Danuta Martyniuk wydaje krocie na markowe torebki. "Lubię luksus jak każda kobieta"
Ostatnie miesiące były bardzo trudne dla Danuty Martyniuk. Doświadczyła hejtu i przeżyła żałobę. Pocieszenie znalazła częściowo na zakupach. Jak sama przyznaje, jeśli wpadnie jej w oko gustowna torebka, to cena nie gra roli.
Danuta Martyniuk wydaje krocie na markowe torebki. "Lubię luksus jak każda kobieta"
Danuta jest żoną Zenona od 34 lat. Są wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Mimo że dla króla disco polo Danuta jest najpiękniejszą kobietą na świecie, to ona sama nie lubiła się w lustrze.
Poszła pod nóż
Do poprawienia naturalnej urody Danutę Martyniuk zmotywowały komentarze internautów. - Pisali, że jestem gruba, brzydka, że wyglądam jak mama Zenka i mąż powinien znaleźć sobie kogoś młodszego, atrakcyjniejszego. Bardzo mnie to zabolało i wreszcie przyszedł ten moment, kiedy pomyślałam: "Ja wam jeszcze pokażę!" - opowiadała w magazynie "Party".
Schudła prawie 30 kg, ale wtedy pojawił się kolejny problem. - Jej twarz się zapadła, wszystko zaczęło wisieć, a nos się uwydatnił. Jej buzia wyglądała po prostu źle. Można to było poprawić tylko chirurgicznie - stwierdziła w rozmowie z Plejadą Kalina Ben Sira, ekspertka medycyny estetycznej, która doradza żonie gwiazdora.
Danuta poddała się plastycznej korekcji nosa i zagęściła skórę twarzy ultradźwiękami. Planuje też lifting.
Odeszła "najukochańsza córeczka"
Innym problemem, z którym Danuta Martyniuk musiała zmierzyć się w ostatnim czasie, była strata suczki Chicy. - Kochane stworzenie. Była moim pierwszym pieskiem i nie zdawałam sobie sprawy, jak to jest ciężkie, gdy odchodzi twój przyjaciel, który towarzyszył mi w domu. To odejście było tak trudne, że na razie nie myślę o innym zwierzątku. Ciężko to przeżyć. Do dziś po niej płaczę. To jest trauma. Przecież to jak członek rodziny – mówiła wzruszona w "Fakcie".
- Tydzień płakaliśmy, jakbyśmy utracili co najmniej najukochańszą córeczkę - dodał Zenon.
"Lubię luksus"
Żeby zapomnieć o codziennych troskach i smutkach, Danuta Martyniuk pozwala sobie od czasu do czasu na zakupowe szaleństwo. Jest fanką markowych torebek. - No wiadomo, to są drogie torebki, ale ja je kupuję pod takim kątem, że one nigdy nie stracą na ważności. To jest swojego rodzaju lokata pieniędzy. [...] Lubię luksus jak każda kobieta – wyznała w wywiadzie dla Jastrząb Post.
Danuta stwierdziła również, że nie zwraca uwagi na ceny. Uwielbia shopping w Stanach Zjednoczonych, bo tam jest największy wybór także, jeśli chodzi o kreacje. Nie ma natomiast doświadczenia z polskimi projektantami.
Pracowała na onkologii
Danuta zajmuje się domem i inwestycjami rodzinnymi. A to nie lada wyzwanie, bo zarobki męża do skromnych nie należą. Według Interii za jeden koncert inkasuje nawet 30 tys. zł, a jeśli jest rejestrowany przez telewizję, to stawka jest nie mniejsza niż 50 tys. Do tego dochodzą kontrakty reklamowe i tantiemy. Można sobie tylko wyobrazić, jak trudno ogarnąć taki majątek.
Danuta Martyniuk, mimo zamiłowania do zbytku, nie jest oderwana od rzeczywistości i nie zapomina o innych, gorzej sytuowanych. Niedawno upomniała się o interesy pielęgniarek. Kiedyś sama pracowała w tym zawodzie i to na oddziale onkologicznym.
- To jest ogromne poświęcenie, nawet rodziny i to jest naprawdę ciężka praca. Czasami pielęgniarka musi myśleć i za lekarza. Ja uważam, że pielęgniarki, tak jak policjanci, powinny przechodzić wcześniej na emeryturę. Tak po 15 latach, bo to jest najcięższy zawód, jaki jest w Polsce. Pielęgniarki powinny zarabiać dużo więcej. Trudno mi powiedzieć, ile powinny zarabiać, ale myślę, że 10 tys. zł – powiedziała Danuta Martyniuk.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.