Czujesz niedosyt po "Belle Epoque"? Te seriale na pewno pokochasz!

"Belle Epoque" okazała się marketingowym strzałem w dziesiątkę. Promocja nowej telewizyjnej propozycji skutecznie rozbudziła ciekawość publiczności. Od tygodni wiele osób wyczekiwało produkcji w gwiazdorskiej obsadzie, co potwierdziły statystyki. Od samego początku seria TVN porównywana była do zachodnich hitów, cieszących się sympatią zarówno publiczności, jak i krytyków. Jak na razie do tych najlepszych jeszcze trochę nam brakuje, ale możemy starać się ich dogonić.

Szukacie innych produkcji podobnych do "Belle Epoque"? Oto zestawienie seriali, które przypadną wam do gustu.

Ten serial to prawdziwa perełka wypieszczona pod każdym względem przez Stevena Soderbergha. Hollywoodzki filmowiec nie tylko zasiadł przed kamerą, ale odpowiadał także za część wizualną i montaż. Na naszych oczach rodzi się historia chirurgii. "The Knick" pokazuje nie tylko pierwsze sukcesy medyczne, ale także ciemną stronę bycia lekarzem. Obserwujemy poczynania genialnego doktora Johna Thackery'ego, który codzienny stres odreagowuje zażywaniem kokainy. Wspierany przez zespół znakomitych medyków szuka nowych metod leczenia i ratowania ludzkiego życia. Twórcy serialu zadbali o to, by wszystkie pokazane na ekranie zabiegi wyglądały jak najbardziej realistycznie. Odcinane części ciała, rozległe rany, krwotoki czy nawet samo nacinanie skóry sprawia, że zapewne niejednemu widzowi na ten widok robi się słabo. Ale o to właśnie chodzi! Znakomicie zagrany i opowiedziany hit jest rozrywką na wysokim poziomie. "The Knick" to pozycja obowiązkowa dla każdego wielbiciela seriali.

Tom Hardy ma najwyraźniej słabość do budzących niepokój produkcji. Jak zdradził Steven Knight, twórca serialu "Peaky Blinders", aktor dołączy ponownie do obsady w czwartym sezonie. To jednak nie on jest gwiazdą na ekranie, a Cillian Murphy, wcielający się w postać Thomasa Shelby'ego. Tommy przewodzi grupie przestępczej zawdzięczającej swoją nazwę noszonym przez nich czapkom z wszytymi żyletkami. Wraz ze stylowymi opryszkami poznajemy ciemną stronę Birmingham zaraz po zakończeniu I wojny światowej. Rywalizacje gangów o wpływy z nielegalnych zakładów bukmacherskich i wymuszeń oraz handlu na czarnym rynku są tu codziennością. Ten serial wciąga od pierwszych odcinków. A zawdzięcza to nie tylko znakomitej grze aktorskiej, ciekawej fabule, świetnej ścieżce dźwiękowej, ale także znakomicie oddanej atmosferze dawnych czasów.

Zanim "Belle Epoque" trafiło na antenę, wiele osób, opierając się jedynie o zwiastuny i zapowiedzi dotyczące szczegółów produkcji, zaczęło porównywać go do angielskiego hitu - "Ripper Street". Być może dlatego, że w obu serialach przewija się motyw seryjnych morderstw kobiet. Jednak nie jest on głównym wątkiem brytyjskiej produkcji. Na ekranie możemy zobaczyć Londyn z końca XIX wieku, a dokładniej przeludnioną dzielnicę Whitechapel zamieszkałą przez prostytutki, bandytów, biedaków i umierające z głodu sieroty. Głównym bohaterem jest inspektor Edmund Reid, który wraz z dwoma detektywami próbuje zaprowadzić tam prawo i porządek. "Ripper Street" to stylowa produkcja dopracowana pod każdym względem. Wszechobecny brud miesza się ze strachem mieszkańców, a klimat grozy czuć w każdym odcinku.

O tym serialu było głośno, jeszcze zanim mogliśmy obejrzeć pierwszy odcinek. A wszystko za sprawą Martina Scorsese i niewyobrażalnego budżetu, jaki przeznaczono na nakręcenie premierowego epizodu. Słynny reżyser na swoją wizję mógł wydać 18 mln dolarów. Co, mimo upływu lat, wciąż jest imponującą sumą, i to nie tylko jak na produkcję telewizyjną. Akcja "Zakazanego imperium" została osadzona w burzliwych czasach prohibicji. Na ekranie obok fikcyjnych bohaterów pojawiają się autentyczne postacie z Alem Capone na czele. Jednak pierwsze skrzypce gra Nucky Thompson - trzęsący Atlantic City polityk, który postanawia dorobić się na nielegalnym handlu whisky. Chociaż jest zły oraz podstępny i nie powinien budzić pozytywnych reakcji, z wyrzutami sumienia, ale i nieskrywaną przyjemnością, oglądamy jego poczynania. Duża w tym zasługa Steve'a Buscemiego. Aktor odegrał przed kamerami rolę życia. Koledzy po fachu mają mu czego zazdrościć. A my możemy napawać się wysmakowaną wizualnie i aktorsko opowieścią zrealizowaną z kinowym rozmachem.

W tej produkcji makabra miesza się z namiętnością. Przenosimy się w czasie do wiktoriańskiego Londynu końca XIX wieku. To tu twórcy złączyli losy dobrze znanych bohaterów m.in. doktora Frankensteina, Doriana Graya, Draculi oraz profesora Abrahama Van Helsinga. Wraz z nimi odkrywamy ciemną stronę stolicy Wielkiej Brytanii, pozbawioną moralności, pełną dewiacji i patologii. W "Domu grozy" nie brakuje trzymających w napięciu wydarzeń, a krew leje się tu strumieniami. Prezentowany na ekranie świat rządzony jest przez popęd seksualny oraz mordercze instynkty, które biorą górę nad ludzkimi odruchami. Obok tej serii trudno przejść obojętnie. Nie ma znaczenia, czy jesteś fanem kina grozy, czy kostiumowych hitów, w tym serialu każdy znajdzie coś dla siebie.

Pozostając przy opowieściach z dreszczykiem, warto wspomnieć o produkcji łączącej elementy historyczne z fantastycznymi. Miejscem akcji jest miasteczko Salem w stanie Massachusetts. Tak, nazwa nie jest przypadkowa. Miejsce to stało się sławne z powodu słynnych procesów czarownic, odbywających się pod koniec XVI wieku. Fabuła serialu odnosi się do tych przeraźliwych czasów, gdy każda anomalia ludzkiego zachowania tłumaczona była czarami. Prezentowana historia podkolorowuje jednak fakty. Tu wiedźmy istnieją naprawdę i są ucieleśnieniem zła, wobec którego zwykli mieszkańcy są bezbronni. W serialu "Salem" nie znajdziecie telewizyjnych gwiazd, ale nowe spojrzenie na dobrze znaną opowieść, która może was w paru momentach zaskoczyć.

Historyczne wydarzenia mieszają się z fikcyjnymi także w serialu "Deadwood". Akcja rozgrywa się w latach 70. XIX wieku w słynnym bandyckim miasteczku leżącym w granicach dzisiejszej Południowej Dakoty. Deadwood to nielegalna osada znajdująca się na terenie wyłudzonym od Indian. To miejsce, w którym nie obowiązują żadne prawa, a przemoc jest chlebem powszednim. Widzowie śledzą m.in. narastający konflikt między rzeczywiście żyjącymi przed laty postaciami - szeryfem Sethem Bullockiem i właścicielem saloonu Alem Swearengenem. Twórcy postawili na realizm i zadbali o to, by jak najwierniej oddać złowieszczy klimat czasów Dzikiego Zachodu. Na ekranie nie brakuje wulgaryzmów, mających podkreślić grubiaństwo bohaterów. Serial "Deadwood" bawi się konwencją westernu. To mroczna produkcja i dla niektórych trudna w odbiorze, ale warta obejrzenia.

Z amerykańskich prerii przenosimy się do Dublina lat 50. Tytułowy bohater serialu "Quirke" jest zamkniętym w sobie patologiem, który nie stroni od whiskey. Po godzinach działa jako prywatny detektyw, tropiąc mroczne sekrety mieszkańców miasta. Próbuje odkryć przyczynę tajemniczych zgonów. Główną rolę w kryminale gra Gabriel Byrne, laureat Złotego Globu dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym za hit HBO "Terapia". Aktor potwierdził, że na ekranie wypada wiarygodnie nie tylko jako psycholog, ale i śledczy.

Według twórców, ten serial jest połączeniem "Dynastii Tudorów" i "Niebezpiecznych związków". Przedstawia losy hrabiego Draculi, który przybywa do wiktoriańskiego Londynu, by zemścić się na wrogach sprzed lat. Wampir podaje się za amerykańskiego przedsiębiorcę i zwolennika nowoczesnej nauki. Plan odwetu nie idzie jednak zgodnie z jego zamiarem. "Dracula" prezentuje odmłodzony wizerunek morderczego krwiopijcy, jakiego znamy z klasycznych opowieści grozy. Jest inteligentny, dobrze ubrany i wie, co to ogłada. W słynną postać wcielił się Jonathan Rhys Meyers, który w rolach kostiumowych czuje się znakomicie. Serial NBC z jego udziałem to trwająca zbyt krótko wysmakowana wizualnie historia z ciekawymi zdjęciami i muzyką. Serial zszedł z anteny zaledwie po jednym sezonie.