Polały się łzy
Wbrew oczekiwaniom wzięli sobie do serca fakt, że tylko oni uwielbiają kuchnię wegetariańską. Debata nad potencjalnym jadłospisem była długa, ale udało się wypracować kompromis - obiad mięsny z dużą ilością warzywnych dodatków.
Choć mogło się wydawać, że kotlety zadowolą wszystkich, stało się inaczej. Emocje z placu budowy przeniosły się do kuchni. Iwona nie mogła przestać narzekać, wydawało się, że zaraz wybuchnie, choć problem był błahy - młode ziemniaki ugotowane w łupinach.
Ewa starała się rozładować napięcie i nie przejmować się krytyką, ale w końcu nie wytrzymała. Kiedy po obiedzie Robert z okazji szóstej rocznicy ślubu wręczył jej kwiaty, popłakała się. Nie były to łzy radości, a frustracji - reszta uczestników nie wykazała entuzjazmu z powodu święta małżonków.
Po tym incydencie bojowo nastawiony Grzegorz stwierdził, że Ewa i Robert udają, że pewnie nawet nie są prawdziwymi wegetarianami za to dobrymi aktorami! Wygląda na to, że gra o coraz okazalszy dom przechodzi na wyższy poziom i niedawne przyjaźnie nie mają znaczenia.
Kto udaje? Kto usiłuje pokazać się od najlepszej strony? Kto jest fałszywy? W programie uczestnicy mają wykonywać zadania fizyczne, ale prawdziwa gra toczy się gdzie indziej, nie na placu budowy.
Na placu z kolei zdarzają się wypadki. Robert Grabowski, mąż Patrycji podczas pracy zemdlał, upadł na łopatę. Ola i Iwona narobiły szumu, krzyczały o pomoc. Na wszelki wypadek wezwano medyków, ale ostatecznie nic się nie stało.