Czy polscy aktorzy muszą się odmładzać?
Dominika Ostałowska zdradziła niedawno, że pod presją ekipy serialu, zdecydowała odmłodzić się, wstrzykując środki wypełniające zmarszczki. Wyznanie to wywołało falę komentarzy. Czy rzeczywiście polskie aktorki zmuszane są do poprawiania swojej urody?
Botoks jest obowiązkowy?
Uległa presji
Na ekranie trudno ukryć skutki starzenia. Jak wyznała Ostałowska, producenci nieprzychylnie patrzą na zmarszczki, które dokładnie widać na ujęciach podczas zbliżeń. W jej przypadku botoks nie okazał się jednak najlepszym pomysłem.
- Wolę np. laser czy jakieś podgrzewanie, które nie powoduje takiego usztywniania, tylko pobudza kolagen, co sprawia, że skóra jest w lepszym stanie. W moim zawodzie jest to o tyle ważne, że nie pomagają nam zabiegi, które ograniczają mimikę, czy sprawiają, że twarz staje się trochę wynaturzona lub podobna do parunastu innych - dodała na łamach "Super Expressu".
Wiele hałasu o nic?
Zdziwiona wyznaniem koleżanki po fachu jest Grażyna Wolszczak. Jak twierdzi, w aktorstwie najważniejsze są emocje, a nie wygląd. Poza tym, trudno liczyć na to, że artyści występujący w popularnych telewizyjnych produkcjach będą nagle z każdym rokiem prezentować się coraz młodziej.
- Jeśli serial odnosi sukces i jest emitowany przez dziesięć lat, trudno spodziewać się, że po upływie dekady aktorka wciąż będzie wyglądać tak samo - wyznała na łamach tygodnika "Twoje Imperium".
Każdy ma wolną wolę
Według Wolszczak, sugerowanie aktorkom, że mają wyglądać młodziej, jest bezsensowne.
- Przecież reżyserzy dobrze zdają sobie sprawę z tego, jak wyglądają osoby, które chcą zatrudnić.
Natomiast to, czy ktoś chce zmienić w taki czy inny sposób wygląd jest, jej zdaniem, prywatną sprawą każdej osoby i nikt nie powinien się w nie wtrącać.
To są sporadyczne przypadki?
Podobne zdanie na temat wstrzykiwania botoksu ma Renata Dancewicz. Gwiazda "Na Wspólnej" nie była dotychczas przez nikogo namawiana do poprawiania urody. Uważa jednak, że każdy ma wolną wolę i nie trzeba ulegać presji otoczenia.
- Aktorka zawsze może odmówić, po prostu twardo powiedzieć: nie! Zmuszanie do czegokolwiek jest po prostu głupie - przytacza jej słowa "Twoje Imperium".
Czy coś się zmieniło?
Zaskoczona słowami Ostałowskiej jest była scenarzystka "M jak miłość", Ilona Łepkowska. Przed laty obie panie miały okazję ze sobą współpracować.
- W okresie, gdy ja byłam związana z serialem, w którym gra Dominika Ostałowska, nigdy nie pojawiały się sugestie w stosunku do aktorek, by poprawiały sobie urodę lub stosowały botoks - zapewniła na łamach "Twojego Imperium".
Czyżby przez kilka lat aż tak wiele się zmieniło?