Rozrywka"Czarna lista" istnieje? "Pamiętaj i nie daj im w przyszłym roku zarobić"

"Czarna lista" istnieje? "Pamiętaj i nie daj im w przyszłym roku zarobić"

"Czarna lista" istnieje? "Pamiętaj i nie daj im w przyszłym roku zarobić"
Źródło zdjęć: © ONS.pl
oprac. Anna Ryta

29.05.2017 13:32, aktual.: 30.05.2017 11:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak donosi "Newsweek", włodarze miast i gmin, w których obecnie rządzi PiS, otrzymali listę "zabronionych artystów".

Nie ma wątpliwości, że skandal z opolskim festiwalem w tle podzielił środowisko - zarówno artystów, jak i widzów. Te gwiazdy, które uniosły się honorem i postanowiły zbojkotować tegoroczną imprezę, stały się nowymi ulubieńcami Polaków. Trudno bowiem uwierzyć, że takie osobowości jak Maryla Rodowicz, Kayah czy Andrzej Piaseczny straciliby przez swój protest rzeszę fanów. Wprost przeciwnie. Jak twierdzi anonimowo menedżer gwiazd w rozmowie z "Newsweekiem", oni "mają widownię, która nie pozwoli im zdechnąć z głodu i doceni nowy brand buntownika".

W znacznie gorszej sytuacji są ci, którzy liczyli, że dzięki występowi w Opolu usłyszy o nich cała Polska. Mowa oczywiście o młodych artystach, którzy zakwalifikowali się do konkursu Debiutów lub Premier. Wszystko wskazuje na to, że ich kariera, jeszcze zanim się na dobre zaczęła, już się skończyła. Ale jest jeszcze jedna grupa, która boleśnie odczuje skutki opolskiej afery. Chodzi o włodarzy miast i gmin, w których obecnie rządzi PiS. Dlaczego?

Większość z nich już na początku roku zadbała o to, aby urozmaicić występami gwiazd święta swoich miejscowości. Co za tym idzie, jeszcze przed wybuchem opolskiej afery podpisali kontrakty na koncerty z różnorodnymi wokalistami i zespołami. Pytanie tylko, czy wybrali "tych właściwych".

- Dostałem maila od kolegi z południa Polski z listą niepokornych z adnotacją: "Pamiętaj i nie daj im w przyszłym roku zarobić". Ale co tam przyszły rok! Teraz mam kłopot. Kilka miesięcy temu postawiłem na niepokornego i zaprosiłem ważnego ministra. Boję się, że uzna to za prowokację - powiedział anonimowo burmistrz z centralnej Polski w rozmowie z "Newsweekiem".
Czy "czarna lista" rzeczywiście istnieje? Telewizja Polska milczy na ten temat, włodarze miast wprost przeciwnie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że opolski festiwal jeszcze nigdy tak bardzo nie wpłynął na to, co dzieje się zarówno w świecie polskiej muzyki, jak i polityki.

Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (29)
Zobacz także