''Drogówka'': Wóda, łapówki i prostytutki. Film Smarzowskiego jest fenomenalny, ale czy prawdziwy?
Znakomite ujęcia Warszawy, fantastyczne kreacje aktorskie, wciągająca intryga. A i tak po wyjściu z kina po obejrzeniu filmu „Drogówka” niemal wszyscy dyskutują na temat brutalnego przedstawienia policyjnej codzienności. Czy reżyser Wojtek Smarzowski (50 l.) tym razem nie przeszarżował?
Co polska policja sądzi o ''Drogówce''?
Wóda, łapówki i przekręty
Zwykły „krawężnik” chleje wódkę na umór, ma problemy z psychiką i stać go na dziwki, bo bierze łapówki.
Wyższy stopień w policyjnych strukturach oznacza z kolei przekupstwo na wielką skalę, brak skrupułów w manipulowaniu ludźmi oraz ułatwianie politykom i biznesmenom wielomilionowych przekrętów.
Banał i stereotyp?
Z jednej strony trąci to mocno banałem i stereotypem. Ale skoro dzięki „Drogówce” wywiązuje się właśnie bardzo potrzebna szeroka dyskusja na temat stanu polskiej policji, to nawet takie przejaskrawienie można usprawiedliwić.
Gorzej, że film – choć rzecz jasna nie pozbawiony zalet i godny polecenia – jest najsłabszą pozycją, jaka wyszła spod ręki Smarzowskiego.
Skojarzenia ze słynnymi „Psami” Władysława Pasikowskiego są całkiem na miejscu, choć trudno się spodziewać, by o to chodziło reżyserowi „Drogówki”. Cóż, coś za coś?
Łapówkarstwo to nadal problem
- W przypadku funkcjonariuszy policji, a szczególnie policjantów z wydziału ruchu drogowego, przyjmowaniu łapówek sprzyja fakt, że nałożenie mandatu karnego, bądź ustąpienie od ukarania jest wyłączną decyzją danego funkcjonariusza. Istotnym elementem jest też to, że funkcjonariusze ci pracują w terenie, często samodzielnie, pozbawieni nadzoru i kontroli. W Polsce poziom wręczania i przyjmowania łapówek znacznie zmalał. Niestety kryzys gospodarczy, który ma wpływ również na wzrost zachowań kryminalnych może spowodować wzrost tego typu przestępstw– mówi Piotr Pielecki, (44 l.), prawnik z fundacji „Libertas”.
Smarzowski mija się z prawdą?
Zdaniem rzecznika Prokuratury Generalnej obraz polskiej policji w ujęciu Smarzowskiego jest zbyt przejaskrawiony i obliczony na prowokację.
Oglądałem zwiastuny i znam recenzje filmu Wojciecha Smarzowskiego i na tej podstawie uważam, że jest to uogólniony i karykaturalny obraz policji. Rozumiem i szanuję prawo twórcy do autorskiego podejścia, przerysowań i prowokacji – to jest bezdyskusyjne – niemniej jednak wydaje mi się, że powstał karykaturalny obraz pracy polskiej policji - mówi Prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.
Krytyczna tendecja czy smutna prawda?
- Moje doświadczenie zawodowe jako prokuratora pozwala mi stwierdzić, że takie przedstawienie policji przez Wojciecha Smarzowskiego radykalnie odbiega od rzeczywistości. Ponadto policja przez ostatnich wiele lat podjęła szereg działań zmniejszających pole do korupcji i nadużyć pokazanych w filmie przez reżysera. Jest to obraz krytyczny wobec policji, ale taka jest zdaje się tendencja w całej twórczości tego reżysera- dodał Martyniuk w rozmowie z Faktem.
Czy policja coś z tym robi?
A jak policja radzi sobie z doniesieniami o funkcjonariuszach, którzy sprzeniewierzyli się mundurowi? O odpowiedź na to pytanie został poproszony Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego możemy oglądać w naszych kinach od 1 lutego.