Demakijaż: Agata Kulesza na wielkie role musiała poczekać. Do sukcesu wciąż ma spory dystans
GALERIA
Aktorka rzadko przyjmuje propozycje wywiadów, ale dla Krzysztofa Ibisza zrobiła wyjątek. Agata Kulesza wyjawiła wiele ze swojego życia. Mało kto wie, jak długo przyjaźni się z Małgorzatą Kożuchowską i Kasią Nosowską. Z jedną mieszkała na studiach, z drugą dziś są sąsiadkami. W programie Ibisza zdecydowała się opowiedzieć nie tylko o przyjaźniach, ale też o życiu rodzinnym i jak przyjęła to, że musiała czekać na sukces dłużej niż inni. Co wyjawiła? Dowiecie się z naszej galerii.
Przyjaciółki od dziecka
Kulesza z Katarzyną Nosowską znają się od najmłodszych lat. Dzieciństwo w Szczecinie upłynęło im na zabawach i wspólnych śpiewach, co jak się okazało, było wzajemnym szlifowaniem talentów. Dziś traktują siebie jak rodzinę. Aktorka nie ukrywa, że jest fanką przyjaciółki.
- Zawsze wiedziałam, że Kaśka będzie kimś wybitnym. Zdawałyśmy razem do szkoły teatralnej. Ale teraz, z perspektywy czasu wiem, że chociaż jest bardzo utalentowana aktorsko, to kompletnie nie jest zawód dla niej. Kaśka musi być niezależna i musi robić swoją sztukę na takich zasadach, jakich ona chce, a aktorstwo jest sztuką użytkową, czasami trzeba się podporządkować – wyznała w "Demakijażu".
Wciąż podziwia przyjaciółkę
Z rozbawieniem przyznała, że żadna z nich nie wstydzi się tego, że znają się od ponad 40 lat. I to znają jak nikt inny. - Zawsze bardzo dobrze pisała, bardzo dobrze rysowała. Zabawy z nią zawsze były fascynujące, bo miała inny ogląd sytuacji, nie miała odpowiedzialności, nie bała się, rozrabiała – opowiadała o Nosowskiej Kulesza.
- To jest niesamowite, że tyle lat się znamy, a ona w ogóle się nie zmieniła. Byłam przy jej wielkim sukcesie kiedy miała lat 20, a ona w ogóle się nie zmieniła. Pozostała taką nieśmiałą dziewczyną. Tylko nie w sztuce. W sztuce jest niezwykle odważna, mówi o swojej prawdzie i bardzo mi tym imponuje – przyznała.
"Gen występowania miałam od dziecka"
Artystka przyznała także, że sama z kolei nie od razu chciała być aktorką. Opcji i pomysłów było wiele, od kwiaciarki po germanistkę. Zawsze jednak miała zamiłowanie do występów przed publicznością. Lubiła nieoczekiwanie popisywać się przed innymi, najchętniej przed gośćmi rodziców. – Gen występowania miałam od dziecka. Nawet twierdzę, że brał się z nieśmiałości – dodała z przymrużeniem oka. Dopiero w liceum zaczęła poważnie rozważać naukę w akademii teatralnej i zaczęła się do nich przygotowywać. Dostała się za pierwszym razem.
Przyjaciółki od studiów
Wieloletnią przyjaźń znalazła także na studiach. Z Małgorzatą Kożuchowską stworzyły mieszankę iście wybuchową. - Zawsze powtarzałam, że ja byłam osobą imprezową, a Gośka taką poukładaną. (…) Ale w końcu… uczeń przerósł mistrza. I któregoś dnia zauważyłam, że sąsiedzi dziwnie na mnie patrzą, nie chcą mi mówić dzień dobry… Akurat nie było mnie w Warszawie i okazało się, że jak Gośka zrobiła imprezę to nawet na balkonie nie było gdzie stać – wspominała ze śmiechem w rozmowie. - Bardzo dobrze nam się mieszkało. Darzyłyśmy się dużym szacunkiem. I mimo że naprawdę jesteśmy bardzo różne, to pokłóciłyśmy się raz. O to, kto ma zostać z hydraulikami – zapewniła w rozmowie.
Spełniła się
Losy obu aktorek potoczyły się zupełnie inaczej. Kożuchowska szybko weszła w zawód, Kulesza niedługo po studiach wyszła za mąż i podzieliła czas między pracę i życie rodzinne, większą część poświęcając opiece nad córką. Zawsze jednak twierdziła, że najważniejszą wartością, jaką wyniosła z domu było pielęgnowanie wartości rodzinnych i od początku przekazywała to córce.
- Czasami, gdy jestem już tym wszystkim przemęczona, to przypominam sobie czas, kiedy Marcin pracował, a ja z Marianką w wózku i kalafiorem w siatce spacerowałam sobie po Ursynowie. Wtedy prawdopodobnie miałam jakiś rodzaj żalu, że powinnam iść do pracy, chociaż cały czas pracowałam w teatrze, ale teraz wspominam to jako sielankę – wyznała Ibiszowi.
Teraz z pełną satysfakcją może się pochwalić, że udało się jej spełnić i jako aktorka i jako matka. - Myślę, że nie do końca ten czas doceniłam. Teraz go doceniam. Myślę, że był wspaniały. Cieszę się, że mogłam być z dzieckiem, że dałyśmy sobie tyle czasu, że wypracowałyśmy sobie taką więź, że możemy otwarcie o wszystkim rozmawiać – uzupełniła.
Nie zazdrości ról
Na imponujący i zawodowy sukces musiała czekać dużo dłużej, niż koleżanki. Deszcz interesujących, charakterystycznych ról spadł na nią, gdy była już dojrzałą kobietą. - Byłam człowiekiem, który musiał się zestarzeć. Młode dziewczyny zazwyczaj grają z reguły ozdobników. Ja nie byłam ozdobnikiem. Dla młodych kobiet tak naprawdę nie ma dużych ról. W kinie muszą być ładne, atrakcyjne… a u mnie się to jakoś tak nie wydarzyło – mówiła w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem.
Kulesza nie ukrywa, że sporą zasługę we wniesieniu jej na szczyty sławy miał „Taniec z gwiazdami”. To właśnie tam zachwyciła widzów i przykuła uwagę producentów. Aktora przyznała też, że program był przełomem w jej podejściu do kariery. - Prawdą jest, że chyba ten taniec miał taką rolę terapeutyczną, że nabrałam odwagi, że mogę iść za sobą. Bo miałam moment zawahania, żeby zmienić zawód. Ale nie miałam żalu. Nie mam zazdrości zawodowej. Mogę być zazdrosna o osobę, ale nigdy o rolę. Zawsze uważałam, ze co ma być moje, to będzie – mówiła w wywiadzie.
Może przebierać w propozycjach
I chociaż dziś nikt nie ma wątpliwości, że Agata Kulesza jest gwiazdą naprawdę wielkiego formatu, ona sama wciąż ma duży dystans do swojej pozycji. Nie groziło jej zachłyśnięcie sukcesem, bo dobrze zna każdy aspekt aktorstwa. - Miałam poczucie, że ten zawód nie do końca mnie pokochał. Teraz jesteśmy w stałym związku i stanie miłości wzajemnej, ale wiem, że to się może skończyć. Trzeba być czujnym. A ja wiem, jak się ten zawód uprawia kiedy cię kocha i kiedy cię nie kocha – przyznała w wywiadzie.
- Mam ten luksus, że mogę wybierać, jakie role przyjmuję. I z tego luksusu korzystam. Ale to nie znaczy, że nie przyjdzie czas, kiedy to ja będę wydzwaniać – podsumowała.