"Do przerwy 0:1": Zaskakujące losy Mariana Tchórznickiego
Zrealizowana pod koniec lat 60. produkcja podbiła serca widzów. Główną rolę w telewizyjnym hicie zagrał Marian Tchórznicki. Co się z nim stało po zakończeniu zdjęć do serialu? Losy odtwórcy roli Paragona zupełnie was zaskoczą!
Co się stało z serialowym Paragonem?
"Do przerwy 0:1" to składający się z siedmiu odcinków serial zrealizowany na podstawie powieści Adama Bahdaja o tym samym tytule. Skierowana do młodszych widzów produkcja podbiła także serca dorosłych. Z czasem na jej podstawie powstał pełnometrażowy film "Paragon, gola!". Nakręcona pod koniec lat 60. seria przedstawia perypetie chłopców biorących udział w turnieju drużyn podwórkowych w piłkę nożną. Marzą oni, by wygrać trofeum w organizowanych przez "Życie Warszawy" zawodach o miano najlepszego zespołu. Nie jest to jednak takie proste. Bohaterowie muszą bowiem stawić czoła licznym przeszkodom. Z pozoru zwykła historia ma jednak drugie dno. W serialu zaprezentowano, jak pochodzący z biednych i często patologicznych rodzin nastolatkowie w codziennym życiu muszą mierzyć się z problemami dorosłych. Wykazujący się niezwykłym hartem ducha młodzi warszawiacy są przykładem na to, jak można pokonywać nawet największe przeciwności losu i godnie znosić gorycz porażek. Główną rolę w telewizyjnym hicie zagrał Marian
Tchórznicki. Co się z nim stało po zakończeniu zdjęć do serialu? Losy odtwórcy roli Paragona zupełnie was zaskoczą! KJ/AOS
Co się stało z serialowym Paragonem?
"Do przerwy 0:1" to składający się z siedmiu odcinków serial zrealizowany na podstawie powieści Adama Bahdaja o tym samym tytule. Skierowana do młodszych widzów produkcja podbiła także serca dorosłych. Z czasem na jej podstawie powstał pełnometrażowy film "Paragon, gola!". Nakręcona pod koniec lat 60. seria przedstawia perypetie chłopców biorących udział w turnieju drużyn podwórkowych w piłkę nożną. Marzą oni, by wygrać trofeum w organizowanych przez "Życie Warszawy" zawodach o miano najlepszego zespołu. Nie jest to jednak takie proste. Bohaterowie muszą bowiem stawić czoła licznym przeszkodom. Z pozoru zwykła historia ma jednak drugie dno. W serialu zaprezentowano, jak pochodzący z biednych i często patologicznych rodzin nastolatkowie w codziennym życiu muszą mierzyć się z problemami dorosłych. Wykazujący się niezwykłym hartem ducha młodzi warszawiacy są przykładem na to, jak można pokonywać nawet największe przeciwności losu i godnie znosić gorycz porażek. Główną rolę w telewizyjnym hicie zagrał Marian
Tchórznicki. Co się z nim stało po zakończeniu zdjęć do serialu? Losy odtwórcy roli Paragona zupełnie was zaskoczą! KJ/AOS
Zgrana ekipa
"Do przerwy 0:1" obok "Podróży za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana" i "Wakacji z duchami" należy do grupy kultowych polskich seriali dla dzieci i młodzieży. Występujący w produkcji o powojennej Warszawie bohaterowie z miejsca stali się idolami najmłodszych.
W paczce rówieśników wyróżniał się Maniuś, zwany Paragonem. Jego ulubionym powiedzonkiem było słówko "legalnie", którego zdecydowanie nadużywał. Co ciekawe, poczynania tego zadziornego, a zarazem nieco pechowego chłopaka, wbrew temu co mówił, nie zawsze były zgodne z prawem.
Jak się okazuje, także odtwórca roli Tkaczyka w życiu nie był świętoszkiem.
Zgrana ekipa
"Do przerwy 0:1" obok "Podróży za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana" i "Wakacji z duchami" należy do grupy kultowych polskich seriali dla dzieci i młodzieży. Występujący w produkcji o powojennej Warszawie bohaterowie z miejsca stali się idolami najmłodszych.
W paczce rówieśników wyróżniał się Maniuś, zwany Paragonem. Jego ulubionym powiedzonkiem było słówko "legalnie", którego zdecydowanie nadużywał. Co ciekawe, poczynania tego zadziornego, a zarazem nieco pechowego chłopaka, wbrew temu co mówił, nie zawsze były zgodne z prawem.
Jak się okazuje, także odtwórca roli Tkaczyka w życiu nie był świętoszkiem.
Otrzymał od losu szansę
Mariana Tchórznickiego bardzo wiele łączyło ze swoim bohaterem. Obaj wychowywali się w podobnym środowisku i nie mieli łatwego życia. W domu się nie przelewało. To na barkach mamy młodego aktora spoczęła odpowiedzialność za wyżywienie jego i dwóch sióstr. By związać koniec z końcem, musiała pracować na trzy etaty.
Zbuntowany nastolatek, tak jak ekranowy Paragon, nie lubił szkoły, najchętniej wagarował i grał w piłkę.
Przypadek sprawił, że na ulicy wypatrzył go reżyser serialu - Stanisław Jędryka. Filmowiec zaprosił chłopca na przesłuchania. Stawiło się na nich podobno 1500 dzieci z całego kraju. On nie miał jednak sobie równych.
Otrzymał od losu szansę
Mariana Tchórznickiego bardzo wiele łączyło ze swoim bohaterem. Obaj wychowywali się w podobnym środowisku i nie mieli łatwego życia. W domu się nie przelewało. To na barkach mamy młodego aktora spoczęła odpowiedzialność za wyżywienie jego i dwóch sióstr. By związać koniec z końcem, musiała pracować na trzy etaty.
Zbuntowany nastolatek, tak jak ekranowy Paragon, nie lubił szkoły, najchętniej wagarował i grał w piłkę.
Przypadek sprawił, że na ulicy wypatrzył go reżyser serialu - Stanisław Jędryka. Filmowiec zaprosił chłopca na przesłuchania. Stawiło się na nich podobno 1500 dzieci z całego kraju. On nie miał jednak sobie równych.
Przeceniał swoje możliwości?
Dzięki roli w serialu zarabiał w tydzień więcej niż jego mama w miesiąc. Stać go było na wiele.
Tchórznicki mógł liczyć na specjalne traktowanie. W czasie kręcenia produkcji, czyli ponad 200 dni zdjęciowych, nie chodził do szkoły - to nauczyciele odwiedzali go w domu.
Popularność sprawiła, że stał się pewny siebie. Czasami nawet za bardzo. Uwierzył, że jest najlepszym aktorem na świecie. Rówieśnicy go uwielbiali, dziewczyny przesiadywały pod jego domem, a on sam czuł, że może wszystko.
Z czasem nauka zeszła dla niego na drugi plan. Tylko dzięki znajomościom udało mu się ukończyć szkołę poligraficzną. Z innych placówek był wyrzucany. Jak czytamy w "Tygodniku Powszechnym", w wyuczonym zawodzie nie przepracował ani godziny, raczej żartował, że drukować to on może fałszywe banknoty.
Przeceniał swoje możliwości?
Dzięki roli w serialu zarabiał w tydzień więcej niż jego mama w miesiąc. Stać go było na wiele.
Tchórznicki mógł liczyć na specjalne traktowanie. W czasie kręcenia produkcji, czyli ponad 200 dni zdjęciowych, nie chodził do szkoły - to nauczyciele odwiedzali go w domu.
Popularność sprawiła, że stał się pewny siebie. Czasami nawet za bardzo. Uwierzył, że jest najlepszym aktorem na świecie. Rówieśnicy go uwielbiali, dziewczyny przesiadywały pod jego domem, a on sam czuł, że może wszystko.
Z czasem nauka zeszła dla niego na drugi plan. Tylko dzięki znajomościom udało mu się ukończyć szkołę poligraficzną. Z innych placówek był wyrzucany. Jak czytamy w "Tygodniku Powszechnym", w wyuczonym zawodzie nie przepracował ani godziny, raczej żartował, że drukować to on może fałszywe banknoty.
Stracił kontrolę nad własnym życiem
Kariera aktorska nie była mu pisana. W sumie wystąpił w trzech produkcjach i zniknął z ekranów, a widzowie o nim zapomnieli.
Dopiero po latach okazało się, że życie ulubieńca widzów, tak jak i granego przez niego bohatera, nie było sielanką.
- Moje życie zostało skopane i przypomina dziurawą szmaciankę - żalił się w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego".
Stracił kontrolę nad własnym życiem
Kariera aktorska nie była mu pisana. W sumie wystąpił w trzech produkcjach i zniknął z ekranów, a widzowie o nim zapomnieli.
Dopiero po latach okazało się, że życie ulubieńca widzów, tak jak i granego przez niego bohatera, nie było sielanką.
- Moje życie zostało skopane i przypomina dziurawą szmaciankę - żalił się w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego".