Czy Morawiecki i Trzaskowski są po imieniu? Skąd ten ”Rafał”?

"Chciałem coś powiedzieć o Rafale" – mówił poufale premier Mateusz Morawiecki o kontrkandydacie Andrzeja Dudy. Dlaczego tak często politycy PiS mówią o Trzaskowskim per "Rafał"?

Czy Morawiecki i Trzaskowski są po imieniu? Skąd ten ”Rafał”?
Źródło zdjęć: © East News

09.07.2020 | aktual.: 09.07.2020 12:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czasie słynnej debaty Donald TuskJarosław Kaczyński w 2007 roku, ten drugi zaczął się na głos zastanawiać, jak ma się zwracać do szefa Platformy Obywatelskiej i posła RP.

Kaczyński mówił: - Panie Donaldzie… właśnie nie wiem, Donaldku, Donaldusiu…

Tusk: - Mów mi Donek.

Wygląda na to, że taktyka mówienia o oponencie po imieniu wróciła w 2020 roku.

W sieci można znaleźć kampanię Andrzeja Dudy i PiS-u wymierzoną w Trzaskowskiego pod hasłem "Rafał, nie kłam".

Premier Mateusz Morawiecki, w swoich wystąpieniach publicznych, gdy dyskredytuje kandydata PO, też często mówi o nim po imieniu.

W Chodzieży Morawiecki mówił: - Chciałem powiedzieć coś o Rafale. Otóż jest pan Rafał, Rafał zapominalski. Tak go nazwijmy.

Czy to przypadek? Co właściwie ma dać mówienie o przeciwniku politycznym po imieniu?

Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk: - W tej kampanii nie ma przypadków. Wszystko jest przemyślane. Nie sądzę, żeby premier i Rafał Trzaskowski byli po imieniu. Mówienie o nim per Rafał ma pokazać, że jest on rzekomo niedojrzały i chłopięcy. To celowa próba infantylizacji.

Zdaniem medioznawcy Macieja Mrozowskiego także chodzi o celowy zabieg:

- Ludzie PiS skracają w ten sposób dystans i sugerują, że dobrze znają Trzaskowskiego. "Rafał, my cię znamy, no czego ty kłamiesz? Rafał, nie ściemniaj". To jest bardziej perswazyjne niż "Pan Rafał Trzaskowski kłamie".

Sergiusz Trzeciak, ekspert marketingu politycznego i komunikacji strategicznej, mówi WP, że to znany chwyt retoryczny, stosowany od lat:

- Jeżeli powiemy Pan Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, to dodaje kandydatowi powagi. Ale jeśli powiemy Rafał, to dezawuuje jego pozycję. Odbieramy mu autorytet. To znany, sprytny, używany często zabieg. Nie jest to obraźliwe ani nieetyczne. W marketingu politycznym to nie jest nic nadzwyczajnego.

Wojciech Kardyś, specjalista ds. komunikacji internetowej: - Łatwiej obrażać Rafała niż pana Trzaskowskiego. Zwracanie się do kogoś per Pan, to wyraz szacunku. Poza tym hasło "Rafał nie kłam" jest bardziej nośne niż "Trzaskowski nie kłam".

Obraz
© PAP | PAP/Jakub Kaczmarczyk, Jakub Kaczmarczyk

Co na to sztab Trzaskowskiego?

Adam Szłapka ze sztabu kandydata KO mówi WP: - To próba deprecjonowania naszego kandydata. Oni się go boją, więc nie chcą zauważać, że Rafał Trzaskowski ma świetne kwalifikacje, jest prezydentem Warszawy, był ministrem administracji i cyfryzacji, wiceministrem spraw zagranicznych, eurodeputowanym i posłem. To poważny kandydat.

Szłapka dodaje, że Trzaskowski nie mówi o Dudzie per "Andrzej". - Nie spotkałem się u nas z takim rodzajem deprecjonowania kontrkandydata - mówi Szłapka.

Według wiedzy Szłapki panowie Trzaskowski i Morawiecki raczej nie są na ty:

- Nie wiem tego na pewno, ale sądzę, że nie są na ty. Tak czy inaczej, nie ma między nimi na pewno dużej zażyłości, więc w przestrzeni publicznej tak się po prostu nie robi, by mówić komuś po imieniu.

Komentarze (1460)