Aktor otarł się o śmierć na oczach widzów. Teraz ma już dość
David Arquette to znany aktor, ale i wielki miłośnik wrestlingu, który niedawno powrócił na ring. I nieomal stracił życie. 49-latek postanowił w wyjątkowy sposób podsumować swoją karierę zapaśniczą i zdradził, że myśli o emeryturze.
David Arquette ma na swoim koncie ponad 100 ról filmowych i telewizyjnych, ale zazwyczaj kojarzy się go z zastępcą szeryfa w serii "Krzyk". Prywatnie przez 14 lat był mężem Courteney Cox ("Przyjaciele"), ale mało kto pamięta, że dwie dekady temu próbował sił jako zapaśnik i nawet odnosił na tym polu sukcesy. Dwa lata temu postanowił wrócić na ring i podczas jednej z walk był o krok od tragedii.
W najnowszej rozmowie z TMZ Arquette mówi, że nadal jest aktorem i choć zaliczył niedawno spektakularny powrót w świecie wrestlingu, niedługo zamierza z tym skończyć. Podsumowaniem przygody z wyreżyserowanymi (ale jednocześnie wyjątkowo groźnymi) walkami będzie film dokumentalny "You Cannot Kill David Arquette" ("Nie da się zabić Davida Arquette'a"), który trafi na wybrane platformy streamingowe w piątek 28 sierpnia.
W nowym zwiastunie widać pot, krew i łzy bólu i radości, które towarzyszyły mu podczas licznych walk. Są też fragmenty z głośnej walki z 2018 r., gdy przeciwnik wbił Arquettowi świetlówkę w szyję, powodując obfity krwotok i ranę wymagającą założenia szwów.
Obserwatorzy walki zgodnie komentowali, że spotkanie wymknęło się w pewnym momencie spod kontroli, a Arquette i jego przeciwnik przestali trzymać się scenariusza. Sam Arquette przyznał później na Twitterze, że być może walka "nie była najlepszym pomysłem".
Na szczęście wrestling to nie jedyny sposób na życie dla Arquette'a. Aktor i producent ma w zanadrzu kilkanaście projektów, w tym piątą część "Krzyku", która ma trafić do kin w 2021 r.