"Dzień dobry TVN": Magda Modra opowiada o tragicznym wypadku
None
Magda Modra
Niecały miesiąc temu Magda Modra i jej kilkumiesięczna córeczka Lea uległy poważnemu wypadkowi w centrum Warszawy. W auto prezenterki Polsat Cafe wjechało rozpędzone BMW, które niemal kompletnie je zmiażdżyło. Wszyscy uczestnicy tego dramatycznego zdarzenia zostali przewiezieni do szpitala, ale to stan Modrej był najcięższy.
Telewizyjna gwiazda, która w chwili wypadku osłoniła córkę własnym ciałem, doznała poważnych obrażeń organów wewnętrznych. Lekarze walczyli o jej życie i udało im się odnieść zwycięstwo. Jak jednak wyznała na antenie programu "Dzień dobry TVN", był moment, kiedy "chciała odpłynąć i odejść, bo myślała, że nie ma już siły".
Na szczęście myśl o dzieciach sprawiła, że Modra się nie poddała. Co czuje osoba, która cudem uciekła przed śmiercią? I jak drogowy dramat zmienił życie znanej prezenterki?
KM/KJ
Robiła wszystko, by chronić córkę
Połamane żebra, poważnie uszkodzone organy wewnętrzne, w tym żołądek i śledziona - to bilans wypadku z udziałem Magdy Modrej. Choć ostatecznie skończyło się na strachu, i to głównie o stan córki, prezenterka ma świadomość, że ta kraksa mogła zakończyć się tragicznie. Z samego wypadku pamięta jedynie urywki i towarzyszące jej pytanie: czy uda im się przeżyć?
- To są ułamki sekund, takie czekanie, aż to przyjdzie i myślenie, czy przeżyjemy. Huk, uderzenie, hałas jaki temu towarzyszył. Ja wiedziałam, że do tego dojdzie i nie byłam w stanie nic zrobić. To jest tak niesamowite, bo wiesz, że to się wydarzy. I wtedy robisz to, co musisz, żeby ochronić córkę. Mam w głowie jedną wizję. Moje dziecko i jej twarz. Jej buźka to jest to, co widziałam przez cały czas, kiedy samochód się obracał i kręcił- opowiadała w telewizyjnym wywiadzie Modra, wyraźnie poruszona tymi wspomnieniami.
Jak wyznała w rozmowie z reporterką programu "Dzień dobry TVN", najgorszy był jednak niepokój o stan maleńkiej Lei, która w chwili feralnego zdarzenia była w aucie. Choć dziewczynka niemal nie odniosła obrażeń, dziennikarka nie odetchnęła, dopóki nie przekonała się o tym sama.
Dostała szansę na drugie życie
- Jak otworzyłam oczy, wiedziałam, że żyje. Była przy mnie rodzina, ale choć byłam o krok od śmierci, to mnie nie interesowało. Interesowało mnie tylko dziecko. Ja cały czas pytałam o dziecko i powiedziałam, że do momentu, do kiedy małej nie zobaczę na żywo, że wszystko jest w porządku, to nie odpuszczę.
Lekarze ulegli prośbom prezenterki i pokazali jej Leę. Spokojna o stan dziecka, przy wsparciu bliskich i wysiłkom lekarzy Modra dochodziła do zdrowia. W wywiadzie dla TVN stwierdziła, że to właśnie macierzyński instynkt najsilniej pchał ją w stronę życia, bo były momenty kiedy, chciała odpuścić.
- Jak miałam robiony rezonans magnetyczny to przeżywałam tragedię, walczyłam sama ze sobą. Chciałam odpłynąć i odejść, bo myślałam, że już nie mam siły. A jednak myśl o małej sprawiała, że byłam silna. Wiedziałam, że moje córki muszą mieć mamę.
Dziś gwiazda Polsat Cafe nie ma wątpliwości, że tego feralnego sierpniowego dnia ktoś nad nimi czuwał i że dostała od losu drugie życie. Wie już na pewno, że nie chce tracić więcej czasu chociażby na bezsensowne sprzeczki.
- Każdy z nas kłóci się o głupoty, absolutnie banalne rzeczy. [...] Jeżeli ktoś będzie chciał jakiegoś konfliktu ze mną, ja się uśmiechnę, odwrócę się i powiem, że nie chcę się kłócić, bo szkoda na to czasu. Czuję, że dostałam szansę na drugie życie.
9 września prezenterka skończyła 34 lata. Jesteśmy przekonani, że te urodziny będą dla niej szczególnie wyjątkowe.
KM/KJ