Dorota Szelągowska przyrzekła sobie i innym. Nie zamierza już tego robić
Dorota Szelągowska to jedna z najbardziej znanych osobistości telewizyjnych. W ostatnim wywiadzie dla "Pani" gwiazda TVN-u zdobyła się na szereg szczerych wyznań. Opowiedziała m.in. o swoim stosunku do małżeństwa, o zachorowaniu na Covid-19 oraz o wierze w Boga. Fani prezenterki mogą być zaskoczeni jej słowami.
Dorota Szelągowska swoją przygodę z telewizją zaczęła bardzo wcześnie, bo już w wieku 18 lat. W 1998 prowadziła "Rower Błażeja" na antenie TVP1. Jednak córka Katarzyny Grocholi największą sławę zdobyła za sprawą programów jak "Dorota was urządzi", "Domowe rewolucje" czy "Totalne remonty Szelągowskiej". Stąd dziś jest uznawana za najsłynniejszą dekoratorkę wnętrz. Gwiazda miała trudne dzieciństwo, ale dziś sama może przyznać, że osiągnęła wielki sukces w życiu zawodowym.
W sferze uczuciowej Szelągowska nie miała już tyle szczęścia. Stąd nic dziwnego, że w najnowszym wywiadzie dla magazynu "Pani" została zapytana o swoje małżeństwo. O tej sprawie było głośno w ubiegłym roku, gdy nagle media zaczęły wypisywać o rozpadzie związku prezenterki z Michałem Wawro, ojcem ich córeczki Wandzi. Gwiazda TVN-u zdementowała plotki, że pandemia zniszczyła jej relację. Przyznała, że rozstała się mężem ponad półtora roku temu, czyli przed pojawieniem się koronawirusa.
Szelągowska dodała wprost, że nie zamierza już zawierać związków małżeńskich. – Przyrzekłam to sobie i kilku osobom. Natomiast nie wiem, co będzie. Pandemia dość stanowczo nam pokazała, że nie warto niczego planować. Poza tym już jestem na stara, żeby mówić "nigdy" albo "zawsze" – powiedziała. Przed Wawro dekoratorka wnętrz dwukrotnie wychodziła za mąż. Z pierwszym mężem, Pawłem Hartliebem, doczekała się syna Antoniego. Później po 11 latach związku poślubiła Adama Sztabę, ale małżeństwo przetrwało dwa lata.
O przejściach z Covidem-19
W październiku ubiegłego roku Szelągowska poinformowała o tym, że zakaziła się koronawirusem we własnym domu. W wywiadzie wróciła myślami do tamtych trudnych chwil. Wyznała, że nie czuła się wtedy pewnie, miała obawy. Tym bardziej, że jeszcze przed zachorowaniem zmagała się z różnymi chorobami. – Siedziałam wieczorem na kanapie, córka już spała, syn był w Łodzi (przyjęto go do filmówki – przyp. red.). Byłam sama i zastanawiałam się, co mnie czeka. Mam różne choroby współistniejące, nie wiedziałam, jak to przejdę, co się ze mną stanie – stwierdziła.
Jednak po chwili dodała coś zaskakującego: – Wtedy pomyślałam, że ja się już właściwie nie boję, mogę umrzeć, trudno. Zrobiłam w życiu mnóstwo fajnych rzeczy i jestem szczęśliwa. (…) To było przyjemne i uwalniające uczucie. Poczułam się wolna od strachu.
O wierze w Boga
W pewnym momencie wywiadu Szelągowska została również zapytana o to, czy nie myśli czasami na zasadzie "Panie Boże, spraw żeby…". Prezenterka przyznała, że bardzo często jej się to zdarza. – Ale nie "spraw, żeby", tylko raczej: "Powierzam to Tobie. Zrób tak, proszę, żeby było dobrze". Moja prywatna relacja z Panem Bogiem jest dla mnie ważna. Wiara jest mi bardzo potrzebna – wyjaśniła.
Swoją wiarę Szelągowska podkreślała już w niejednym wywiadzie. Jej podejście jest na tyle stanowcze, że choć ubolewa nad tym, nie uczestniczy w pełni w mszy świętej z racji tego, że jest rozwódką. Będąc katoliczka, stara się jednak nie naginać pewnych zasad.