Dojinshi - bujna twórczość fanów

Słowo dojinshi (pisane także jako doujinshi) powstało z połączenia dwóch japońskich znaków: "dojin" oznaczający grupę ludzi o tych samych zainteresowaniach oraz "shi", czyli "zin" - nieprofesjonalne czasopismo. Mówiąc w skrócie chodzi o historie z oficjalnymi bohaterami, tworzone i publikowane przez fanów. Początkowo wyraz ten nie niósł ze sobą negatywnych konotacji, obecnie kojarzony jest z wyjątkowo ostrą pornografią, często pornografią dziecięcą.

Dojinshi - bujna twórczość fanów
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

17.09.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:30

Pierwsze dojinowe czasopismo pojawiło się już we wczesnej erze Meji (ok. 1874) i nosiło tytuł "Morning Bell". Termin spopularyzowany został jednak w latach 60., głównie za sprawą znanego rysownika Shotaro Ishinomori. Nie było to wówczas intratne zajęcie, jednak z czasem liczba twórców dojinshi zaczęła wzrastać i łączyć się w tzw. "kręgi". Po emisji anime "Załoga G", które biło w Japonii rekordy popularności, na rynku wzrósł popyt na dorysowywanie dalszego ciągu lub rozwijanie niektórych wątków przez mangaków - amatorów. W grudniu 1975 roku odbył się pierwszy konwent ich twórczości pod nazwą Comic Marker, którego kolejne edycje przyciągały coraz więcej fanów, a dziś cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

W latach osiemdziesiątych nastąpił prawdziwy dojinowy rozkwit, a twórcy zaczęli się skupiać głównie na tematyce erotycznej. Przedstawiali to, czego nie można było doszukać się w oficjalnych wersjach. Popularność zyskały zwłaszcza takie gatunki mangi jak hentai (ogólnie pojmowana pornografia), yaoi**(męski homoseksualizm) i yuri (homoseksualizm kobiecy). Szczególnie popularne były fanowskie komiksy z serii "Dirty Pair", które prawdziwy autor często pochwalał w wywiadach. Olbrzymim zainteresowaniem cieszyły się dojiny "Dragon Balla", "Rycerzy Zodiaku", "One Piece" i "Czarodziejki z Księżyca", głównie yaoi i yuri. Dziś zaś na rynku królują homoseksualne historyjki z "Naruto", "Full Metal Alchemist" czy "Bleach".

Jako autorzy dojinshi zaczynali tak znaczący dziś twórcy jak grupa CLAMP ("X", "Magic Kinght Rayerth"), Oh! Great ("Air gear", "Majin Devil") czy Rumiko Takahashi ("Ranma 1/2 ", "InuYasha"). Niektórzy z nich, nawet po osiągnięciu sławy w oficjalnym obiegu, tworzą jeszcze komiksy tego typu pod pseudonimami (np. Ken Akamatsu, znany z takiego przeboju jak "Love Hina"). Większość asystentów najpopularniejszych mangaków zaczyna od rysowania dojinów, uznając to za typowy początek swojej zawodowej kariery.
Dojinshi podlegało szybkiej komercjalizacji. Początkowo bagatelizujące kwestię łamania praw autorskich wydawnictwa zaczęły dostrzegać, jak ogromne korzyści finansowe płyną z fanowskich publikacji.Zwłaszcza Kodesha, jedna z największych wydawniczych korporacji wypowiedziała pod koniec lat 90. wojnę nieoficjalnym twórcom, bez większych skutków. Sytuacja ta może się obecnie zmienić, biorąc pod uwagę ściganie internetowych grup translacyjnych przez specjalnie w tym celu utworzone stowarzyszenie wydawców: "Wielonarodową Mangową Koalicję Antypiracką".

Jedno jest pewne. Treści dojinshi nie podlegają w Japonii żadnym konsekwencjom prawnym, nawet jeśli w grę wchodzi przedstawianie seksu dorosłych z dziećmi, wyjątkowo obrazowe i brutalne. Nie ma żadnych przepisów prawnych, które zabraniałyby takiego procederu. Publikacje dla dewiantów rozprzestrzeniane są za pomocą Internetu na ogromną skalę. Wielu Japończyków nie uważa pedofilskiej twórczości za nic zdrożnego, uznając to wyłącznie za artystyczną fikcję. Ustawodawstwo karzące takie działania istnieje natomiast w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i większości krajów skandynawskich, wzbudzając przy tym wiele kontrowersji, ponieważ zdaniem opinii publicznej chodzi jedynie o niewinne rysunki.

A jak wygląda rynek dojinshi w Polsce? Rozwija się dosyć prężnie, być może najprężniej ze wszystkich krajowych środowisk komiksowych. Pierwszym opublikowanym w 2003 roku przez Kasen Comics było "Vampire Delight" Anny Janowskiej (historia miłości człowieka i wampirzycy z własnymi bohaterami, pozbawiona treści pornograficznych). Konkurs na najlepsze dojinshi na podstawie tytułów ze swojej oferty zorganizowało niedawno Waneko. Publikacji amatorskich komiksów podjęło się także Studio JG. Są to fanowskie wersje popularnych mang "Naruto" i "Death Note" z licznymi odniesieniami do gatunku yaoi. Jak zastrzegają autorzy, nie czerpią oni żadnych materialnych korzyści ze sprzedaży komiksów oraz nie łamią w swoich pracach praw autorskich.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)