Trwa ładowanie...

Niewygodna prawda o lex TVN. "Wariant Putina"

Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka twierdzi, że tzw. "lex TVN" to rozwiązanie podobne do tego wprowadzonego w Rosji w 2014 roku. Sprawdzamy, czy polskim mediom grozi więc wariant puntinowski?

Władimir Putin na konferencji prasowej w Genewie Władimir Putin na konferencji prasowej w Genewie Źródło: Getty Images
d4lo10r
d4lo10r

Forsowane przez PiS poprawki do ustawy medialnej, odbierające amerykańskiej spółce Discovery kontrolę nad TVN oraz brak zgody na przedłużenie koncesji dla TVN24 mają - zdaniem wielu ekspertów - sprawić, że rządząca partia uciszy w dużej mierze krytykę pod swoim adresem przed kolejnymi wyborami. PiS, za pomocą spółki Orlen, przejął już wcześniej gazety i portale Polska Press oraz obsadził je swoimi redaktorami naczelnymi.

W przypadku "lex TVN" politycy PiS powołują się na prawo UE, twierdząc, że rzekomo podobne rozwiązania stosowane są w krajach europejskich.

Jednak obecna na wtorkowej sejmowej komisji kultury Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka powiedziała: - Takie rozwiązania nie są stosowane w Unii Europejskiej, ale za to zostały przyjęte w Rosji w 2014 roku.

- W 2014 r. w Rosji znowelizowano ustawę o środkach masowego przekazu. Nowelizacja ograniczyła udział zagranicznych osób prawnych i fizycznych, w tym obywateli Federacji Rosyjskiej posiadających podwójne obywatelstwo, w kapitale rosyjskich środków masowego przekazu. Udział kapitału zagranicznego w mediach rosyjskich zmniejszono do 20 proc. Wcześniej inwestorzy mogli posiadać do 50 proc. kapitału. Autorzy poprawek konieczność obostrzeń uzasadniali "zimną wojną informacyjną" prowadzoną przeciwko Rosji - dodała w rozmowie z WP.

d4lo10r

Szuleka mówi, że od 2014 roku ustawa ta była nowelizowana w Rosji już ponad 20 razy. Za każdym razem pojawiają się nowe restrykcje i ograniczenia dla dziennikarzy, co sprawia, że coraz trudniej wykonywać im zawód, a redakcjom utrzymać się na rynku, zdobywać informacje i szukać reklamodawców.

Dodaje, że w Polsce zagrożenie dla swobody działalności mediów stale rośnie:

- Przejęcie kontroli nad działalnością mediów publicznych, rosnąca liczba postępowań karnych i cywilnych przeciwko dziennikarzom czy przejęcie Polska Press przez spółkę Skarbu Państwa, wskazują, że przestrzeń dla działalności mediów i pluralizmu w praktyce się zawęża. Poza określeniem kwoty kapitału zagranicznego w spółkach medialnych, ważny jest również kontekstu prawny i społeczny, w jakim działają polskie media. Dlatego bardziej adekwatnym punktem odniesienia dla "lex TVN" są rozwiązania rosyjskie niż z zachodniej Europy.

Dziennikarze? Ekstremiści i agenci zagraniczni

Zapytaliśmy ekspertkę z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie, jak wygląda sprawa wolności mediów w Federacji Rosyjskiej. Nasza rozmówczyni, która wolała pozostać anonimowa, potwierdziła, że Putin stara się przejąć całkowitą kontrolę nad umysłami Rosjan, co jednak nie do końca mu się udaje. Co prawda główne wydanie wieczornych wiadomości na kanale pierwszym śledzi 6-7 mln Rosjan, ale film Nawalnego o nowym pałacu Putina obejrzało na YouTube ponad 100 mln widzów. Internet zaczyna więc prześcigać staroświecką partyjną telewizję.

d4lo10r

Jednocześnie nasza rozmówczyni protestuje przeciwko stawianiu znaku równości między Kaczyńskim a Putinem:

– Rosja to system autorytarny zmierzający w kierunku dyktatury, gdzie skala aresztowań po demonstracjach, zwolnień z pracy czy zabójstw politycznych jest nieporównywalna z Polską. Porównywanie tych krajów jest przesadzone. W Polsce mamy o wiele większą grupę aktywnych obywateli. U nas wciąż są protesty, a Rosjanie mówią, że "tak już pewnie musi być" i są w większości bierni. U nich przyzwolenie na autorytaryzm jest większe, ale my nie musimy iść drogą putinowską, jeśli jako społeczeństwo nie zechcemy.

Czy jednak grozi nam wariant uciszenia mediów, tak jak to się dzieje w Rosji? Nasza rozmówczyni potwierdza, że tradycyjne media, jak telewizja, radio czy gazety, zostały w Rosji przejęte przez władzę, więc cała aktywność niezależna przeniosła się do sieci. Dlatego teraz Putin próbuje uciszyć także media internetowe.

Konferencja prasowa prezydenta Rosji Getty Images
Konferencja prasowa prezydenta Rosji Źródło: Getty Images

Ekspertka przypomniała, że ostatnia niezwiązana z Kremlem ogólnorosyjska stacja telewizyjna, NTV, straciła niezależność już w 2001 roku. Reszta dużych kanałów jest albo pod kontrolą państwa, albo państwowego giganta – Gazpromu (spółka Gazprom Media).

d4lo10r

Niezależna telewizja Dożd działa głównie przez internet czy aplikację telefoniczną. Większość materiałów jest jednak przeznaczona dla prenumeratorów, na co stać głównie klasę średnią z dużych miast.

- To snobizm oglądać Dożd – mówi nasza rozmówczyni. – Dobra kultura, nowoczesna publicystyka dla wykształconych i zamożnych. Ta telewizja była wcześniej wyrzucona z popularnej kablówki, a redakcja zmuszona do przeprowadzki. Wciąż są szykanowani finansowo i odmawia im się akredytacji na rządowe konferencje prasowe.

Podobnie, jak telewizja, została przejęta prasa drukowana. Finansowa gazeta "Viedomosti", zakładana przez kapitał zagraniczny, z pomocą redakcji "The Wall Street Journal" i "Financial Times", została pod naporem rządu sprzedana biznesmenowi lojalnemu Kremlowi.

d4lo10r

Z gazet największą niezależność zachowuje wciąż "Novaya Gazeta", w której udziały mają Michaił Gorbaczow i rosyjski oligarcha Aleksander Lebediew. To dla tej gazety pisała zamordowana w 2006 roku dziennikarka Anna Politkowskaja. "Novaja Gazeta" jest jednak pismem niszowym, o małych zasięgach, skierowanym głównie do rosyjskiej inteligencji.

Radio Echo Moskwy można uznać za koncesjonowaną opozycję. Pojawiają się w nim co prawda głosy niezależne od Kremla, ale 2/3 udziałów w rozgłośni ma Gazprom Media, więc ten przekaz jest kontrolowany.

Pomagają obce rządy: z czeskiej Pragi nadaje Radio Svoboda, odpowiednik Radia Wolna Europa; a brytyjska BBC prowadzi niezależną od Kremla sekcję rosyjską.

d4lo10r

Co z portalami internetowymi? Najpopularniejszy niezależny od Kremla portal Meduza.io ma swoją siedzibę w Rydze na Łotwie.

– W dużej mierze prowadzą go byli dziennikarze moskiewskiego portalu lenta.ru, którzy wyemigrowali z Rosji nie godząc się na cenzurę – mówi ekspertka. Są jeszcze mniejsze portale, jak np. Znak z siedzibą w Jekaterinburgu na Uralu. Putin wziął się teraz za internet. Niedawno zablokował w Rosji stronę Aleksieja Nawalnego i jego organizacji.

Do tej pory wiele niezależnych portali i rozgłośni utrzymywało się z tzw. crowd-fundingu, czyli wpłat od czytelników i słuchaczy. Jednak, jak tłumaczy nasza rozmówczyni, rząd rosyjski wprowadził nowy przepis o zakazie wspieranie działalności ekstremistycznej.

d4lo10r

- Te przepisy nakładają odpowiedzialność karną za wspieranie projektów ekstremistycznych. A co to jest organizacja ekstremistyczna? No, wiadomo, Nawalny czy niezależne media. Wspieranie datkami takich organizacji pociąga za sobą odpowiedzialność karną. Rosjanie zaczynają się bać, bo wystarczy wpłacić 100 rubli na niezależne medium i będzie się miało na głowie organy ścigania. Po co ryzykować?

Władze Rosji wprowadziły także instytucję "agenta zagranicznego" – taki status nadawany jest organizacjom pozarządowym, ekologicznym, charytatywnym, walczącym o prawa człowieka czy właśnie niezależnym mediom. Jeśli organizacje te są współfinansowane ze środków zagranicznych, np. grantów unijnych, może je to kwalifikować do zamknięcia czy częstych kontroli skarbowych. Takie "zagraniczne" media pozbawia się także wpływów z reklam czy dostępu do informacji. Mało tego, każda publikacja takiej redakcji musi mieć dyskredytującą adnotację, że stworzył ją "agent zagraniczny".

Dziennikarze są narażeni na pobicia czy areszt. Kolejnym uderzeniem w wolność słowa jest oskarżenie dziennikarza o szpiegostwo. Spotkało to np. Iwana Safronowa, byłego dziennikarza quasi-niezależnej gazety "Kommiersant", który został aresztowany za rzekome przekazywanie informacji służbom specjalnym NATO. Grozi mu 20 lat więzienia.

– Zarzuty są lipne, ale proces będzie pokazowy i wyrok pewnie wysoki – przewiduje rozmówczyni WP.

I dodaje: – Idzie w Rosji moment przesilenia. Putin zobaczył, że internet rozkwitł, więc próbuje wziąć portale pod but. Jego dyktatura dojrzała, rozrosła się i próbuje kontrolować każdy aspekt życia społecznego. Represje się nasilają.

d4lo10r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lo10r