''Córki dancingu'': Drapieżna Michalina Olszańska
Rodzice, aktorzy, chcieli, by ich córka miała „normalny” zawód i nalegali, żeby została lekarzem albo przynajmniej notariuszem. Ale Michalinę Olszańską, zamiast do medycyny, od najmłodszych lat ciągnęło do sztuki.
Dorobiła się tytułu nowej polskiej seksbomby
Dziennikarze nazywają ją najbardziej uzdolnioną aktorką młodego pokolenia oraz dziewczyną renesansu – i nie ma w tym określeniu nawet odrobiny przesady. 23-latka jest bowiem uzdolnioną skrzypaczką, pisze książki i gra w filmach, a jej talentem zachwycano się również poza granicami naszego kraju.
25 grudnia 2015 roku do polskich kin weszły „Córki dancingu”, w których Olszańska wciela się w krwiożerczą syrenę, a przy okazji prezentuje swoje wdzięki. Nic dziwnego, że odważna artystka błyskawicznie dorobiła się tytułu nowej polskiej seksbomby.
''W domu sztuka była zawsze''
Urodziła się 29 czerwca 1992 roku w Warszawie, jako córka aktorskiej pary, Agnieszki Fatygi i Wojciecha Olszańskiego. Nic dziwnego, że szeroko rozumianą sztuką zainteresowała się już jako mała dziewczynka.
- U mnie w domu sztuka była zawsze i to powodowało, że próbowałam różnych rzeczy. Nie dlatego, żeby się popisać czy coś komuś udowodnić. Jeżeli ojciec jest szewcem, to dziecko bawi się ścinkami z butów. U mnie były książki, piosenki, filmy – opowiadała w wywiadzie dla magazynu „K MAG”.
Miała siedem lat, kiedy zaczęła się uczyć gry na skrzypcach. Potem jej pasją stała się literatura.
''Kopali mnie w twarz''
Książki zaczęła pisać jeszcze jako nastolatka. W 2009 roku zadebiutowała na rynku wydawniczym powieścią "Dziecko Gwiazd Atlantyda", a dwa lata później wydała "Zaklętą". Przyznawała, że już wtedy, jako młoda pisarka, odebrała prawdziwą szkołę życia – spotkała się z prawdziwą falą nienawiści i internetowymi atakami.
- Bolały mnie komentarze dotyczące książek w rodzaju: nie przeczytam, bo co może napisać piętnastolatka, to na pewno gówno. Trudno się odnieść do zarzutów, które nie są poparte niczym poza uprzedzeniami – opowiadała w „K MAG-u”.
- Nie mam natomiast problemu z merytorycznymi uwagami, bo jestem po szkole muzycznej i konstruktywna krytyka jest dla mnie rzeczą normalną, mierzyłam się z nią od najmłodszych lat. W pewnym momencie jednak skala niechęci wobec moich książek trochę podcięła mi skrzydła, bo wyszłam z czymś do ludzi, a część z nich od razu kopała mnie w twarz.
W tajemnicy przed mamą
Potem przyszła pora na aktorstwo. Olszańska dała się poznać publiczności, występując w serialu „Barwy szczęścia”. Wkrótce podjęła decyzję, że zacznie naukę w szkole teatralnej.
Olszańska zaprzecza, jakoby w karierze pomagali jej rodzice, i zapewnia, że wszystko osiągnęła dzięki ciężkiej pracy.
- Do szkoły aktorskiej zdawałam w tajemnicy przed mamą – wyznawała w K MAG-u. - Gdy się dowiedziała, była bardzo zła. Wywiązała się z tego powodu taka awantura, że uciekłam z domu boso i w piżamie. Mimo że wyrastałam w środowisku związanym ze sztuką, to moje decyzje o pójściu w stronę artystyczną były wręcz formą sprzeciwu, bo rodzice chcieli, żebym została lekarzem albo notariuszem.
''Wróżę jej wielką karierę''
Na dużym ekranie Olszańska pojawia się od 2013 roku – zagrała wówczas w filmach „To tylko komedia”, „Kranz” i „Solange”.
Rok później można ją było zobaczyć w „Warsaw by Night”, „Piąte: nie odchodź” i „Jacku Strongu”.
Potem Jacek Bromski zaangażował ją do swojej „Anatomii zła”, powierzając młodziutkiej aktorce rolę prostytutki Hani. Po premierze reżyser nie szczędził Olszańskiej słów podziwu.
- Do swoich filmów staram się wybierać najlepszych aktorów, jakich tylko mogę – mówił i dodawał: – Michalina Olszańska to bardzo świeży talent na polskiej scenie i wróżę jej wielką karierę.
Miłość Bodo
Bromski się nie pomylił, a Olszańska nie musi obawiać się o brak zajęć. Telefon z propozycjami nie milknie.
Aktorka bierze właśnie udział w zdjęciach do serialu „Bodo”, opowiadającym o losach Eugeniusza Bodo. Wciela się w Adę, ukochaną głównego bohatera.
- Akcja serialu obejmuje wiele lat, także obserwujemy Adę od radosnej, niewinnej dziewczyny, po kobietę, która robi ze swojego życia jeden wielki węzeł i w końcu sama nie wie, jak się z niego wyplątać – opowiadała w „Telemagazynie” o swojej postaci.
Zagraniczna kariera
Ale Olszańska nie ogranicza się wyłącznie do produkcji polskich. Brała udział w zdjęciach do „Ja, Olga Hepnarová”, zaangażowała się również w serial internetowy "Diversion End". Niedawno zaś wróciła z Rosji.
Pytana, jak zamierza kierować swoją karierą, odpowiadała wprost:
- Chwilowo nie myślę o żadnej karierze. Marzę o tym, by robić piękne rzeczy z pięknymi ludźmi – mówiła w „Telemagazynie”. - Jeśli chodzi o pracę poza Polską, to oczywiście daje więcej możliwości. Ale obserwując rozwój naszej kinematografii, wierzę, że niedługo także będziemy robić te megaprodukcje i będziemy mieli szansę realizować się w kraju. (sm/gk)