Dzieci w programach rozrywkowych to same kłopoty!
Programy typu talent show zdominowały większość ramówek telewizyjnych, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Zdarza się, że wielu producentów dopuszcza w nich udział dzieci. Nie zawsze jednak jest to dobre rozwiązanie. Jak wiadomo, gdy przegrywa dorosły, jest w stanie otrząsnąć się po porażce i w spokoju przyjąć werdykt jury. Natomiast z dziećmi bywa różnie…
Nie bez powodu „Idol”, pierwszy w Polsce program typu talent show, zakładał że uczestnicy nie mogą mieć mniej niż 16 lat. Dzięki temu twórcy uniknęli na castingach grup dzieci, które nie były w stanie zrozumieć i zaakceptować zdania: „nie przechodzisz do kolejnego etapu”. Tam, gdzie nie było ograniczeń wiekowych, działy się rzeczy zaskakujące.
Zaledwie przed dwoma miesiącami, z amerykańskiej edycji programu „X factor” odpadła 13-letnia uczestniczka Rachel Crow. Dziewczynka niezbyt dobrze przyjęła decyzję widzów. Wpadła w histerię, nie mogła się uspokoić, nie pomogły interwencje prowadzącego, ani jurorów. Jak się później okazało, Rachel chciała wygrać, żeby zapewnić przyszłość swojej rodzinie, ponieważ jej rodzice od pewnego czasu borykali się z problemami finansowymi. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić, ponieważ program był emitowany na żywo, a tym samym producenci powinni wiedzieć, czy występujący kandydaci są na tyle dojrzali emocjonalnie, aby udźwignąć każdą decyzję widzów i jurorów. Przypadek Rachel dobitnie potwierdził, że dzieci nie powinny występować w konkursach telewizyjnych, gdzie stawką są bardzo duże pieniądze.
Występy dzieci nie tylko powodują, że trudno o jakąkolwiek pewność i możliwość przewidzenia ich reakcji, ale także mogą być szkodliwe dla samych występujących. Może się okazać, że stres związany z konkursem na długi czas sparaliżuje małoletniego uczestnika i negatywnie wpłynie nie tylko na jego przyszłą karierę, ale i prawidłowy rozwój emocjonalny.
Na polskim podwórku mieliśmy sytuację odwrotną od tej z amerykańskiego „X factora”. Trzecią edycję programu „Mam talent” wygrała 12-letnia wówczas Magdalena Welc. Główną nagrodą była kwota 300 tys. zł. Po zwycięstwie Magdy w Internecie zawrzało. Pojawiło się pytanie, czy jest sens nagradzać dzieci w programach rozrywkowych, gdyż ich zwycięstwo nie zamieni się w konkretny dorobek muzyczny w postaci płyty, czy trasy koncertowej. Bo kto w gruncie rzeczy będzie odbiorcą twórczości Magdy? Świadomi melomani raczej nie kupują płyt dziewczynek o nieukształtowanej dojrzałości muzycznej, aby słuchać ich w drodze do pracy, czy jadąc na zakupy. Głos dziecka może brzmieć dobrze w czasie okazjonalnego wykonywania kolęd, ale przecież nikt nie będzie chciał wysłuchiwać piosenek o problemach emocjonalnych w wykonaniu dziecka, które takie problemy ma cały czas przed sobą. Zatem nagradzanie kandydatów, którzy i tak w najbliższym czasie nie wydadzą płyty jest nieporozumieniem.
Dowodem na to jest kariera Alicji Janosz, pierwszej zwyciężczyni programu „Idol”. Alicja wygrała program gdy miała 17 lat, czyli znacznie więcej niż Magda Welc, a mimo to nie poradziła sobie z presją, jaka ciążyła na niej po programie. Jej debiutancka płyta okazała się artystycznym nieporozumieniem. Najwyraźniej Alicja Janosz odkryła, że zwycięstwo przyszło do niej zbyt szybko i z wydaniem kolejnej płyty czekała aż 9 lat. Wydała ją dopiero w ubiegłym roku, album nosi tytuł „Vintage” i jak podkreśla wokalistka, jest to dla niej album debiutancki, ponieważ w pełni autorski. Przykład Alicji Janosz jest najlepszym dowodem na to, że zbyt wczesny debiut może jedynie zaszkodzić karierze muzycznej.
W polskich edycjach programu „Mam talent” mieliśmy już kilka dziecięcych występów. Przykład Magdy Welc nie jest odosobniony. W pierwszej edycji show, występował 12-letni tancerz Karol Galos, który bardzo źle zniósł werdykt widzów, którzy nie przepuścili go do finałowego odcinka. Karol rozpłakał się na oczach całej Polski, ponieważ nie mógł zrozumieć, dlaczego nie będzie mógł zatańczyć w najważniejszym odcinku serii.
Podobny przypadek, tylko że znacznie bardziej skrajny, miał miejsc w brytyjskiej wersji programu „Mam talent”. 10-letnia uczestniczka konkursu, Hollie Steel, w czasie swojego występu, sparaliżowana stresem rozpłakała się, po czym próbując ponownie śpiewać, nie potrafiła powrócić do przerwanej frazy, co spowodowało kolejną falę płaczu. Gdyby nie fakt, że producenci zgodzili się na ponowne wykonaniu utworu, Hollie prawdopodobnie załamałaby się po raz kolejny, co udowodniła gdy decyzja producentów nie była przesądzona.
Po programie z udziałem Hollie przez brytyjskie media przetoczyła się dyskusja o odpowiedzialności rodziców i stacji telewizyjnych za udział dzieci w programach typu talent show. Wypowiadali się również psychologowie mówiący o wpływie stresujących wydarzeń na prawidłowy rozwój dziecka. Z ich wypowiedzi wynikało jednoznacznie, że występy telewizyjne to nie jest najlepszy sposób na spędzanie dzieciństwa. Poza tym, czy dla widza atrakcyjną rozrywką jest przyglądanie się płaczącemu ze stresu kilkuletniemu dziecku?
Tekst: Małgorzata Major
* W tym temacie: "Mistrz kuchni: Gordon Ramsay" od marca w TV 4*
Zobacz także:
[
Jurorka znowu pokazała za dużo! Czy to jest jeszcze sexy?! ]( http://teleshow.pl/gid,13387625,img,13387656,kat,,sid,144,title,Najwiekszy-wygrany-Bitwy-na-glosy-biust-Wegorzewskiej,galeria.html )
[
Tancerki „Tańca z gwiazdami” mówią całą prawdę o programie ]( http://teleshow.pl/gid,13400409,img,13400439,kat,,title,Tancerki-Tanca-z-gwiazdami-mowia-cala-prawde,galeria.html )
[
Takiej jej nie znacie! Czy Kożuchowska wolałaby ukryć te zdjęcia? ]( http://teleshow.wp.pl/malgorzata-kozuchowska-takiej-jej-nie-znacie-6026604057236609g )
[
Bohaterowie „I kto to mówi” 20 lat później ]( http://film.wp.pl/zobacz-jak-sie-zmienili-bohaterowie-komedii-i-kto-to-mowi-6025275548005505g )