Daniel Barłóg z “Big Brothera” - religijny miłośnik hodowli owiec
Daniel Barłóg zapowiedział, że w tym tygodniu opuści program “Big Brother”. Tłumaczył się, że "nie jest sobą", "dusi się", "nosi go" i tęskni za ukochaną. Jeśli wróci do swojego domu, będzie mógł oddać się w spokoju hodowli owiec oraz czytaniu Pisma Świętego.
21.03.2019 | aktual.: 22.03.2019 16:43
Daniel Barłóg z “Big Brothera” codziennie czyta Pismo Święte
Daniel Barłóg pokazał się w programie jako bardzo religijny człowiek. Przyznał, że codziennie czyta Pismo Święte. Robił to również w Domu Wielkiego Brata. Mało tego - czytał nawet pozostałym mieszkańcom.
Zapewnia jednak, że nie jest ślepo zapatrzony w religię katolicką, a jego wiara wynika z dużego doświadczenia. Opowiadał, że należał także do innych wyznań i zapoznał się z wieloma religiami – wśród nich wymieniał m.in. Hare Kryszna i Świadków Jehowy. Z powodu swojej religijności miał spięcie z jedną z mieszkanek Domu Wielkiego Brata.
Daniel Barłóg z “Big Brothera” - zapalony miłośnik hodowli owiec
42-letni góral z Suchej Beskidzkiej hoduje na własnym ranczu owce. Wybrana przez niego rasa (wrzosówka siwa rogata) jest dość prymitywna, dzika, najlepiej czuje się w lasach, starych sadach i na łąkach, hoduje się ją dla mięsa i skór. Obecnie ma ponad 60 owiec. - Zanim podejmie się decyzję o wyborze zwierząt, trzeba jak najwięcej się o nich dowiedzieć. Czym się charakteryzują, jakie warunki są dla nich najbardziej korzystne i zgodne z ich naturą, czym się żywią i czy jest to rasa mięsna, mleczna czy kożuchowa - wyjaśniał w jednym z wywiadów.
Marzenie o posiadaniu rancza miał od dzieciństwa. - Z pomocą rodziny wybudowałem dom, wydzierżawiłem od parafii i okolicznych mieszkańców parę hektarów łąk, pastwisk, starych sadów i kupiłem pierwszych sześć owiec. Własnoręcznie karczowałem bardziej niedostępny teren. Sąsiedzi patrzyli na mnie jak na kosmitę czy naiwniaka. Teraz widzą, że to miało sens - opowiadał.
Daniel Barłóg utrzymuje się z hodowli owiec (sprzedaje mięso do karczm i gospodarstw, skóry nawet za granicę), ale jest także trenerem fitness. Na trening poświęca dużo wolnego czasu. - Teraz, gdy źródłem utrzymania są dla mnie owce, to faktycznie może wydawać się dziwne. Jednak dużo wolnego czasu poświęcam na zajęcia sportowe z dziećmi, które często odwiedzają moje gospodarstwo - mówił.
Mężczyzna nawet widzi podobieństwa między jego upodobaniami a temperamentem hodowanego gatunku owiec. - Mróz im niestraszny. Nic nie robią sobie ze śniegu czy mrozu, a ja uprawiam morsowanie i lubię walczyć z uczuciem zimna - stwierdził Barłóg.
W rozwoju rancza Daniela wspierają siostra i jej mąż, którzy są lekarzami weterynarii z własną kliniką w Chrzanowie. Pomaga mu też jedna z hodowczyń kóz mlecznych w okolicy. Mleko kozie przydaje się przy mnogich wykotach.