Davina Reeves-Ciara: Branża medialna chce ukryć, że kobiety mają dzieci
- Mam przykre doświadczenia związane z macierzyństwem. Branża medialna chce ukryć, że istnieją dzieci. To dla mnie jest nie do pomyślenia. Przecież każda osoba na planie ma lub miała matkę - mówi Wirtualnej Polsce Davina Reeves-Ciara, która gra główną rolę w serialu "Żmijowisko".
11.08.2019 10:35
Spotykamy się w przerwie na planie "Żmijowiska" - serialu produkcji Canal+, który powstaje na podstawie thrillera psychologicznego Wojciecha Chmielarza. Choć wchodzimy do zacisznego kampera, przy rozmowie nie jesteśmy same. Towarzyszy nam najmłodsza latorośl aktorki, co jakiś czas karmiona mlekiem matki. Taki widok to rzadkość na planie. Rzadkością jest też czarna aktorka z główną rolą w polskim serialu. - Trudno zrozumieć, że matka ma dzieci i może jednocześnie pracować - mówi Davina Reeves-Ciara - Nieraz zdarzało mi się, że dostałam rolę, ale zrezygnowano ze mnie, bo mam trójkę dzieci.
Karolina Stankiewicz: Książka Wojciecha Chmielarza to dość nietypowy thriller. Pojawia się w nim wiele wątków psychologicznych i społecznych. Co dla ciebie jest najważniejsze w tej historii?
Davina Reeves-Ciara: Najważniejsza jest dla mnie relacja między bohaterami. Miłość i brak miłości. Myślę, że jak nie pozwolimy siebie kochać tak, jak tego potrzebujemy i jeśli będąc z niewłaściwą osobą nie zrobimy tego kroku żeby zmienić swoje życie, to niszczymy i siebie, i partnera, i swoje dzieci. Nie jestem zwolennikiem rozwodów. Ja wiem z własnych doświadczeń i obserwacji, że rozwód bywa łatwym wyjściem. Trudniej jest pracować nad związkiem – i nie nad drugim człowiekiem, tylko nad sobą w tym związku. Kiedy ty idziesz do przodu, zaczynasz dojrzewać i widzisz, że partner nie nadąża za tobą, to jest to moment na rozwód. A nie wtedy, gdy się pokłócicie o bzdurę i doszukujecie błędów wyłącznie po drugiej stronie. W "Żmijowisku" nikt nie patrzy na to, co sam robi źle. Wszyscy szukają winy gdzie indziej. Wojtek Chmielarz pokazuje, co się dzieje, gdy zamiast pracować nad sobą, szukamy problemów gdzie indziej.
Czy ty zaczynasz zmiany od siebie?
Staram się. Dlatego medytuję, ćwiczę jogę, staram się rozwijać, bo widzę, że łatwo jest postępować tak, jak bohaterowie "Żmijowiska". W książce dochodzi do skrajnej sytuacji, ale zachowanie tych postaci nie jest dalekie od tego, z którym mamy do czynienia na co dzień.
Jaki masz stosunek do swojej bohaterki? Czy jest w niej coś, co szczególnie lubisz, albo może czego bardzo nie lubisz?
Nie podoba mi się to, że ona pozwala się tak traktować swojemu partnerowi. Już pierwsze chwile po przyjeździe na letnisko dają do myślenia – jej facet jest w stosunku do niej lekceważący, a w sprzeczce bierze stronę innej kobiety. Dla mnie byłaby to czerwona flaga. Irytuje mnie, że moja bohaterka tego nie widzi. Musiałam jej wybaczyć i zrozumieć, że jest młoda, bardzo go kocha, nie rozumie, że zasługuje na więcej i dlatego tkwi w tej toksycznej relacji.
Sporo kobiet tak robi.
Oczywiście, że tak. "Bo taki przystojny facet, bogaty, kocha mnie, a ja jestem tylko sobą". Żadna kobieta nie jest "tylko" sobą. Zasługujemy na szacunek ze strony partnera. Ale uwaga: same też musimy siebie szanować.
Twoja bohaterka napotyka często problemy na tle rasowym. Czy ty też masz podobne doświadczenia tutaj, w Polsce?
Nie mam. Ale mam inne przykre doświadczenia, związane z macierzyństwem. Branża medialna chce ukryć, że istnieją dzieci. To dla mnie jest nie do pomyślenia. Przecież każda osoba na planie ma lub miała matkę. A mimo to trudno zrozumieć, że matka ma dzieci i może jednocześnie pracować. Nieraz zdarzało mi się, że dostałam rolę, ale zrezygnowano ze mnie, bo mam trójkę dzieci – co będzie, jeśli któreś z nich się rozchoruje?
W Stanach tego nie ma?
Oczywiście, że jest, tylko że ja jestem matką w Polsce i zbieram doświadczenia tutaj. Nie grałam w Stanach po tym, jak urodziłam pierwsze dziecko. Miałam tam agenta, ale usłyszałam, że jestem za stara, mam za dużo dzieci, nie ma dla mnie większych ról, więc nie ma sensu, bym tam wracała.
A teraz jesteś tutaj, z główną rolą w "Żmijowisku" i swoim dzieckiem na planie.
Tak, wreszcie spełniło się moje marzenie o tym, by nie być dyskryminowaną z powodu dzieci. Kiedy ktoś ci zamyka ciągle drzwi przed nosem, mówiąc, że dla ciebie jest już za późno, to masz dwa wyjścia: albo w to uwierzyć, albo spróbować robić karierę na własnych warunkach. Czuję, że tutaj wszystko jest robione z czujnością, uwagą, spokojem. Tak, jak lubię. Dbają tu o mnie.
Kiedy zaczęłaś się uczyć polskiego i jak ci się gra w tym języku?
Od szczęściu lat się uczę, bo tyle jestem w Polsce. Jest mi łatwiej, gdy mogę mówić po swojemu, po "davińsku". Ale jak muszę grać Polkę, to nie zawsze mi się udaje. Czuję blokadę. Jak chcę coś poprawnie powiedzieć, to się spinam. To jest wyzwanie, z którym muszę dać sobie radę. Ale i tak jestem z siebie dumna, że gram w tak trudnym języku.