Diana i paparazzi. Burzliwe losy pewnej znajomości
Diana zginęła przez fotoreporterów i i pijanego szofera - tak brzmiał wyrok brytyjskiego sądu z 2018 r. Po jej śmierci zawód paparazzi, który przecież i tak nie był lubiany przez celebrytow, na wiele lat okrył się hańbą. Ale mało kto pamięta, że przez większość życia księżna Walii żyła w nimi w dobrej komitywie.
10.07.2019 | aktual.: 10.07.2019 18:24
O tej dziwacznej relacji opowiada dokument "Diana i paparazzi" (2017), który możecie dziś zobaczyć na kanale Telewizja WP.
Diana od samego początku była zafascynowana mediami i umiała je wykorzystywać do własnych celów.
Szybko stała się jedną z najczęściej fotografowanych kobiet świata. Nie było chyba gazety, która choć raz nie pokazała jej na okładce.
Pierwszy raz
Jednak pierwsza styczność z oślepiającymi fleszami nie należała do najmilszych. Diana zapamiętała ją fatalnie.
Była wtedy jeszcze nastolatką, a ślub z Karolem dopiero majaczył na horyzoncie.
Przyszła księżna Walii stała na tle słonecznej scenerii, tak, że jej sukienka wydawała się prześwitywać. Paliła się ze wstydu, ale paparazzi byli wniebowzięci. Ich flesze strzelały jak karabiny maszynowe.
Od tego momentu rozpoczął się szał prasy na punkcie Diany, który zakończył się dramatem w paryskim tunelu 31 sierpnia 1997 r. Każdy pamięta mrożące krew w żyłach zeznania naocznych świadków: niektórzy fotoreporterzy rzucili się na pomoc, inni stali i robili zdjęcia.
Do końca życia
Diana początkowo dobrze rozgrywała media i robiła wszystko na własnych zasadach. Jednak kiedy na świecie pojawił się William, zainteresowanie mediów przybrało niebezpiecznie na sile.
Miała do wyboru: wieść życie innych członkiń rodziny królewskiej, oddających dzieci pod opieki nianiek, albo być matką 24 godz. na dobę.
Wybrała drugi wariant, lecz pociągnęło to za sobą oczywiste konsekwencje. Dzieci natychmiast znalazły się na celowniku fotografów.
Rzeczywistość, z jaką codziennie musieli stykać się William i Harry, świetnie obrazuje jedna scena z "Diany i paparazzi".
Oto William rozpoczyna swój pierwszy dzień w szkole. Towarzyszy mu mama i tłum reporterów. Maluch nie jest zbyt zadowolony, ale na prośbę mamy macha do obiektywów. Fotoreporterzy dostają to, po co przyszli.
- Lepiej się do nich przyzwyczaj, bo będą towarzyszyć ci do końca życia - miała powiedzieć synowi tuż przed wyjściem.
Zgubić "ogon"
Ma się rozumieć, że lata obcowania z natrętnymi fotoreporterami dały Dianie mocno w kość.
Nie mogła się nigdzie ruszyć, bo zaraz pojawiał się "ogon". Lecz czasem ryzykowała, jak choćby tego wieczoru, kiedy wraz z Freddiem Mercurym udała się na balangę do gejowskiego klubu. Jednak trudno się dziwić, że nikt jej nie rozpoznał - była przebrana za faceta.
Dekoltówka
Lata wpadek i obcowania z fotografami wiele ją nauczyły. Do perfekcji miała np. opanowane wysiadanie z samochodu. Tak, aby nikt nie sfotografował jej dekoltu.
W takich sytuacjach zasłaniała się specjalnie zaprojektowaną na takie wypadki torebeczką.
- Nazywała ją po prostu "dekoltówką" - śmiała się na łamach "Harper’s Bazaar" jej przyjaciółka i projektantka Anya Hindmarch.
Więcej szczegółów na temat tej niełatwej relacji znajdziecie w dokumencie "Diana i paparazzi" we środę 10 lipca o godz. 21.00 na kanale Telewizja WP.