Damian Kubik, czyli Antoni Gorgoń Grucha: bez publiczności nie ma kabaretu
Damian Kubik to komik o dwóch twarzach. Jako kabareciarz wciela się w postać Antoniego Gorgonia Gruchy. To niezbyt rozgarnięty, za to bardzo pewny siebie mężczyzna z wielkimi ambicjami politycznymi. Od pewnego czasu Kubik wychodzi też na scenę stand-upową, gdzie radzi sobie już bez alter ego. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski artysta mówi o różnicach między stand-upem a kabaretem i pandemii, która mocno wpłynęła na branżę komediową.
25.03.2021 11:21
Marcel Wandas: Bycie komikiem, kabareciarzem pomaga w trudnych sytuacjach, takich jak pandemia? To w końcu zawód wymagający dystansu do siebie, świata. A może jest zupełnie odwrotnie? W końcu niektórzy twierdzą, że komicy bywają wręcz bardziej depresyjni.
Damian Kubik: Faktycznie, jako komicy jesteśmy wrażliwi, empatyczni. Nie zawsze działa to na naszą korzyść. W najgorszych przypadkach to rzeczywiście skutkuje lękami, stanami depresyjnymi. Mimo to wydaje mi się, że nasza praca pomaga ludziom. To jest duża wartość. Ostatnio ulgę publiczności dają żarty z mocniejszych tematów, dotycząca tego granica ciągle się przesuwa. W to wchodzi również pandemia. Można żartować nawet z papieża. 10 lat temu to byłoby trudne! No ale dobrze, że są ludzie przebijający taki balon emocji, że można wiele rzeczy przegadać w śmieszny sposób. Dzięki temu ludziom jest po prostu lżej.
Temat pandemii jest mimo to trudny, czy można go umieszczać w swoich programach bez większego zastanowienia?
Po tym roku przeszedłem nad pandemią do porządku dziennego. Według mnie żarty z niej są zupełnie dopuszczalne, wszystko jest jedynie kwestią podania. No ale z drugiej strony - ile można z tego żartować? Ludzie też są tym tematem trochę zmęczeni. Mój kolejny program na pewno będzie nawiązywał do COVID-u. Nie da się przejść zupełnie obok. Mimo to publiczność jest spragniona zwykłych tematów, chcą odsapnąć.
Zwykłych tematów, czyli jakich? Co ludzi teraz interesuje?
Moje alter ego sceniczne, czyli kandydat na prezydenta Antoni Gorgoń Grucha, niedługo będzie zajmował się meczami polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Wokół tego robi się szum, bo niektórzy z piłkarzy nie mogą wyjechać na najbliższe spotkania, inni mogą sobie bez nich nie dać rady. Bardzo często biorę też na warsztat teksty polskich piosenek. To jest studnia bez dna. Biorę taki tekst i rozkładam go na czynniki pierwsze. Układam wokół tego żarty już po raz piąty.
Jeśli chodzi o polską reprezentację, to lepiej dla komika, żeby wygrywali, czy żeby przegrywali?
Oczywiście, że lepiej, żeby przegrywali! Łatwiej śmiać się z tego, że komuś nie idzie. W innym przypadku nie mamy za dużo komizmu do dołożenia. Na przykład Robert Lewandowski, ikona sukcesu. Jak się z niego śmiać? Może jedynie z tego, że żona bardzo dba o jego dietę i karmi go hummusem. No ale mogę się poświęcić, mogę nie mieć o czym pisać. Ileż się można katować Brzęczkiem, niech pograją wreszcie dobrą piłkę.
Wspominał pan o swoim alter ego. Łatwiej jest się czasem schować za pseudonimem, za wymyśloną postacią? To daje chyba większą swobodę wypowiedzi.
To jest coś fantastycznego! Schowam się za taką maską, i mogę wygadywać głupoty, których nie powiedziałbym jako stand-uper. Antoni Gorgoń Grucha jest momentami bardzo prosty, jego postać pozwala mi mówić o wielu sprawach w sposób, który nie pasuje do mnie - Damiana Kubika.
Na co pan zwracał uwagę, konstruując tę postać? To odbicie ludzi, których pan zna, może trochę osób działających w polityce?
Nie wzorowałem się na pewno na żadnym polityku. Trochę wziąłem od mojego sąsiada, trochę z otoczenia. Wydaje mi się, że każdy takiego pana Antoniego zna - może z rodziny, może z sąsiedztwa. To osoby zadziorne, które mają swoje zdanie na każdy temat, wszystko wiedzą najlepiej, mimo że nie przeczytały w życiu jednej książki.
I na wszystko mają dobre wytłumaczenie.
Tak, tylko Antoni jest przynajmniej niegroźny. No i o coś walczy, choć wiadomo, że nigdy nie uda mu się wygrać wyborów ani naprawić świata.
A może tak napisać dla niego taki scenariusz - że mu się udaje, że zostaje prezydentem. Może da się zrobić z tego serial?
Mam nawet taki pomysł, żeby Antoni wyszedł kiedyś na scenę w garniturze i opowiedział o tym, jak po wygranej realizuje swój program wyborczy. Być może wykorzystam to w przyszłości.
A w jaki sposób różni się doświadczenie występu kabaretowego od stand-upu? Czy to czasem fajne, odetchnąć od sceny kabaretowej, powiedzieć coś z życia?
Po ładnych paru latach grania w kabarecie stanąłem na scenie stand-upowej i okazało się, że wszystko zaczyna się od początku. Konstrukcja żartu, sposób mówienia, próba zdjęcia maski Antoniego, przestawienie się na swój własny charakter – to wszystko wymagało jakiegoś wysiłku. Z drugiej strony dzięki temu mogę odkryć siebie na nowo, nabyć nowe umiejętności. Żarty dzielę na te, które idą do Antoniego i te, z których korzystam w stand-upie. Antoni jest lżejszy, tematy są bardziej ogólne. Do stand-upu idą rzeczy nieco ostrzejsze, zdradzające moją prywatność. Kabaret od stand-upu różni też publiczność i otoczenie. Jako Antoni gram w ładnych salach, ludzie spokojnie siedzą, śmieją się, klaszczą. A na stand-upie, w klubie zdarza się, że ktoś na przykład jest lekko podpity, krzyknie, żebym spadał. Od tego trzeba się umieć odbić, zripostować to.
Wyobrażam sobie, że na początku pana przygody ze stand-upem było trochę stresu.
Oczywiście, że był stres. Na stand-up po prostu trzeba mieć z czym wyjść, obawiałem się więc odbioru mojego materiału. Ciekawe jest też to, co zdarzyło się w pandemii. No bo nie gra się już trzy razy w ciągu tygodnia, a raz na trzy miesiące. No i wtedy przychodzi lekkie zdenerwowanie: czy ja to jeszcze umiem, czy ludzie się będą śmiać? Z jednej strony wychodząc na scenę czuję się jak lew, który poczuł zapach świeżej krwi. Jestem spragniony występów. No ale z drugiej przychodzi też czasem niepewność.
Są też występy komediowe w wirtualnej rzeczywistości. Nawet Antoni Gorgoń Grucha próbował swoich sił na YouTubie. Ale w tym przypadku chyba brakuje ludzi...
Miałem w czasie pandemii kilka występów streamingowych, ale było to dziwne. Na przykład w sali na 500 osób, gdzie nie było nikogo. Trzy kamery i ja sam na scenie. Opowiadam żart, sam się trochę z niego śmieję, robię pauzę, bo normalnie tak to jest – zostawiam publiczności czas na reakcję. Brakuje więc tego feedbacku, weryfikacji, czy to na pewno jest dobre. Niestety, nas bez ludzi nie ma.
Antoniego Gorgonia Gruchę można oglądać w premierowych odcinkach "1,2,3 Kabaret!" - w każdy piątek o 22:00 tylko w Telewizji WP. Oglądaj Telewizję WP w ramach telewizji naziemnej oraz u takich operatorów, jak: Cyfrowy Polsat (kanał 104), Platforma Canal+ (kanał 73), UPC (kanał 158/116), Vectra (kanał 114), Inea (kanał 28), Toya (kanał 25), Netia (kanał 30) i wielu innych sieci kablowych oraz w internecie na stronie pilot.wp.pl. Więcej informacji znajdziesz pod tym adresem i social mediach Telewizji WP.