Przygotowała syna na swoje odejście
Śmierć Trafankowskiej była ciosem dla jej syna, który do ostatnich chwil wierzył, że matka pokona chorobę. Wciąż trudno mu się pogodzić z jej nagłym odejściem. Jak zapewnił, najbardziej brakuje mu mamy, kiedy w jego życiu dzieje się coś fajnego, czym chciałby się z nią podzielić.
Dopiero po latach Wit zdecydował się przerwać milczenie i opowiedzieć o chorobie mamy i ich ostatnich wspólnych chwilach.
- Przez cały czas trwania choroby była bardzo dzielna. Nie wiem, jak ona to robiła, ale mimo widocznego cierpienia nigdy nas, rodziny, tym cierpieniem nie obciążała. Zwłaszcza mnie starała się trzymać od swojej choroby z daleka. Dziś wiem, że chroniła mnie, żebym się nie zadręczał i miał przekonanie, że po prostu wszystko skończy się dobrze. Na co dzień przekonywała mnie i wszystkich dookoła, że przecież zdrowieje. Ale były chwile, w których rozmawiała ze mną "tak na wszelki wypadek" jakby się coś stało, o różnych sprawach, które trzeba było załatwić. Dawała rady na przyszłe moje życie - wspominał syn gwiazdy w książce Małgorzaty Puczyłowskiej "Być dzieckiem legendy".