Dobrze, że koniec

Dobrze, że koniec
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

07.05.2012 10:35, aktual.: 29.10.2013 17:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tym razem przeciwnikiem głównej bohaterki jest Yiarhu-Kah, jeden z sześciu żyjących łowców, prawdziwa maszyna do zabijania. Swoim wyglądem przypomina skrzyżowanie ogromnej modliszki z Obcym z filmu Ridleya Scotta. Podobno jego usługi kosztują tyle, ile najbogatsze planety galaktyki. Z pierwszego starcia z nim Navis wychodzi mocno poturbowana, ale żywa.

Podczas rozmowy poprzedzającej atak dowiaduje się, że właściwie była pionkiem w grze politycznej, w której uczestniczyli Ehmte-Ciss-Ronn (jej adwokat, znany z poprzednich albumów) oraz przewodniczący rady najwyższej Armady. Panowie założyli coś w rodzaju tajnego stowarzyszenia, które miało zdemaskować skorumpowanych członków rady i doprowadzić do ich osądzenia. Wynajęcie płatnego (najdroższego w galaktyce) zabójcy jest okazją do odkrycia, kto stoi w cieniu i pociąga za sznurki.

Do ostatecznej walki z Yiarhu-Kah Navis przygotowuje się bardzo starannie. Ponieważ zdaje sobie sprawę, że aby zwyciężyć musi zaufać swemu sprytowi, zwinności i pomysłowości. Dlatego urządza zestaw rozmyślnych pułapek: zapadni, latających siatek i taranów, niczym Arnold Schwarzenegger w "Predatorze". I gdy już jest gotowa, zwabia na planetę łowcę. Plansze przedstawiające przygotowania oraz samą walkę, to najbardziej komiczne sceny w całej serii.

Zawsze uważałem, że realistyczne rysunki Philippa Bucheta są główną siłą napędową całej serii. Zawsze mi się podobały. Postaci, sprzęty, statki i całe światy stworzone na kartach "Armady" były naturalistyczne, a dzięki temu atrakcyjne. Chociaż rysunek tła często jest uproszczony i sprowadza się do kolorowej plamy. Nie rozumiem dlaczego Buchet "odmłodził" Navis w scenach przygotowania do starcia z najemnikiem. Na stronach 30 i 31 widzimy małą, zagubioną dziewczynkę z czarnymi warkoczykami, która wspominając swą przyjaciółkę Hajo, płacze wielkimi łzami. To do niej niepodobne.

W finale na scenę wkracza tajemniczy podopieczny Atsukau. Kim on jest i skąd się wziął, to jedna z niewielu niewyjaśnionych zagadek serii. Jak już wspomniałem album "Ostateczna rozgrywka" jest ostatnim (w założeniu, moim zdaniem tymczasowym założeniu). Dlatego wiele wątków zostaje w nim zamkniętych. Intrygi zostają ostatecznie rozwiązane, a spiskowcy ujęci.

Chciałoby się powiedzieć: "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", ale w tym wypadku niekoniecznie. Słuszną decyzją, jest zamknięcie serii. Mam wrażenie, że scenarzyście skończyły się dobre pomysły, nie miał wizji, jak pociągnąć tę serię dalej. Z tomu na tom, gdzieś tak od 9 albumu, było coraz bardziej miałko, historie i przygody głównej bohaterki były coraz bardziej banalne. Niby chodziło o coś głębszego: uwikłanie jednostki w wielką politykę, manipulację jednostką w celu osiągnięcia pryncypialnych celów, niezawisłość decyzji jednostki. Jednakże jestem przekonany, że to była jedynie ideologiczna nadbudowa. Nieudana próba nadania głębi rozrywkowej historii.

Dla wydawnictwa Delcourt przygody rezolutnej Navis były "dojną krową". Łącznie ukazało się 27 tytułów, w których ona występowała. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że więcej nie będzie.

Źródło artykułu:WP Kobieta