"Domek na prerii": Co się stało z Melissą Sue Anderson?
Telewizyjny hit był największą produkcją z udziałem Melissy Sue Anderson. Chociaż mogła wiele osiągnąć, kariera nie potoczyła się po jej myśli. Co się z nią stało? Niedawno 51-letnia aktorka postanowiła zdradzić sekrety produkcji i nie tylko! Jej romans z jednym z gwiazdorów seriali wywołał obyczajowy skandal.
Po latach sekrety wychodzą na jaw
Droga na szczyt
Anderson, jak wiele dziecięcych gwiazd, rozpoczęła swoją karierę od występów w reklamach. Talent dziewczynki jako pierwszy dostrzegł jej nauczyciel tańca. Namówił rodziców Melissy, by zapisali ją na zajęcia aktorskie.
Blondynka o niebieskich oczach spodobała się telewizyjnym producentom, którzy postanowili zatrudnić ją do swoich seriali.
Chociaż mała artystka nie wstydziła się występować przed kamerami, nie posiadała cech typowych dla przyszłej gwiazdy kina.
Były bardzo do siebie podobne
Rzadko zdarza się, by aktorkę i graną przez nią bohaterkę aż tyle łączyło. Melissa była dokładnie taka, jak serialowa Mary - wyciszona, nieco nieśmiała, wolała czytać książki niż z rówieśnikami korzystać z uroków dzieciństwa. Była nad wyraz dorosła, jak na swój wiek. Dlatego idealnie nadawała się do roli rozsądnej, chociaż nadto poważnej, córki Ingallsów.
Do dziś Anderson kojarzona jest przede wszystkim właśnie z tą serialową bohaterką. Mało kto zdaje sobie sprawę, że występ w "Domku na prerii" nie był debiutem ówczesnej nastolatki ani ostatnią produkcją, w której wystąpiła.
Od serialu do serialu
Swoje pierwsze kroki w aktorstwie stawiała w popularnych w USA sitcomach "Bewitched" oraz "The Brady Bunch".
W czasie gry w "Domku na prerii" równolegle występowała w kilku innych produkcjach, jednak bez większych sukcesów. Dopiero po zakończeniu zdjęć do telewizyjnego hitu w końcu trafiła na plan kolejnej dużej produkcji.
Ich romans wywołał skandal
Ważną serią okazał się dla Melissy "Statek miłości". W końcu miała okazję pokazać się na ekranie z nieznanej dotąd strony. Grana przez nią bohaterka była jej zupełnym przeciwieństwem. Nie pasował do niej wizerunek imprezowiczki, paradującej na ekranie w samym bikini. Mimo to udało się jej świetnie wpasować w rolę.
To właśnie na planie aktorka wdała się w romans z kolegą po fachu. Przez długi czas Anderson i Lorenzo Lamas (późniejszy gwiazdor "Renegata") ukrywali przed światem swój związek. Woleli uniknąć niechcianego rozgłosu. Stało się jednak inaczej. Ich romans wywołał obyczajowy skandal.
Gdy serialowa Mary związała się ze starszym o 4 lata mężczyzną, nie była jeszcze pełnoletnia. Chociaż robili wszystko, by ukryć prawdę o tym, co ich łączyło, na ekranie widać było, że między nimi zaiskrzyło. Niestety, związek tych dwojga nie przetrwał próby czasu.
Nie była taka niewinna
Aktorka miała słabość do starszych mężczyzn. Po rozstaniu z Lorenzem związała się z Frankiem Sinatrą Jr., który miał blisko dwa razy więcej lat od niej.
Ostatecznie wyszła za mąż za Michaela Sloana, z którym do dziś tworzy szczęśliwe małżeństwo. Para doczekała się dwójki dzieci. To właśnie z myślą o swoich pociechach aktorka zdecydowała się poświęcić karierę.
Nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa
W 2002 roku Melissa wraz z rodziną przeniosła się na stałe do Montrealu. Kilka lat później cała czwórka przyjęła obywatelstwo kanadyjskie, ostatecznie odcinając się od swojego amerykańskiego pochodzenia.
Anderson poświęciła się opiece nad dziećmi i domem, co jakiś czas robiąc sobie przerwy na gościnne występy w serialach.
O aktorce znów zrobiło się głośno, gdy w 2010 roku do księgarń trafiła jej autobiografia pt. "The Way I See It - A Look Back at My Life on Little House".
Serialowe tajemnice
Wiele osób uznało, że wydanie zbioru wspomnień było desperacką próbą Anderson przypomnienia o sobie fanom oraz odcięcia kuponów od dawnej sławy, która przez lata znacznie przyblakła.
W książce Melissa wróciła do czasów występów w telewizyjnym hicie, przy okazji zdradzając kilka zakulisowych tajemnic. Wyznała m.in., że jej ekranowy ojciec, którego zagrał uwielbiamy przez widzów Michael Landon, w rzeczywistości odbiegał od wizerunku spokojnego i sympatycznego Charlesa Ingallsa.
Podobno w czasie pracy nad serią starał się wszystkich kontrolować, tym samym wprowadzając na planie nerwową atmosferę.
Wspomnienia
W przyszłym roku minie 40 lat od emisji premierowego odcinka "Domku na prerii". Anderson miło wspomina czas występów w serialu, chociaż związana z nimi nagła popularność była dla niej początkowo bardzo uciążliwa.
- Byłam nieśmiałą dziewczyną, która z dnia na dzień znalazła się w samym centrum zainteresowania. Przerażała mnie rosnąca liczba ludzi, która mnie otaczała. Ale cóż, musiałam nauczyć się z tym żyć.