"Coś ty mi zrobił!". Nostalgiczne święta wdowy po Witoldzie Pyrkoszu
[GALERIA]
Tegoroczne święta będą niezwykle smutne dla Krystyny Pyrkosz. Będzie to jej pierwsza wigilia od śmierci męża. Wdowa po aktorze wyznała w rozmowie z "Super Expressem", że wciąż jest w żałobie i nie może się pogodzić po stracie ukochanego.
Ostatnie wspomnienie
Kiedy podczas ubiegłorocznej Wigilii Witold Pyrkosz w rodzinnym gronie świętował 90. urodziny, nic nie wskazywało na to, że będą to jego ostatnie święta. Niestety, gwiazdor "M jak miłość" na początku kwietnia trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Aktor miał również problemy z krążeniem, przeszedł również udar mózgu. Mimo walki lekarzy, nie udało się go uratować. Pyrkosz zmarł 22 kwietnia 2017 r.
"Święta bez Witolda będą bardzo smutne"
Krystyna Pyrkosz nie ukrywa, że pierwsze święta bez męża będą dla niej niezwykle bolesne.
- Nie mam w tym roku świąt i nie mam życia. Na Wigilię przyjedzie tylko syn z wnuczkami. Zrobię karpia i to będą całe moje święta. Pozorów nie będę stwarzała. Nie zamierzam nawet ubierać choinki, utnę w lesie kawałek gałązki i tyle. Nie będzie kolorowych bombek, może kupię dla wnuków małą gotową choineczkę, którą postawię na stole i tyle. Mam pół piwnicy świątecznych ozdób, nawet tam po to nie schodzę, nic nie wezmę. Te święta bez Witolda będą bardzo smutne - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Nigdy nie ma dobrego momentu na odejście
Wdowa po Pyrkoszu wciąż nie otrząsnęła się po śmierci męża. Jak sama mówi, "czuje się beznadziejnie".
- Rodzina ma swoje życie, a ja zostałam sama w tym dużym domu. Siedzę codziennie przy kominku, patrzę na zdjęcie męża i mówię mu: "Coś ty mi zrobił!". Wszyscy mi mówią, że mam się cieszyć, że żył 90 lat. Pewnie, że się cieszyłam, ale mógł jeszcze żyć. Nic już nie będzie tak jak było. Miałam 17 lat, kiedy go poznałam, byliśmy razem 56 lat. Nie umiem żyć sama i nie mogę sobie z tym poradzić - dodała.