Czy zwrot "Trybunał Przyłębskiej" to nękanie pani prezes?
Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT, wezwał stację TVN24, aby nie stosowała określenia "Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej", bo może to stanowić element nękania, zastraszenia, a nawet mowy nienawiści. Sprawdzamy, czy rzeczywiście tak jest.
28.01.2021 18:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sebastian Łupak: Czy sformułowanie "Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej" można uznać za element nękania, zastraszania czy mowy nienawiści?
Dr hab. Paweł Nowak, językoznawca z UMCS: Nie ma w tej nazwie ani agresji, ani wulgarności, ani pomówień czy obelg. Nie jest więc to ani nękanie, ani mowa nienawiści. Zbyt łatwo i zbyt często używa się obecnie tych określeń w zupełnie nieuzasadnionych przypadkach i kontekstach.
Ale to określenie jednak drażni polityków i zwolenników PiS.
W walce politycznej chodzi o to, aby dopiec przeciwnikowi, ale zrobić to nie naruszając prawa, w sposób w miarę elegancki i zauważalny dla przeciwników.
W tym przypadku, moim zdaniem, to zawoalowane podkreślenie niezgody na wybór Julii Przyłębskiej na Prezesa Trybunału Konstytucyjnego oraz na sposób działania tego Trybunału pod jej przewodnictwem.
Dlaczego TVN24 i inne media z premedytacją używają tego określenia?
Jest to typowo ideologiczne etykietkowanie, charakterystyczne dla każdego medium opowiadającego się po którejś ze stron politycznego sporu. W zasadzie dzisiaj nie ma mediów niezideologizowanych. Jednak, w świetle marnej jakości polskiej debaty publicznej, nie ma się na co oburzać. TVP ma przecież na swoim sumieniu znacznie więcej, chociażby tzw. "paski nienawiści".
Czy pani Julia Przyłębska, jako przewodnicząca TK, może mieć pretensje, że jej nazwisko jest nagminnie używane w tym kontekście?
Bycie osobą publiczną oznacza gotowość na przyjęcie różnorakiej krytyki oraz ataków, nawet zdecydowanie mniej kulturalnych niż ta w sumie elegancka nazwa. Moim zdaniem pani Przyłębskiej bardziej szkodzi określenie jej mianem "odkrycia towarzyskiego prezesa".
Czy w języku polskim jest teraz więcej podobnych określeń?
Pojawiały się Sasiny, Misiewicze, Nadredaktor Obajtek, a po drugiej stronie słynna wina Tuska czy zegarki Nowaka.
Czy czeka nas teraz wojna na frazy, sformułowania i określenia?
W języku jest, niestety, wiele miejsca na kłamstwo, manipulację czy propagandę. Stąd właśnie wzięły się zakazy prawne nawoływania do agresji i nienawiści na tle narodowym, religijnym, koloru skóry czy poglądów politycznych, płci, orientacji seksualnej, a także zakaz propagowania ustrojów totalitarnych.
Ostatnie lata w Polsce to nasilenie populizmu i nacjonalizmu, zaognienie podziału na swoich i obcych. Opozycja my-oni dotyczy niemalże wszystkich partii politycznych, instytucji i osób zaangażowanych w debatę publiczną.
Zapewne szybko się to nie zmieni, ale nadzieję pokładam w dzieciach i ich nowoczesnym, bezprzemocowym i uważnościowym wychowaniu.
Dr hab. Paweł Nowak, prof. UMCS, pracuje w Katedrze Komunikacji Medialnej Instytutu Nauki o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS w Lublinie oraz jest Kierownikiem Zakładu Lingwistyki i Psychologii, a także Przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Ekspertyz Kryminalistycznych ANALITYKS w Poznaniu.