakub Kwieciński, były dziennikarz TVP, zarzuca stacji dyskryminację. Twierdzi, że został zwolniony, bo jest gejem. Sprawa trafiła właśnie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).

Jakub Kwieciński
Jakub Kwieciński
Źródło zdjęć: © Facebook

06.06.2022 | aktual.: 06.06.2022 09:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2017 roku ówczesny pracownik TVP Jakub Kwieciński wrzucił (po pracy, w czasie wolnym) do sieci teledysk "Pokochaj nas w święta", w którym przedstawił siedem par gejów i lesbijek. Jedną z tych par był on sam z partnerem Dawidem Myckiem.

Kwieciński, który pracował w dziale promocji TVP, został dwa dni później poinformowany przez pracodawcę, że ma nie przychodzić na dyżury. Niedługo potem TVP zerwała z nim współpracę (Kwieciński był na samozatrudnieniu).

Kwieciński uznał, że doszło do dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Złożył w tej sprawie zawiadomienie do sądu rejonowego.

Teraz polski rząd (TVP to spółka Skarbu Państwa) skierował sprawę do TSUE. Unijny sąd ma dokonać interpretacji, czy unijna dyrektywa o równym traktowaniu ma zastosowanie także w przypadku umowy o dzieło, która to umowa łączyła Kwiecińskiego z TVP.

Polski rząd argumentuje, że w przypadku samozatrudnienia nie ma mowy o dyskryminacji, bo pracodawca ma swobodę wyboru, z kim chce zawrzeć umowę, a z kim ją rozwiązać.

Decyzja TSUE w tej sprawie musi zapaść do końca roku. Wtedy postępowanie wróci na szczebel krajowy.

Jak podał portal "Press-Serwis", Jakub Kwieciński nie komentuje sprawy, tak samo, jak TVP.

W 2021 roku, trzy lata po zerwaniu umowy z TVP, Kwieciński ujawnił (we wpisie na Facebooku), jak w TVP manipulowano materiałami filmowymi: usuwano ujęcia z Lechem Wałęsą, wymazywano także Mazowieckiego, Geremka i Kuronia.

Kwieciński pisał: "Były osobiste interwencje prezesa [Kurskiego – red.] w treści gotowych programów po telefonach od partyjnych kolegów, były produkcje programów na polityczne zamówienie, było zdejmowanie filmów na godziny przed emisja, wydawanie milionów na kolejne projekty opraw graficznych tylko po to, aby znajomi prezesa mogli zarobić, czy rozkazy aby wymieniać aktorów w niemal ustalonych już produkcjach. To wszystko o czym każdy podejrzewa te instytucje - ja to widziałem na własne oczy".

Komentarze (12)