Dwaj bracia z magicznego miejsca
14.07.2014 13:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Premiera książki „Jak brat z bratem” wydanej nakładem Wydawnictwa Zwierciadło miała miejsce na V Warszawskich Targach Książki. Jest ona zapisem rozmowy dwóch znakomitych artystów, Mikołaja i Andrzeja Grabowskich z dziennikarką, Hanną Halek.
Zostali wychowani w jednym domu rodzinnym, w tym samym pokoleniu. Dzieli ich - tylko, czy aż - sześć lat różnicy? Reprezentują ten sam, czy też odmienne punkty widzenia? Jacy są - podobni, czy zupełnie różni?
Z pojęciem rodzeństwa związane są miłość, zrozumienie, sympatia, troska, lojalność, ale także współzawodnictwo. Związki między rodzeństwem, na ogół silne, bywają pełne emocji, bo bycie rodzeństwem wiąże się z różnorodnością poglądów i charakterów. Podobno jednak ci, którzy mieli rodzeństwo, w trudnych życiowych sytuacjach radzą sobie lepiej.
Czy tak było w przypadku znanych ze swoich artystycznych dokonań braci Grabowskich – Andrzeja i Mikołaja? Książka przybliża nam ich postaci – co najważniejsze – ich własnymi słowami, poprzez wspomnienia z ich magicznego miejsca, Alwerni. Każdy z nas ma przecież takie miejsce, z którego wyrósł i został w pewien sposób „obciążony”. Tak o Alwerni, miejscu, w którym Panowie Grabowscy dorastali mówi Mikołaj Grabowski. Ludzie tam mieszkający i ówczesne wydarzenia, które obaj przeżyli, zostały zapisane w pamięci i, w pewnym sensie, wywiezione w świat. Wiele z nich znalazło potem odzwierciedlenie w ich działalności. Bez Alwerni pewne kreacje artystyczne po prostu by nie powstały. O swoim życiowym barometrze i mikroświecie mówią tak: Hanna Halek: Są ludzie, którzy chcą zapomnieć swoje dzieciństwo. Dla Panów Alwernia, miejsce, które Panów wychowało, jest ważnym, silnym i bardzo pozytywnym kierunkiem życia, dumą. Dlaczego?
ANDRZEJ: Tak, Alwernia to nasz fundament chociażby dlatego, że wszyscy, którzy tam żyli, występowali w pojedynczym egzemplarzu. Jedynym. Tam każdy był indywidualnością. Miał swoje znaczenie i odgrywał ważną rolę. Nie było lepszych i gorszych. Aptekarz był jeden w jedynej aptece – magister Gęsikowski z Krakowa, który sam robił lekarstwa i sprzedawał kryniczankę, którą piło się dla zdrowia. Pani doktor Nawrocka była jedna.
MIKOŁAJ: Dentystka była jedna.
ANDRZEJ: Nawet mi tego nie przypominaj. Odwołania do wspomnień z Alwerni pojawiają się na prawie trzystu stronach książki ponad 130 razy. Po wspomnieniach z czasów studenckich, po opisie spektakli i zagranych ról obaj bracia wracają do czegoś, co jest „alwernijskie”. Po prostu – niezależnie od tego, w jakim kierunku zdąża rozmowa – wszystkie drogi wiodą do Alwerni.
ANDRZEJ: Gdy zobaczyłem „Pietę” Michała Anioła, to pomyślałem, że w kościele w Alwerni też takie są. Widzi Pani, dlatego tak chętnie wracam do tej mojej Alwerni. Tak naprawdę tylko tam jestem nieskażony tym, co widziałem, i jednocześnie blisko wyobrażeń z mojego dzieciństwa. Rosnące tam niewielkie dęby nadal są dla mnie największymi baobabami na świecie. To mnie porusza. Wspomnienia, korzenie, miejsca, w których już wcześniej bywałem. Być może wydaje się, że wiemy o obu Panach Grabowskich wiele. Jednak znamy ich na tyle, na ile pozwalają się poznać poprzez swoje dokonania artystyczne. Książka przybliża nam ich postaci, a co najważniejsze, oni sami nam się przedstawiają. Czytelnika na pewno ciekawi odpowiedź na pytanie, jak obaj bracia się postrzegają?
MIKOŁAJ: Andrzej notorycznie mnie oszukiwał. Nie mówił wszystkiego o sobie. Fakty niewygodne, pomijał. (śmiech)
Gdybym wtedy wiedział, że z niego taki zbereźnik, to nie wstawiałbym się za nim, wykluczone. Wierzyłem, że on jest porządnym bratem, takim, jakiego znałem, kiedy miał szesnaście lat, grzecznym, układnym, miłym i pozbawionym złych instynktów. On tymczasem w Krakowie całkiem oszalał. Zaczął używać życia w sposób niedozwolony... ANDRZEJ: ...i nadzwyczajny, dzięki Bogu.
MIKOŁAJ: Chuliganił, ale miał opinię zdolnego. Byłem już asystentem w szkole, więc profesorowie w jakiś sposób odnosili Andrzeja do mnie. Skoro ja byłem bardzo porządny, to on chyba też – tak to funkcjonowało.
ANDRZEJ: Mikołaj z wyróżnieniem zakończył edukację, kujon. W rozmowie przewijają się ludzie i wydarzenia, drobiazgi i rzeczy naprawdę ważne. Czasem bracia Grabowscy opowiadają o nich takimi samymi słowami, a czasem mają zupełnie inną pamięć pewnych wydarzeń. Publikacja wielokrotnie czytelnika wzrusza - zdarza się, że panowie po sześćdziesiątce mówią sobie coś po raz pierwszy w życiu.
Na okładce napisano, że lektura książki przypomina niekiedy zabawę w „znajdź 10 różnic”. Niezależnie od różnic – choćby było ich dziesięć, nawet mniej uważny czytelnik znajdzie całe mnóstwo podobieństw.