"W pustyni i w puszczy" - przygoda życia, ale i ryzyko
By zdobyć rolę Nel, musiała pokonać ponad 5 tysięcy kandydatek. Do dziś nie potrafi powiedzieć, co przesądziło o tym, że po półrocznych eliminacjach do filmu, bo tak nazywano wtedy castingi, wybrano właśnie ją. Niewątpliwie jednak udział w filmowej produkcji, realizowanej w egzotycznych zakątkach Ziemi, był dla niej fantastyczną przygodą i - co dla 9-letniej wówczas dziewczynki było równie ważne - przerwą od szkoły. Praca nad filmem trwała cztery lata, a zdjęcia kręcone daleko zagranicą, wiązały się z częstymi wyjazdami odtwórczyni Nel. Jak jednak podkreślała na kanapie "Pytania na śniadanie" Rosca, dzięki wyrozumiałości nauczycieli, nie musiała przerywać nauki w szkole muzycznej (wystarczył indywidualny tok nauczania). Udało jej się połączyć edukację z pracą przy filmie, która obfitowała w niezwykłe przygody, takie jak ta, kiedy słonica Tara pociągnęłaby ją za sobą w przepaść. Tylko błyskawiczna interwencja opiekuna zwierzęcia zapobiegła wypadkowi, który mógł skończyć się tragicznie.
- Ona była czasami niebezpieczna. Pamiętam, siedziałam na niej i nagle ją poniosło. Leciała na oślep ze mną na górze, wszyscy zamarli, łącznie z moją mamą, i wtedy treser wielką metalową pałką uderzył ją w ucho. To było straszne, ale zatrzymała się, a tam była przepaść - mówiła w "Pytaniu na śniadanie".
Dziś 54-letnia Rosca wspomina ten incydent z uśmiechem na ustach i nie żałuje filmowej przygody. Po filmie skupiła się jednak wyłącznie na edukacji. Jak podkreśla, nie czuje się i nie jest aktorką. Z wykształcenia jest pianistką, co z dumą zaznacza.
Podobnie jak Rosca, z aktorskich ambicji po roli swojego życia zrezygnował też Daniel Kozakiewicz, czyli serialowy Darek Tarkowski z "Siedmiu życzeń".