"Duża przerwa": polska szkoła w krzywym zwierciadle
Serial opowiadał o życiu szkoły z punktu widzenia bywalców pokoju nauczycielskiego. Przypomnijcie sobie "Dużą przerwę", który piętnaście lat temu królował w polskiej telewizji!
Tę komedię znali wszyscy
"Zamętu smak, kredy biały pył, szkoły blady strach na zawsze się zmył. Zza zamkniętych drzwi głosów cichy szmer, tajemnicy ślad, starej klasy cień. Szkoła daje życie, życie daje szkołę. I matma, i fiza, i hista, i polak. Szkoła daje życie, życie daje szkołę. I francuski, rela i chemia, i biola" - pamiętacie tę piosenkę? Na początku 2000 roku nucili ją wszyscy fani serialu "Duża przerwa". Produkcja emitowana była na antenie Polsatu, składała się z szesnastu odcinków i opowiadała o życiu szkoły z punktu widzenia bywalców pokoju nauczycielskiego. Wydaje się, że typowe polskie liceum nie jest zbyt zabawnym miejscem: tragicznie niskie pobory nauczycieli, coraz bardziej zbuntowana młodzież i przeróżne problemy wychowawcze. Ale to tylko pozory. Twórcy serialu udowodnili, że może też być doskonałym miejscem akcji dla sitcomu. Wielka w tym zasługa zabawnych dialogów i doborowej stawki aktorów: Beaty Tyszkiewicz, Katarzyny Skrzyneckiej, Sławomira Orzechowskiego, Piotra Pręgowskiego oraz Tadeusza Chudeckiego.
Przypomnijcie sobie serial, który piętnaście lat temu królował w polskiej telewizji! AR
W szkole najważniejsza była przerwa
Większość widzów z pewnością pamięta odpowiedź jednego z uczestników "Familiady" na pytanie Karola Strasburgera: "Jaki przedmiot szkolny najmniej przydaje się w życiu?". Padło wówczas jedno słowo: "kanapka".
A jaki jest ulubiony? Wszyscy uczniowie zgodnym chórem mogliby wtedy krzyknąć: przerwa! To właśnie wtedy, pomiędzy kolejnymi lekcjami, kwitnie życie towarzyskie młodzieży, a nauczyciele znikają za drzwiami tajemniczego pokoju nauczycielskiego.
Ambitny dyrektor i bujająca w obłokach sekretarka
Akcja "Dużej przerwy" dzieje się właśnie w pokoju nauczycielskim jedynego Liceum Ogólnokształcącego w Porębowie. Pieczę nad odpowiednim poziomem edukacji sprawuje dyrektor placówki - Zenon "Stary" Połeć.
Nie jest to łatwe zadanie, więc z pomocą przybywa mu niezastąpiona sekretarka. Przynajmniej w teorii, bowiem pani Jadzia Kołyszko (w tej roli Bernadetta Machała-Krzemińska) znacznie większym zainteresowaniem darzy swoje paznokcie, z zapałem przegląda kolorową prasę i od czasu do czasu zaparzy kawę.
Wachlarz indywidualistów
Grono pedagogiczne również zasługuje na szczególną uwagę. Każdy z wychowawców był do bólu stereotypowym nauczycielem konkretnego przedmiotu. I tak Leon "Kapral" Czajka (Piotr Pręgowski), który wpajał uczniom wiedzę na temat przysposobienia obronnego, chciał uczynić ze szkoły poligon wojskowy z prawdziwego zdarzenia.
- Jakiś porządek musi być! Dzięki niemu funkcjonuje cały system. Kurator opieprza dyrektora, dyrektor nauczyciela, nauczyciel ucznia... A uczeń i tak się opieprza - mawiał.
Natomiast matematyczka Barbara Zuchwałko (Ewa Konstancja Bułhak) nie potrafiła nawet na chwilę porzucić logicznego myślenia: "Obliczyłam, że jeżeli będę odkładała sto złotych miesięcznie, to mogłabym kupić swój domek już za... dwieście czterdzieści lat, dwa miesiące i trzy dni. I jak matematyczka może mieć marzenia?".
Pompka, Tonio i Gwadelupa
Zbigniew "Alchemik" Szawdzianec (Andrzej Szczytko) nieustannie powtarzał: "Jako chemik wiem, że papierosy są szkodliwe. Jest w nich 3800 trujących substancji. Ale jako człowiek zupełnie w to nie wierzę".
W pokoju nauczycielskim można było również spotkać wuefistę Artura "Pompkę" Jaskułę (Andrzej Mastalerz), katechetę księdza Jacka Lato (Tadeusz Chudecki), Romanę "Gwadelupę" Kupiczek (Ewa Oksza-Łapicka) oraz historyka Antoniego "Tonia" Czetwertyńskiego (Stanisław Brudny).
Skrajne osobowości
Warto przypomnieć, że w serialu zagrała również największa dama polskiego kina - Beata Tyszkiewicz, która wcieliła się w dystyngowaną nauczycielkę języka polskiego - Helenę Targońską. Wśród obsady nie zabrakło także Katarzyny Skrzyneckiej, która w pierwszym odcinku pojawiła się w gabinecie dyrektora w Porębowie jako uciekająca panna młoda.
Urodziwa propagatorka języka francuskiego, Julia Rubin, od razu wzbudziła zachwyt męskiej części grona pedagogicznego i z miejsca zdobyła serce jednego z uczniów, niejakiego Karola Gogołka (Jan Rekiel).
Połączenie wdzięku i intelektu
Piękna Julia przekonała dyrektora, że życie u boku bogatego męża byłoby jej największą porażką i dlatego zdecydowała się porzucić narzeczonego przed ołtarzem. Zamiast tego, wolała szarą rzeczywistość polskiej szkoły, niskie zarobki i krzewienie wiedzy wśród młodzieży. Nie wiadomo, czy siła argumentów, niezaprzeczalny wdzięk Rubin, czy też jej skąpe stroje sprawiły, że nauczycielka, ku zadowoleniu uczniów, dołączyła do grona pedagogicznego.