Dramatyczna historia piosenki "Tyle chciałbym ci dać"
None
Sukcesy muzyczne
- Mogę zmienić swój świat byleś ze mną była. Bo ja bez ciebie zginę - śpiewał Mirek Breguła w jednym ze swoich największych przebojów "Tyle chciałem ci dać". Niestety pisząc dramatyczne słowa piosenki nie wiedział, że okażą się prorocze. Alkohol, zdrady, odejście żony i ciężka choroba doprowadziły do tragedii.
Współzałożyciel i lider zespołu Universe sławę zdobył mając zaledwie 19 lat. W 1983 jego grupa zwyciężyła na Młodzieżowym Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki we Wrocławiu. W 1992 r. na festiwalu w Opolu zespół zdobył I nagrodę w konkursie premier za piosenkę "Daj mi wreszcie święty spokój". Najbardziej znane piosenki Universe to "Mr Lennon", "Wołanie przez ciszę", "Ty masz to, czego nie mam ja" i "Tacy byliśmy" oraz wspomniana już ballada "Tyle chciałem ci dać", w której gościnnie zaśpiewała Beata Kozidrak.
Kolejne sukcesy muzyczne nie miały swojego odzwierciedlenia w życiu prywatnym Breguły. To właśnie problemy rodzinne doprowadziły do dramatycznych zdarzeń.
Kłopoty już na początku
Od początku kariery Mirek Breguła cieszył się powodzeniem u dziewczyn. Jedną z jego największych fanek była Lidka. Nastolatka zawróciła mu w głowie. Wielka miłość zaowocowała przyjściem na świat ich pierwszego syna. Mirek początkowo obawiał się ojcostwa, ale jak się później okazało, sprawdził się w nowej roli doskonale. Para pobrała się i stworzyła z pozoru idealną rodzinę.
Chociaż był bardzo wrażliwym artystą, a wiele jego piosenek wzruszało do łez, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Breguła przyznał, że już na początku kariery zaczęła się walka z jego osobistymi demonami. Problemy z alkoholem miały się rozpocząć, kiedy skończył 20 lat. Rock'n'rollowe życie i spotkania z fankami nie zawsze podobały się żonie. To wszystko prowokowało kłótnie.
- Potrafiła wpadać na próby i wyciągać Mirka w trakcie pracy nad utworem - wspomina zachowanie Lidki znajomy muzyk. Sytuacji nie zmieniło nawet przyjście na świat ich drugiego syna.
"Jestem na dnie"
Muzykowi, dzięki podjętej terapii, udało się zachować abstynencję przez kilka lat. - Pierwszą terapię zawdzięczam żonie Lidzi. tylko dzięki niej zacząłem się leczyć. Pamiętam moment tej decyzji. To było wtedy, gdy podniosłem po raz pierwszy rękę na Lidkę. Pierwszy i ostatni - wspominał muzyk w jednym z wywiadów.
Niestety po dziewięciu latach alkohol zwyciężył. Artysta zatracił się w nałogu. Żona wraz z synami wyprowadziła się, zostawiając jedynie pożegnalny list.
W jednym z ostatnich wywiadów muzyk przyznał, że sytuacja jest naprawdę poważna. - Od trzech lat nie pamiętam dnia, kiedy bym nie pił. Jestem na dnie - powiedział.
Nadal komponował utwory i grał koncerty. Chcąc spisać swoje uczucia, sięgnął do dawno zapomnianej melodii, której nuty trzymał w szufladzie. Tak powstał szczery do bólu utwór "Tyle chciałem ci dać".
Ostatni koncert
W 2006 roku miał dowiedzieć się, że choruje na raka krtani. Jego stan miał wpływ na formę sceniczną. - Przez ostatni sezon zastępowałem Mirka na scenie, bo coraz trudniej było mu śpiewać - mówił w 2007 roku w rozmowie z "Super Expressem" Henryk Czich, drugi współzałożyciel zespołu Universe.
Jeszcze 28 października 2007 roku Mirosław pojawił się na deskach Teatru Rozrywki. Zaproszony przez zespół PIN wspólnie z Andrzejem Lampertem wykonał piosenkę "Niby bracia".
Był to jego ostatni publiczny występ.
Dramatyczny apel
2 listopada 2007 roku ciało Breguły znalazł jego sąsiad, który wracał do domu z nocnej zmiany. Muzyk powiesił się na klatce schodowej przed drzwiami swojego mieszkania w Chorzowie. Jego samobójcza śmierć wywołała szok wśród najbliższych.
Prochy Mirosława Breguły zostały pochowane na cmentarzu przy kościele pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny w Chorzowie-Starym. W pogrzebie wzięło udział ponad 5 tysięcy osób z Polski i zagranicy.
- Chciałem siebie odnaleźć / Lecz nie ma mnie - brzmią słowa utworu "Tyle chciałem ci dać". Dopiero po latach do wszystkich dotarło, że piosenka ta była dramatyczny apelem o pomoc, która nigdy nie nadeszła.