Dominika Gwit: ofiara szkolnych sklepików
To zdjęcie Dominiki Gwit to już tylko pamiątka, a właściwie przestroga, by nie wrócić na drogę łakomstwa, do którego otwarcie się przyznaje.
- Zawsze byłam łakomczuszkiem - mówiła w programie "Dzień dobry TVN", w którym gościła wspólnie z Maciejem Miecznikowskim. Na antenie poruszono temat otyłości wśród polskich dzieci oraz ustawy o zakazie sprzedaży tzw. śmieciowego jedzenia w szkołach, która ma temu zjawisku przeciwdziałać. Gwit przyznała, że i w jej przypadku szkolny sklepik odegrał niechlubną rolę.
- Nawet jak miałam drugie śniadanie to te chipsy, pączek, drożdżówka też gdzieś się znalazły- przyznała. - Dzieciaki zawsze lecą do sklepików, a tam jest dużo kolorowych, ale niezdrowych rzeczy.
Śmieciowe jedzenie zaczęło coraz częściej pojawiać się w jadłospisie Dominiki z chwilą, gdy skończyła gimnazjum. W liceum nie mogła już bowiem liczyć na ciepły obiad w szkolnej stołówce. Domowy posiłek zaczęły więc zastępować tzw. fast foody. Efekty takiego stylu odżywiania szybko stały się widoczne.