WAŻNE
TERAZ

Czarne chmury nad Macierewiczem. Jest komunikat prokuratury w sprawie immunitetu

"Czarnobyl" HBO: mit z dzieciństwa kontra realistyczny thriller polityczny

Opowieści o katastrofie w Czarnobylu towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo. Teraz swoją wersję pokazało mi HBO. Nie kupuję tej wizji – ale nie dlatego, że to zły serial.

Serial "Czarnobyl" trafił na HBO GO
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | HBO

Gdy jedzie się busem z Kijowa na wycieczkę do Czarnobyla, po drodze przewodnicy puszczają dokument o tym, co wydarzyło się tam w 1986 roku. Niespodziewany wybuch, kilka ofiar ginących potworną śmiercią i pracownicy elektrowni, którzy – ryzykując życie – podejmują bohaterskie działania, by jak najszybciej zorientować się w sytuacji i zniwelować jej skutki. A do tego rząd, który robi wszystko, by utrzymać sprawę w tajemnicy przed światem. W zasadzie niewiele więcej oglądamy w pierwszych odcinkach "Czarnobyla" – nowego miniserialu produkcji HBO.

W 1986 roku, jako półtoraroczny berbeć, dostałam do wypicia płyn Lugola – wraz z innymi obywatelami Polski, którzy nie ukończyli wówczas 17 lat. Nic z tego nie pamiętam, ale gdy dorastałam, często słyszałam opowieści starszego rodzeństwa, które narzekało na okropny smak roztworu, oraz rodziców, którzy wspominając wybuch w elektrowni mówili, że przecież było zdecydowanie za późno na podawanie nam płynu, bo radioaktywna chmura zdążyła przejść nad Polską dużo wcześniej. Ta "radioaktywna chmura", "elektrownia jądrowa", "wybuch" i "skażone tereny" funkcjonowały w mojej wyobraźni niczym mityczne potwory. Groźne, tajemnicze i fascynujące.

A wyobraźnię podsycały strzępy wątpliwej jakości artykułów, które podczytywałam w "Skandalach" i telewizyjne reportaże – o zdeformowanych dzieciach, które rodzą się w okolicach Czarnobyla po wybuchu, o ludziach, którzy prowadzą żywot na opustoszałych terenach, niczym w postapokaliptycznym świecie. A później te zdjęcia z opuszczonej w pośpiechu Prypeci – pusty supermarket, zardzewiałe sprzęty w wesołym miasteczku, opuszczone przedszkole. Znacie to wszyscy.

Zobacz także: Nieznane skutki katastrofy w Czarnobylu

To przez lata podsycana wyobraźnia sprawiła, że wybrałam się na wycieczkę do Czarnobyla. I to ona sprawiła, że z niecierpliwością czekałam na premierę serialu HBO. To, co dostałam, nie mogło sprostać moim oczekiwaniom.

"Czarnobyl" rozpoczyna się od razu konkretnie – od wybuchu elektrowni. Zostajemy wrzuceni w sam środek chaotycznych działań po nieoczekiwanej katastrofie. W miarę rozwoju wydarzeń wyraźnie zarysowuje się linia konfliktu – naukowcy kontra niekompetentne władze reżimowego kraju, który stara się wszystko ukryć, i nie chce nawet słyszeć o zagrożeniach. Absurd narasta z każdą minutą, a ofiary się mnożą.

To mógł być naprawdę dobry thriller polityczny. Jest jednak pewien problem – nie ma tu bohatera, którego losy by nas obeszły, i który poprowadziłby nas przez tę katastrofę. Gdzieś na drugim planie pojawiają się wątki z życia poszczególnych postaci, ale rozwijają się zdecydowanie za wolno. Twórcy serialu postanowili kurczowo trzymać się faktów, niewiele miejsca pozostawiając na historię. Tymczasem filmów o reżimie Związku Radzieckiego widzieliśmy już naprawdę wiele. Na polskim widzu serial HBO może nie zrobić większego wrażenia.

Niewielki budżet serialu sprawia, że nie dostajemy spektakularnych zdjęć z wybuchu. Ale dzięki temu nie dziwimy się, że na mieszkańcach pobliskiej Prypeci katastrofa początkowo nie zrobiła większego wrażenia.

Z drugiej strony mocno liczyłam na to, że zobaczę zrekonstruowane miasto – podobno niegdyś tętniące życiem – w swej chwale. Tymczasem na to też zabrakło miejsca. Większość scen rozgrywa się w ciemnych, przykurzonych pomieszczeniach, a jeśli obserwujemy plenery, to są to po prostu szare blokowiska. Owszem, w Prypeci było ich sporo, ale były też piękne mozaiki na modernistycznych, przeszklonych budynkach, place zabaw i stadion.

Najciekawiej "Czarnobyl" wypada w scenach, w których pokazuje życie mieszkańców Prypeci. Niczego nieświadomi, obserwują wybuch z oddali, a dzieci bawią się w radioaktywnym pyle spadającym z nieba. Nazajutrz wracają do swoich codziennych zajęć, jak gdyby nigdy nic, nie zdając sobie sprawy z zagrożenia i z tego, że wkrótce ich życie ulegnie całkowitej zmianie.

Wycieczki do Czarnobyla reklamowane są jako "postapokaliptyczne" doświadczenie. Przewodnicy oprowadzają grupy po najbardziej ekscytujących miejscach. Pokazują ogromne ryby pływające w płytkiej wodzie (ich rozmiar ma sprawiać wrażenie wynaturzenia spowodowanego napromieniowaniem, gdy w rzeczywistości jest efektem tego, że w sztucznym zbiorniku wodnym nie mają naturalnego wroga i nikt ich nie łowi). Opuszczone przedszkola z porzuconymi zabawkami, budynki rozsadzane od środka przez drzewa. Każą ubierać się w ubrania zakrywające ciało, dają do ręki liczniki Geigera.

Zapewniają, że nikt nie ingeruje w przyrodę rozwijającą się na terenie Prypeci, więc za kilka lat nie będzie co zwiedzać (choć oczywiście trudno uwierzyć, by ktoś nie miał zamiaru zadbać o tak lukratywny interes). Tworzą historie i sprzedają żądnym emocji turystom, co się tylko da. Słowem: żerują na katastrofie.

Serial HBO to zupełne przeciwieństwo takiego działania. "Czarnobyl" szuka prawdy, nie emocji.

Dla mnie zarówno jedno, jak i drugie, jest rozczarowujące. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogło być inaczej. Trudno zachwycić się serialem tak chłodno traktującym temat, który przez całe lata rozpalał moją wyobraźnię. Burzenie mitów z dzieciństwa, jak dorastanie, nigdy nie jest łatwe.

Wybrane dla Ciebie

Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta