Czyż nie chce ujawnić swoich zarobków. Śpiewak krytykuje
12.04.2024 13:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trwa burza wokół Marka Czyża, a dokładnie wokół jego zarobków w TVP. Jak powiedział w rozmowie z WP, nie pracuje w Telewizji Polskiej. Jego firma świadczy usługi dla publicznego nadawcy. To jednak nie zamyka dyskusji.
Marek Czyż był tą osobą, która dzień po odcięciu sygnału TVP Info i zdjęcia z anteny głównego programu informacyjnego TVP, czyli "Wiadomości", wyszła do widzów i opowiedziała, że koniec z serwowaniem propagandowej zupy i że czas na czystą wodę. Porównanie to teraz jest kolejny raz przywoływane w kontekście zarobków nowych dziennikarzy TVP. Jakiś czas temu likwidator TVP, Daniel Gorgosz, poinformował, że nie będą one ujawniane, że są znacznie mniejsze niż kwoty, które otrzymywali Samuel Pereira czy Michał Adamczyk, i że największa wypłata dla jednej osoby wynosi 35 tys. zł.
Burza rozkręciła się na nowo, gdy Marek Czyż został zapytany o swoje zarobki przez prowadzącą podcastu "Wprost Przeciwnie". Powiedział, że nie jest pracownikiem TVP. Dziennikarz skomentował licznie pojawiające się, krytyczne opinie, w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marek Czyż i jego zarobki na tapecie
- Nic się w tej sprawie nie zmieniło i w najbliższym czasie zdecydowanie nie zmieni. Jestem właścicielem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, która świadczy usługi dla TVP. Stacja proponowała mi pracę na etacie, ale nie jestem zainteresowany taką formułą. Byłaby ona dla mnie znacznie mniej korzystna - mówił Marek Czyż w rozmowie z WP.
Dziennikarz "19.30" i programów publicystycznych w TVP zaznacza, że zarobki jego kolegów i koleżanek ze stacji to tajemnica spółki.
- Ale dobrze mieszczę się w widełkach, które publicznie podał likwidator. I mogę jeszcze dodać, że krążąca w sieci informacja, że zarabiam 87 tys. zł, to absolutny fake. Zarabiam monumentalnie mniej - wyjawił.
Sprawa rozgrzewa komentujących w sieci. Kilka słów od siebie dodał Jan Śpiewak. Aktywista na X napisał: "Peak libkizm. Prezenter flagowego programu TVP mówi, że nie jest pracownikiem TVP i w związku z tym nie ujawni swoich zarobków".
Pod wpisem Śpiewaka wywiązała się dyskusja, w której internauci zwracają uwagę, że istnieje tendencja zawierania umów b2b, także w instytucjach związanych z rządem. "Kolejna władza i tak ujawni" - napisał jeden z użytkowników.
Przypomnijmy, że o ujawnienie zarobków nowych gwiazd TVP wnosił poseł Dariusz Matecki. Poseł zwrócił się o kopie umów podpisanych przez TVP z Markiem Czyżem, Pawłem Płuską, Maciejem Orłosiem, Danutą Dobrzyńską, Dorotą Bawołek, Jarosławem Kulczyckim, Marcinem Antosiewiczem, Tomaszem Marcem oraz Sławomirem Siezieniewskim. W odpowiedzi otrzymał informację, że zarobki te "są znacznie (czasem wielokrotnie) niższe niż wynagrodzenie dziennikarzy, którzy przed 20 grudnia 2023 r. odpowiadali za prowadzenie podobnych audycji".
W niecały tydzień po odcięciu sygnału w TVP posłowie nowego rządu ujawnili astronomiczne kwoty, jakie w stacji zarabiali jej czołowi pracownicy: Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Marcin Tulicki i Jarosław Olechowski.
"Wynagrodzenie Michała Adamczyka wyniosło: z tytułu stosunku pracy jako dyrektora TAI w okresie 25.04.2023-31.12.2023 - 372 tys. 593,71 zł brutto" - można było przeczytać w dokumencie. Samuel Pereira zarobił w tym samym czasie, czyli od kwietnia do grudnia, łącznie 439 tys. zł. Przy dziewięciu wypłatach daje to średnią po 48 tys. zł miesięcznie. Z ujawnionych przez posła Dariusza Jońskiego danych wynika, że najwięcej zarobił Jarosław Olechowski. Jego wynagrodzenie wyniosło natomiast 1,4 mln zł.
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: