Dancewicz miała dokonać apostazji. Dziś mówi, co ją powstrzymało i zabiera głos ws. Podsiadły
26.10.2022 14:58, aktual.: 26.10.2022 17:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dawid Podsiadło zapowiedział, że wypisze się z Kościoła katolickiego. Nie będzie o to łatwo, bo instytucja dokonuje aktów apostazji niechętnie. Jego decyzję skomentowała w rozmowie z Wirtualną Polską Renata Dancewicz, która sama miała dokonać apostazji. Dziś mówi, co ją powstrzymało.
O Dawidzie Podsiadło głośno z trzech powodów. Po pierwsze wydał nowy album "Lata dwudzieste". Po drugie wyprzedał koncert na Stadionie Narodowym, który odbędzie się 26 sierpnia przyszłego roku. Trzeci powód: Podsiadło zapowiedział, że dokona aktu apostazji, czyli wypisze się z Kościoła katolickiego.
- Udało mi się zdobyć akt chrztu i teraz jak będę w rodzinnych stronach i wygospodaruję czas na to, to poprosiłbym o tę apostazję – powiedział w wywiadzie dla Onetu. - Nie chcę zaburzać statystyk i korzystać z przywilejów organizacji, z którą niewiele mnie łączy.
Jakie są motywy muzyka? Podsiadło: - Mam problem z tą instytucją. Wszyscy widzimy kolejne mnożące się przypadki pedofilii, wtrącanie się w sprawy polityczne, światopoglądowe. Nie piętnuję wiary, tylko hipokryzję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
"Szczerze współczuję"
Dla osoby publicznej podanie, że chce wystąpić z Kościoła, nie musi być sprawą łatwą. Zaraz pojawiają się oskarżenia o próbę zdobycia poklasku, pokazania się, wywołania rozgłosu. Jak deklarację Podsiadły przyjęli fani muzyki? Sądząc z forów internetowych, podzielili się. Część z nich uznała to za złą decyzję:
"Wypisując się z Kościoła, wypisuje się również z sakramentów. Jak tego chce, to droga wolna", "Chłop nie jest świadomy tego, co robi i jakie to będzie miało skutki w przyszłości", "Ten, kto odchodzi z KK z powodu człowieka, nie był tam z powodu Boga. Żal mi takich osób", "Szczerze współczuję. Jak ktoś twierdzi, że Kościół to tylko Rydzyk i pedofile, to tak naprawdę nigdy w nim nie był. Wiara jest łaską i nie jest dla Gumisiów", "Niech się potem nie zdziwi, jak się płyty i bilety przestają sprzedawać!" czy "A niech spada … jego wybór. Burkę też może nałożyć!" - piszą internauci.
Są również wpisy popierające muzyka:
"Bardzo dobrze, że mówi o tym głośno - pokazuje w ten sposób młodemu pokoleniu, że można żyć po swojemu i bez KK", "Cieszę się, że coraz więcej ludzi jest świadomych, że mają wolną wolę i nie muszą żyć tym, co narzuciła im rodzina, szkoła itp.", "Kościół a wiara to dwie odrębne rzeczy", "Nie mogłam się doczekać osiemnastki i odebrania dowodu osobistego. Pierwsze co zrobiłam to apostazja. Poczułam się wyzwolona. Chrzest powinien być dojrzałym aktem dorosłego człowieka. Indoktrynowanie dzieci jest wyrazem braku poszanowania autonomii jednostki".
Dancewicz: dziękuję Dawidowi
Jedną z osób, które publicznie zapowiadały odejście z Kościoła, jest aktorka Renata Dancewicz. Stwierdziła ona, że nie ma czasu pojechać do rodzinnego Lublina, by się tym zająć, ale w końcu to zrobi.
W jednym z wywiadów dodała, że już jako dziewczynka zrozumiała, że nie wierzy w Boga i nie chce być częścią Kościoła.
- Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie Kościół traktuje kobiety - wspominała. - One mają być służącymi i tyle. Na samym szczycie hierarchii są księża, później mężczyźni, a na samym końcu kobiety. Przecież praktycznie w każdej parafii to zakonnice usługują księżom. Gdy byłam jakiś czas temu na Warmii, dowiedziałam się, że w tamtejszym seminarium gotują i sprzątają babcie z okolicznych wsi. A przecież mieszka tam stado dorodnych, młodych mężczyzn. Mają czas na rozrywki, a na umycie podłogi już nie? Musi za nich robić to jakaś kobieta w sile wieku? To jest dla mnie nie do pojęcia - mówiła wzburzona.
Dancewicz wspominała też, że jako nastolatka udawała przed rodzicami, że chodzi do kościoła na niedzielną mszę.
- Wychodziłam z domu, mówiąc, że idę na msze, a szłam gdzieś indziej. Wszyscy myśleli, że byłam w kościele. Gdy ktoś pytał mnie, o czym był kazanie, odpowiadałam, że o Duchu Świętym. To dość pojemne pojęcie.
Zapytaliśmy teraz Dancewicz, czy dokonała już zapowiadanej apostazji. Aktorka, która przygotowuje się właśnie do premiery teatralnej (to spektakl "Żona" autorstwa Jade-Rose Parker w teatrze Mała Warszawa), powiedziała, że apostazja wciąż przed nią.
- Mieszkam w Warszawie od wielu lat, jestem bardzo zajęta. W sumie mam sobie za złe, że dotąd tego nie zrobiłam. Popieram Dawida Podsiadło i dziękuję mu, bo przypomniał mi, że moja apostazja wciąż czeka na dokonanie - powiedziała Wirtualnej Polsce aktorka.
Dancewicz mówi, że w jej przypadku samo zaprzestanie uczęszczania do Kościoła to za mało, dlatego chce się z niego oficjalnie wypisać:
- Po pierwsze, zawyżamy statystyki wierzących. Po drugie: lepiej nie być członkiem organizacji, która ma tak dużo na sumieniu. Wystarczy obejrzeć dokumenty Sekielskich czy Gutowskiego albo przeczytać książkę "Sodoma" Frédérica Martela. To, co się działo w Irlandii, w Kanadzie, w Polsce, to są naprawdę upiorne historie. Sądzę, że osoby praktykujące muszą mieć silne nerwy.
Czy aktorka nie żałuje, że wypowiada się na ten temat publicznie?
- Nie żałuję, bo myślę, że trzeba żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami - mówi nam Dancewicz. - Wiadomo, że wypowiadanie się na tematy polityczne, tożsamościowe czy kwestie wiary zawsze jest obarczone ryzykiem, bo taka wypowiedź może zostać uznana za zbyt kontrowersyjną. Można stracić pracę, fanów. Ale mnie za moje deklaracje nic złego nie spotkało, więc się nie boję.
Margaret: już nie należę
W zeszłym roku pojawiły się w mediach informacje, jakoby aktor Artur Barciś miał "dawno pożegnać się z Kościołem". W rozmowie z WP aktor nie potwierdził tej informacji.
Barciś: - Nie zamierzam rozmawiać na ten temat. To jest moja prywatna sprawa.
Z kolei piosenkarka Margaret dokonała apostazji w 2019 r. "Nie występuję z Kościoła z powodu konkretnego zdarzenia. Jestem osobą niewierzącą i za fair konsekwencję tego uważam wypisanie się z grupy, do której już nie należę" – oświadczyła.
Dodała, że ważną kwestią jest dla niej wychowanie seksualne dzieci i młodzieży i nie podoba się jej, w jaki sposób Kościół katolicki uczy (czy w zasadzie nie uczy) o ludzkiej seksualności, wpędzając dorastających ludzi w poczucie winy i wyrzuty sumienia.
Teolog KUL: "Rezygnujemy z relacji z Bogiem"
Apostazja z pozoru jest prostym aktem. Trzeba być pełnoletnim, podać pisemnie przyczynę odejścia od wiary. W oświadczeniu o chęci dokonania apostazji muszą się znaleźć m.in. dane personalne i dane dotyczące daty i parafii chrztu. Jeżeli chrzest miał miejsce w innej parafii, musi być dołączone świadectwo chrztu. Trzeba też "w sposób niebudzący wątpliwości wyrazić wolę i motywację zerwania wspólnoty z Kościołem" i podkreślić, że aktu dokonujemy dobrowolnie.
W efekcie Kościół powinien wystawić skorygowany akt chrztu, z adnotacją, że dana osoba wystąpiła z Kościoła. Podobno są parafie, gdzie załatwia się to w miarę szybko, ale w innych ksiądz chowa nasze oświadczenie do teczki i "zapomina" o nim. Zaczynają się schody. Wiele osób twierdzi, że miało z tym problemy.
Już samo słowo "apostazja" może wywołać kontrowersje. Prof. Zbigniew Mikołejko powiedział w wywiadzie dla "Newsweeka": - Apostata znaczy odstępca. To określenie stygmatyzuje, upokarza. Sugeruje, że ktoś był na dobrej drodze, jednak zszedł, zmierza w złym kierunku.
Apostazje nasiliły się w czasie Strajku Kobiet, gdy tysiące osób uznało, że to Kościół w przymierzu z PiS i Trybunałem Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej stoi za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej. Apostazji miały wtedy dokonać setki, jeśli nie tysiące Polek (Kościół nie podaje oficjalnych danych). Jedną z nich była dziennikarka i pisarka Anna Dziewitt-Meller. Napisała w 2020 r. "Dokonuję wkrótce apostazji, spóźnionej o wiele, wiele lat. Myślę, że nie ma już we mnie miejsca nawet na sympatię do tzw. Kościoła otwartego".
Co o apostazjach sądzi Kościół? W zeszłym roku wykładowca Wydziału Teologii Liturgii KUL ks. prof. Michał Wyrostkiewicz powiedział: - Ktoś, kto formalnie przedstawia wniosek, by nie być członkiem Kościoła, mówi: nie interesuje mnie Kościół, nie interesuje mnie wiara, nie wierzę w Jezusa. Dokonując takiego aktu apostazji oficjalnego, formalnego - rezygnujemy z relacji z Jezusem, rezygnujemy z relacji z Bogiem.
Jednak publicystka "Gazety Wyborczej" Magdalena Czyż skrytykowała słowa teologa, pisząc, że Kościół katolicki i Jezus Chrystus to nie to samo, a sam katolicyzm jest tylko jednym z wielu odłamów chrześcijaństwa.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski