Demis Roussos: odeszła legenda muzyki rozrywkowej. Za co kochali go Polacy?
None
Demis Roussos
Demis Roussos nigdy nie był typowym amantem, ale jego imponujący głos sprawiał, że kobiety za nim szalały.
Grecki wokalista czasy największej świetności przeżywał w latach 70. i 80. Utworem "Forever and Ever" podbił europejskie listy przebojów. I choć wielu z nas kojarzy go głównie z kilkoma wielkimi przebojami, to jeszcze nie tak dawno nagrywał płyty, w których poszukiwał nowych artystycznych dróg. Dziś już wiemy, że kolejnych nie będzie. Roussos zmarł w wieku 69 lat w jednym ze szpitali w Atenach. W pamięci wielu Polaków wciąż jednak żywe pozostają wspomnienia związane z tym wielkim artystą, który nad Wisłą cieszył się ogromną sympatią.
Występ na Festiwalu Sopocie, który zakończył się drobnym skandalem, czy też porwanie samolotu, na pokładzie którego przebywał piosenkarz, to tylko niektóre wydarzenia z jego fascynującej biografii.
KM/AOS
Grek, którego pokochała Europa!
Artemios Ventouris Roussos, tak naprawdę nazywał się piosenkarz urodzony w rodzinie greckich emigrantów w Egipcie w 1946 roku. Pierwsze muzyczne kroki i pierwsze sukcesy Demis odniósł jednak już w ojczyźnie rodziców, do której powrócili w związku z kryzysem sueskim w drugiej połowie lat 50.
Miał niewiele ponad 20 lat, kiedy związał się z pierwszym zespołem The Idols, potem było We Five i Aphrodite's Child, gdzie tworzył z inną późniejszą legendą muzyki rozrywkowej - Vangelisem. Nawet po rozpadzie ostatniej z wymienionych formacji, Demis i Vangelis nadal współpracowali. Razem tworzyli chociażby muzykę do filmu "Rydwany ognia" (1981 rok), z charakterystycznym motywem, który na dobre wpisał się w historię muzyki popularnej.
Zanim jednak dawni koledzy z zespołu znów spotkali się w studiu nagraniowym, Roussos odniósł sukcesy solowe. W 1973 roku wokalista nagrał swój największy hit "Forever and Ever", który otworzył mu drogę na szczyt list przebojów. W latach 70. Roussous wydał aż 8 płyt. Nagrywał niemal rok po roku.
Występ w Sopocie w cieniu skandalu
Do największych przebojów Demisa Roussos należą: "My Friend the Wind", "My Reason", "Lovely Lady of Arcadia" i niezapomniany "Goodbye My Love Goodbye", który zaprezentował m.in. na scenie Festiwalu w Sopocie w 1979 roku. Warto jednak wspomnieć, że ten występ zakończył się skandalem, kiedy okazało się, że potężny głos Demisa pochodzi z playbacku...
Piosenkarz wyjechał więc z Polski nie tylko ze wspomnieniami, ale i finansową karą za artystyczne oszustwo. Muzyk najwyraźniej nie żywił do nas urazy, bo do Polski wracał jeszcze wielokrotnie. Ostatnim razem w 2006 roku, kiedy po 27 latach ponownie wystąpił na sopockiej scenie i znów wzbudził niezwykły entuzjazm publiczności.
Co jednak ciekawe, charakterystyczny głos, za który cenili go fani, często budził krytykę muzycznych recenzentów, zarzucających mu zbytni patos.
Dramat, dzięki któremu wrócił na scenę
Niezwykle płodny artystycznie w latach 70. wokalista na początku lat 80. nieoczekiwanie postanowił zakończyć swoją działalność. W tym czasie zresztą zmagał się z innymi, zdrowotnymi problemami wywołanymi nadwagą. O powrocie na scenę zdecydowało tragiczne doświadczenie z 1985 roku. Samolot, którym leciał wraz z małżonką do Rzymu, został porwany przez terrorystów. Dramat pasażerów uwiezionych na pokładzie trwał kilkanaście godzin. Jednak to właśnie z tych traumatycznych przeżyć powstał kolejny, niezwykle osobisty album "The Story Of Demis Roussos", a artysta wrócił na estradę.
Najtrudniejszym okresem w jego karierze były lata 90., kiedy twórczość Greka nie cieszyła się już takim powodzeniem, jak dawniej. Nowe otwarcie przyniosło mu kolejne tysiąclecie i branża Bollywood, z którą współpracował. Niewątpliwie jednak najlepszy artystycznie okres charyzmatyczny Grek miał już dawno za sobą.
Demis Roussos zmarł w Atenach 26 stycznia 2015 roku.
KM/AOS