"Droga": Co się stało z Martą Ławińską?
Mówiło się, że ma wszystko, by osiągnąć sukces, a wielka kariera leży u stóp aktorki. Sława nie była jednak wpisana w jej plan na przyszłość. W poszukiwaniu kolejnych wyzwań wyjechała z Polski. Co działo się z gwiazdą na obczyźnie? Poznajcie losy Marty Ławińskiej.
Szukała szczęścia poza Polską
Wieczna optymistka
Urodziła się w Warszawie, jednak dzieciństwo spędziła we wsi Sutno na Podlasiu. Dorastała w trudnych czasach, które na wielu żyjących wówczas osobach odcisnęły piętno.
"Urodziłam się razem z wybuchem wojny - drugiej wojny, należę więc do pokolenia 'nieźle' doświadczonego, ale optymizm mnie nie opuszcza" - napisała na swojej oficjalnej stronie internetowej.
Ławińska jest przykładem na to, że czasami warto zaryzykować, by przekonać się, czy nie tracimy w życiu czegoś ważnego.
Utalentowana aktorka
Jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze. Dla młodej aktorki, dopiero stawiającej pierwsze kroki w zawodzie, było to duże wyzwanie. Zdarzało się, że w jednym przedstawieniu musiała wcielać się w przeróżne postaci.
Z czasem artystka dołączyła do ekipy Teatru Polskiego we Wrocławiu, by następnie zagościć na deskach stołecznego Teatru Powszechnego. Na scenie zawsze pokazywała się z jak najlepszej strony. Dawała z siebie wszystko. Reżyserzy cenili jej talent, chętnie obsadzając ją w swoich sztukach.
Gwiazda szybko znalazła dla siebie miejsce na małym ekranie. Początkowo występowała w spektaklach Teatru Telewizji. Za swoje kreacje była wielokrotnie nagradzana. Otrzymała m.in. Złoty Ekran za najlepszą rolę kobiecą w spektaklu "Sprawa".
Przełomowa rola
Widzowie mogą ją kojarzyć z serialu "Dom", w którym wcieliła się w Ewę Wąsowską. Jako ukochana Mariana Szczygła, którego zagrał Wiesław Gołas, wystąpiła w dwóch odcinkach kultowej serii. Niestety, ekranowej parze nie było pisane wspólne życie. Los sprawił, że musieli się rozstać.
Mówi się, że dzięki roli w serialu otworzyły się przed nią drzwi do kolejnych propozycji. Sama zainteresowana niechętnie jednak wraca wspomnieniami do występu w telewizyjnej produkcji, która podbiła serca widzów.
- Pamiętam ten film, ale nie lubię patrzeć w przeszłość - przytacza jej słowa tygodnik "Rewia".
Grała w hitach
Największe triumfy święciła w latach 70. To wtedy zagrała w ponad dwudziestu produkcjach zarówno na małym jak i dużym ekranie. Miała szansę wystąpić w kontynuacji ulubionej komedii Polaków - "Samych swoich". W "Nie ma mocnych" oraz "Kochaj albo rzuć" wcieliła się w synową Pawlaków. Wanda była żoną Pawła - młodszego z synów Kazimierza i Mani.
Mimo ról w hitach Ławińska nie czuła się spełniona. Z dnia na dzień rzuciła wszystko i postanowiła wyjechać z Polski. Miejsce, w którym miała na nowo ułożyć sobie życie, dosłownie się jej wyśniło. W nocnej wizji oczom aktorki ukazał się Paryż. Następnego dnia spakowała walizki i pojechała tam w ciemno w nadziei, że wszystko się samo jakoś ułoży.
Niespodziewana decyzja
Jak twierdziła, nigdy wcześniej nie planowała podbijać francuskich scen teatralnych. Po latach wspominała, że decyzję o przeprowadzce podjęła pod wpływem chwili.
- Pewnego dnia wróciłam po spektaklu do domu, włączyłam telewizor, popatrzyłam chwilę na jakichś spasionych PRL-owców i posłuchałam ich zakłamania i tej koszmarnej hipokryzji i poczułam, że właśnie postawiła się moja "kropka nad i". Poczułam, że już nie mogę dłużej patrzeć na tę duchową nędzę, na to zniewolenie ludzi, na to wmawianie im, że jest dobrze... - wyznała na łamach "Gazety Współczesnej".
Nigdy nie szła po najmniejszej linii oporu
Przez kilkanaście lat mieszkała w Paryżu i występowała w kabaretach na słynnym Montmartrze. Zanim podbiła tamtejsze sceny, pracowała jako nauczycielka języka rosyjskiego. Próbowała też rozwijać karierę naukową.
Po wyjeździe z Polski kontynuowała pracę nad doktoratem na temat osobowości twórczej artysty. Nigdy go jednak nie obroniła. Żartowała, że gdy był już w zasięgu jej ręki, to przestała go pragnąć. Zawsze szukała wyzwań wymagających od niej sporego wysiłku w ich realizacji.
Wciąż rozpiera ją energia
Życie na obczyźnie nie było jej pisane. Wyjeżdżając z Francji wiedziała, że nie chce wracać do Polski na darmo. Po przyjeździe zdecydowała się zamieszkać w jednej z podlaskich wsi.
Od samego początku chciała działać aktywnie na rzecz tamtejszej społeczności. Założyła więc fundację ENGRAM działającą na rzecz zachowania naturalnego piękna wsi i godnej starości. Jest też pomysłodawczynią "Błękitnego Teatru", którego scena otwarta jest na gościnne występy znanych aktorów, ale także artystów ze świata muzyki, malarstwa, rzeźby, literatury.
Gwiazda, która w maju świętować będzie 76. urodziny, wciąż jest aktywna i nie traci dobrego humoru.
- Cieszę się każdą chwilą i mam wreszcie czas na wszystko. Piszę teksty, komponuję i trochę tęsknię do moich bliskich, którzy zostali w Paryżu - córki Moniki i dwóch wnuków: Huga i Mathiasa - wyznała na łamach "Rewii".